four.

539 37 0
                                    

Nagle poczułam jak ktoś szarpie mnie za ramię i odwraca do siebie...  

- Hej mała, co robisz sama na takiej imprezie.- uśmiechnął się jakiś obleśny facet, który był już prawdopodobnie wstawiony. On na pewno nie był z mojej szkoły.

- Puść mnie!- krzyknęłam. Próbowałam być twarda, ale strasznie się bałam. Kto, by się nie bał, jakby go jakiś pijany facet rozbierał wzrokiem. Ughhh.

- Oj no nie zgrywaj takiej nie dostępnej. Zabawmy się troszkę...- ostatnie słowa wysyczał i zaczął mnie ciągnąć w nie znanym kierunku. 

Czemu ci wszyscy ludzie nie chcą mi pomóc? Nie widzą mnie czy co?

Próbowałam się wyrwać, ale moje starania szły na marne. Po prostu był dla mnie za silny. Nie potrafiłam się już powstrzymać i zaczęłam szlochać. Facet zdenerwowany moim zachowaniem, gwałtownie obrócił się i chciał mnie uderzyć, ale ktoś go zatrzymał i zaczął okładać pięściami, powalając tym samym na ziemię.

Moim bohaterem okazał się... Cole. O boże, jeden gorszy od drugiego. Nie wiedząc co robić zsunęłam się po ścianie i usiadłam na podłodze. Bałam się.

Znowu.

- Jeszcze raz ją dotkniesz, a nie przeżyjesz tego.- krzyknął Cole, do wpół przytomnego mężczyzny leżącego na podłodze.

Spojrzał z pogardą na pobitego i szybko podszedł do mnie, siadając obok.

- Wszystko w porządku?- zapytał z troską.

Troską?! Cole i troska!!?

- Chy..yba tak.- wychlipałam i pociągnęłam nosem.- Dziękuję.

- Nie masz za co dziękować.- uśmiechnął się Cole.- A teraz chodź odwiozę cię do domu.

- No dobrze. Ale muszę powiedzieć mojemu bratu, że jadę.

Na moje ostatnie słowa chłopak spiął się, ale pokiwał głową, po czym wstał i podał mi rękę. Chwyciłam ją i chłopak pomógł mi się podnieść.

Zaczęłam szukać Nate'a, a Cole poszedł do auta.  Kiedy wreszcie znalazłam mojego brata, pożałowałam tego od razu. Całował się z jakąś tlenioną blondynką. Sorry, oni się prawie pożerali. Fuu. 

Ale musiałam im przerwać.

- Nate, jadę już do domu.- krzyknęłam, próbując zwrócić jego uwagę. Ten nie odrywając się od tej laski, machnął na mnie ręką. No super, własny brat mnie olał.

Przewróciłam tylko oczami i wybiegłam szybko na zewnątrz. Nie chciałam się znowu natknąć na takiego typa jak wcześniej. 

Na dworze czekał już na mnie Cole i machał do mnie, opierając się o czarnego Lange Rover'a. Podeszłam do niego, na co chłopak uśmiechnął się i obszedł auto. Otworzył mi drzwi od strony pasażera, za co podziękowałam i wsiadłam do środka. Cole szybko obiegł auto i usiadł za kierownicą, odpalając samochód.


Jechaliśmy już jakieś pół godziny i coś do mnie dotarło. To nie była droga do mojego domu.

- Gdzie my jedziemy?- zapytałam chłopaka.

- Do mnie.- odparł krótko, nie odwracając wzroku od jezdni.

- Ale mówiłeś, że odwieziesz mnie do domu.

- Ale nie powiedziałem do czyjego.- zaśmiał się i puścił mi oczko.

Nie miałam siły, ani ochoty się z nim kłócić, więc westchnęłam i oparłam głowę o szybe, przyglądając się widokom, które mijaliśmy.


~~~~~~~~~

Mam dla was nowy rozdział. Jak się podoba?

Postanowiłam, tak jak robiłam to w poprzedniej książce dedykować rozdziały tym osobom, które jako pierwsze skomentowały poprzednią część.

To na razie chyba wszystko i dziękuję Wam, że czytacie moje opowiadanie <3

ilysm



love for boxingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz