Rozdział 3 "Z wilkiem w lesie"

6.1K 525 12
                                    

Biegłam szybko, zwinnie omijając wysokie drzewa. Dobiegłam zdyszana do zagajnika, w którym Żelek smacznie pochrapywał leżąc na plecach. Był to naprawdę śmieszny widok. Jego kopyta wywijały w powietrzu przez sen, a skrzydła leżały rozłożone na ziemi. Uśmiechnęłam się do siebie i podeszłam na palcach do pegarożca.

- Buu! - krzyknęłam mu do ucha na co zerwał się w powietrze i wylądował na czterech kopytach. Spojrzał na mnie z wyrzutem w oczach.

- Nie wolno tak zachodzić ludzi od tyłu. Przecież widziałaś, że smacznie sobie spałem - powiedział wyniosłym tonem.

- Po pierwsze nie jesteś człowiekiem, a po drugie musimy się śpieszyć, aby zdążyć na lekcję - oznajmiłam i sięgnęłam po ogłowie. Żelek od razu ożywił się i okrążył galopem cały zagajnik wydając dzikie dźwięki. Osiodłałam go i wzbiłam się w powietrze. Uwielbiałam ten moment. W zależności na jakiej wysokości się znajdowaliśmy drzewa stawały się mniejsze lub większe, a młodzież spiesząca na lekcje wyglądała jak mrówki.

Przelecieliśmy nad lasem i wylądowaliśmy na pastwisku, na którym stali uczniowie i profesor Feliks, to właśnie on miał być naszym nauczycielem. Wszyscy spojrzeli na nas ze zdziwieniem, niektórzy wyjęli telefony, aby cała szkoła dowiedziała się o pegarożcu. Chris i Marina patrzyli na mnie z lekkim uśmiechem, a Trean mówił każdemu kto znalazł się w pobliżu, że jestem jego przyjaciółką. Jedynie ja nie byłam zadowolona z powszechnego zainteresowania mną, i tak już wszyscy w szkole szeptali o mnie między sobą kiedy tylko pojawiłam się w zasięgu ich wzroku.

- Spóźniłaś się - powiedział zdenerwowany profesor Feliks. Spojrzałam na niego wściekłym wzrokiem i wycedziłam przez zęby krótkie przepraszam. Przez tą przemianę w wilka stałam się bardzo nerwowa.

- Tak więc kiedy już szanowna Adolpha zaszczyciła nas swoją obecnością, możemy zaczynać lekcję. - Tu spojrzał na mnie spod zmarszczonych brwi. - Ja omówię teraz regulamin panujący na moich lekcjach, a panienka Ciris zaprowadzi swojego wierzchowca do stajni.

-Ale on mieszka w lesie - zaprotestowałam.

- Nie ma żadnego ale. Masz go natychmiast odprowadzić do boksu - warknął, a Żelek poruszył się niespokojnie i odezwał się:

- Niech się pan tak nie spina, już idziemy.

Wszyscy jeszcze szerzej otworzyli buzie, a na twarzy profesora Feliksa na chwilę zagościło zdziwienie, jednak po chwili się opanował, a jego twarz znowu wyrażała złość i frustrację. Machnął ręką w stronę stajni, a ja pokłusowałam z westchnieniem we wskazaną stronę.

Przez całą lekcję nauczyciel zdążył przydzielić wszystkim konie i nauczyć ich siodłać. Marina dostała pięknego czarnego jednorożca, który nazywał się Misa, była to klacz. Jej róg mienił się fioletowym blaskiem, który pasował do szaro-fioletowego futra protoceinki. Chris dostał czarnego pegaza, który zachwycał swą wyniosłością i dostojnością zupełnie jak Chris. No może chłopak nie był dostojny, ale silny i odważny, a jego koń dorównywał mu tymi cechami. Znaczy przynajmniej tak wyglądał, jak to będzie w praktyce dopiero się okaże. Nazywał się Aparrel.

