Oderwał sie ode mnie i spojrzał w moje oczy. Zrobiłam to samo. Nasze ręce nadal były splecione, co nam nie przeszkadzało. Uśmiechnął się jeszcze raz.-Chodźmy już bo mamy tylko godzinę.
-Ok.
Weszliśmy do środka i od razu rzucił mi się w oczu styl w jaki był urządzony dom. Był to taki stary barok, wszystko pięknie z sobą współgrało. Naprawdę pięknie tu jest. Odwróciłam sie w stronę Hazzy, gdyż usłyszałam jego głos. Mój wzrok powędrował tam gdzie patrzył Loczek. Na krętych ciemnych schodach stał sam James Arthur. Spojrzał na nas z uśmiechem i zaczął schodzić z piętra.
-Cześć James. To jest Anabell, ta o której ci mówiłem niedawno.- Spojrzeli na mnie oboje, na co ja spaliłam buraka. Spuściłam wzrok na swoje ręce, które w tej chwili stały się bardziej interesujące.- A tobie Ana chyba nie muszę przedstawiać Arthura.-spojrzałam na nich.
-Chłopaki przestańcie, błagam was, wyglądacie teraz tak zabawnie- I wybuchłam śmiechem. Harry patrzył to na mnie to na Jamesa, a on strzelał piorunami zielonookiego Loczka. Naprawdę wyglądali zabawnie.
-No dobra-odezwał się James- z tego co mi Styles opowiadał to lubisz śpiewać i jesteś moją fanką. Jaka piosenka według ciebie jest najlepsza w moim wykonaniu?
-Tak, uwielbiam śpiewać i twoją muzykę. Wszyscy mówią, że świetnie śpiewam i mam przyszłość jako piosenkarka ale ja osobiście twierdzę, że fałszuje i nie mam przyszłości jako piosenkarka. A co do piosenki to Impossible rządzi. -Odpowiedziałam trochę ze wstydem ale entuzjazm moim głosie zamaskować wstyd.
-To może przekonamy się. - powiedział z zadziornym uśmieszkiem Hazza. Mam chęć go zamordować za to. Już wiem, kogo mam nie lubić z mojego ukochanego boysbandu.
Przez cała godzinę śpiewaliśmy i wygłupialiśmy się przed mikrofonem. Ed Jak i Harry stwierdzili, że mam ogromny talent do śpiewu i powinnam zacząć myśleć nad karierą piosenkarki. Tak z jednej strony to fajnie by było jeździć po świecie, stawać na scenie, witać się z fanami, śpiewać z nimi. To byłoby wspaniale. Ale na pewno mówili, że ładnie śpiewam tylko po to by mi nie było przykro.
Jedziemy już do domu. A raczej Harry mnie odwozi do mojego. To był najlepszy dzień i wieczór na świecie. Nigdy nie przeżyłam tak wspaniałych chwil. Dzięki niemu cały czas mój uśmiech nie schodził z ust. Ale po co to zrobił? Zależy mu na mnie? Trochę to dziwne, bo poznaliśmy się dzisiaj a on zaczął starać się jakbym była jego dziewczyną. Muszę się go o to zapytać, ale nie wiem czy powinnam, lecz ciekawość w tej chwili góruje nad mną.
-Harry, mogę się ciebie o coś zapytać? - mruknęłam nieśmiało.
-Jasne, pytaj. - odpowiedział.
-Dlaczego to zrobiłeś? Znaczy dlaczego to robisz? Cały dzień siedziałeś ze mną, nie puszczałeś, jak szłam do toalety albo po picie pytałeś gdzie idę i po co. Nie rozumiem cię. Bo w twoich oczach wtedy widziałam szczęście i nie wiem jak mam to interpretować.
-No dobrze, miałem ci to powiedzieć kiedy indziej ale jak widać już odgadłaś mniej więcej. Chciałem się nad tym zastanowić zanim ci o tym powiem-zrobił przerwę zanim odpowiedział resztę zdania- ale skoro chcesz już teraz wiedzieć to ci powiem.
-Harry przepraszam, nie powinnam pytac o to. Jeśli chcesz dam ci czas byś mógł się nad tym zastanowić. Nie chce byś myślał, że jestem nachalna.
-Nie jesteś, po prostu chcesz wiedzieć z jakich intencji to zrobiłem. Ale jeśli na pewno chcesz mi dać czas na przemyślenie swoich słów, to ci dziękuję bo pewnie teraz nie wiedział bym jak to wszystko ubrać w słowa. A po za tym chce ci coś jeszcze powiedzieć. Jutro z rana wyjeżdżamy na wywiad i jedziemy do Manchesteru na kolejny koncert. Potem Irlandia, Belgia, Niemcy i tym podobne. Mozliwe, że nie będzie nas dwa miesiące. -Spojrzał na mnie smutnymi oczami. Było w nich widać... cierpienie? Nie możliwe. Napewno coś źle widzę. Ale, gdy się wypowiadał, było coraz bardziej słychać, że nie chce jechać. Odwróciłam wzrok i zobaczylam, że już jesteśmy pod moim domem i znów przeniosłam wzrok na Harrego.
__________
A o to kolejny rozdział mam nadzieję, że wam się podoba. Jak myślicie, co zrobi Ana?
Kocham was
Karolina xxx