Żelek zdecydowanie się tam wyróżniał i to nie tylko przez to, że był pegarożcem, ale jego róg mienił się wszystkimi kolorami tęczy, a lodowato niebieskie oczy mierzyły każdego rozbawionym spojrzeniem. Po za tym posiadał najbielszą sierść ze wszystkich koni jakie kiedykolwiek widziałam. Jednak tym co zawsze najbardziej mnie w nim zaskakiwało to, to że nigdy nie był brudny. Zawsze zachwycał swoją bielą, tak że można by pomyśleć iż ciągle stoi w miejscu i nie robi nic żeby tylko jego sierść się nie pobrudziła. Jednak ten kto zna go lepiej wie, że jego drugim ulubionym zajęciem oprócz latania jest taplanie się w błotku.

Kiedy już cała stajnia zapełniła się białymi i czarnymi końmi, kiedy już nikogo nie było w środku, otworzyłam zamek od boksu Żelka i wypuściłam go. Pocałowałam go mocno w szyję, a potem wyszeptałam do ucha:

- Przepraszam, że musiałam cię tu zamknąć.

- Spoko, przynajmniej w końcu poznałem inne konie. Nie wiesz jak dawno nie miałem towarzystwa swojego gatunku - prychnął i musnął mnie łbem tak, że prawie się przewróciłam.

- Ty głupku - zaśmiałam się - wracaj już do domu, jutro do ciebie przyjdę.

Pegarożec parsknął i pogalopował zadowolony do lasu. Byłam szczęśliwa, że go miałam.

***

Siedziałam sobie w lesie niedaleko bramy głównej i starałam się przemienić. Tak jak można się domyślić nie udało mi się to ani razu. Jedynie wyczuliłam swoje zmysły do granic możliwości, tak że słyszałam o czym rozmawiają uczniowie z kółka plastycznego, którzy zalegali teraz w szkole. Sama dziwiłam się, jak można siedzieć w szkole w weekend.

Siadłam zrezygnowana na ziemi i spojrzałam gdzieś daleko w las. W pewnym momencie wyczułam, że zbliża się do mnie jakiś wilk. Nie musiałam się odwracać żeby wiedzieć, że był to Chris. Zdziwiło mnie tylko to, że nie był pod postacią człowieka.

Tak jak się spodziewałam już po chwili położyło się koło mnie ogromne, czarne cielsko mojego przyjaciela, a ja nadal wpatrywałam się w nicość. Wilk spojrzał w tę samą stronę i siedzieliśmy tak w ciszy rozmyślając co spotka nas w przyszłości. Zastanawiałam się też nad wojną, o której mówiła Marina. Moje rozmyślenia przerwało coś miękkiego na moich kolanach. Cała się spięłam, ale spojrzałam powoli w dół. Głowa czarnego wilkołaka leżała swobodnie na moich nogach, a jego zielone oczy wpatrywały się w moje żółte. Po chwili zaczęłam się rozluźniać, a nawet się uśmiechnęłam.

- Musisz mnie tego nauczyć - mruknęłam cicho. Wilk spojrzał na mnie ze zdziwieniem.

- Przemiany - odpowiedziałam spokojnie, a Chris skinął lekko głową zgadzając się ze mną. Nagle poczułam ogromną ochotę, aby zanurzyć palce w jego ciepłym futrze. Ostrożnie podniosłam rękę po czym położyłam ją na Chrisie. Zaczęłam gładzić jego niesamowicie puszyste futerko, a on mruknął zadowolony z mojego posunięcia. Siedzieliśmy tak około godziny przyglądając się białemu śniegowi otaczającemu nas. W raz ze zbliżaniem się wiosny było go coraz mniej. W końcu wróciliśmy do akademii, żeby zdążyć na obiad. Jednak przed obiadem była inna ważna rzecz, którą musiałam zrobić - otworzyć medalion, który znalazłam na szyi protoceina.

--------------------------------------------------------

Nie spodziewałam się, że będę mieć aż tak dużo lekcji, więc rozdział dodałam po tygodniu co i tak nie jest tak długim okresem. :D

Wilczy ŚwiatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz