Obudziłam się i otworzyłam oczy. Przez chwilę wszystko mi się rozmazywało. Leżałam na jakimś wąskim, białym łóżku. Ciągle gdzieś za mną słyszałam ciche pikanie. Nie wiedziałam co się dzieje i w sumie to chyba wolałam żeby tak zostało, bo nie mam ochoty słuchać o następnych dobijających rzeczach.
Podniosłam lekko głowę i rozejrzałam się po pokoju. Widziałam już dosyć wyraźnie ale jeszcze nie całkiem. Obok mojego łóżka ktoś siedział i wpatrywał się we mnie. Widziałam postać ubraną na czarno, która miała postawione do góry blond włosy. Nie mogłam rozpoznać dokładnych rys twarzy tej osoby.
- Nareszcie się obudziłaś.
- Ale - zaczęłam dość spokojnie - kim ty jesteś i co tu robisz?
- Myślę, że powinnaś mnie znać, w końcu z jakiegoś powodu byłaś na naszym koncercie - uśmiechnął się zdziwiony - jestem Luke i... wiesz to raczej ja powinienem zapytać jak się nazywasz?
- Stella. - szepnęłam od razu stanowczo.
Zaraz. Chwila... Co?!! Luke. Luke!? Koncert! Ale gdzie ja jestem? Czemu? Co on tu robi? Luke Hemmings.
- Ślicznie. Teraz się połóż - przerwał moje myśli Luke - musisz odpoczywać
Po co? Przecież mi nic nie jest, prawda...? O co tu w ogóle chodzi? Mam w głowie tyle pytań, na które najwidoczniej teraz nikt mi nie zamierza odpowiadać.
Po chwili chłopak wstał z krzesła, podszedł do mnie i delikatnie poprawił moją poduszkę żeby było mi wygodniej. Po czym usiadł z powrotem na swoje miejsce i oparł brodę o swoją rękę kierując wzrok w moją stronę i nieśmiało się uśmiechając.
Aha? Powtórzę to jeszcze raz, mam nadzieje, że już ostatni. Co się tu do cholery dzieje?! Hmmmm... Wszystko jasne. Ja już nie żyję. Umarłam. To jedyne logiczne wyjaśnienie sytuacji.
Ułożyłam się wygodnie na łóżku. Hemmings ciągle się we mnie wpatrywał. Szczerze? Irytowało mnie to.
Jeżeli już w ogóle mielibyśmy się kiedyś spotkać to wyobrażałam to sobie całkiem inaczej.
A tak w ogóle co on tu robi? Nawet nie odpowiedział mi na moje wcześniej zadane pytanie...
Powoli zamknęłam oczy i próbowałam sobie przypomnieć co tak naprawdę wydarzyło się podczas koncertu.
***
Usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Do sali wszedł lekarz. Może wreszcie to on mi wyjaśni chociaż część tego czemu tu jestem. Spojrzałam w bok. Luke'a nie było już przy mnie.
- Dzień dobry pani Richardson. Jak się pani czuje?
- Dobrze. - zaczęłam -Co się stało, że tu jestem? - muszę to w końcu wiedzieć!
- Straciła pani przytomność na koncercie, a potem przywieziono panią do nas. Mniej więcej za 2 godziny będzie pani mogła wyjść, tylko przygotuję wypis ze szpitala. Badania wykazały, że nic pani nie jest, - odetchnęłam z ulgą, bo tak wielki kamień spadł mi z serca - ale na razie proszę się nie przemęczać. Wszystko będzie dobrze. - lekarz uśmiechnął się i wyszedł z sali zostawiając mnie samą.
Wstałam powoli z łóżka i zaczęłam przeglądać moją torebkę. Myślałam o Luke'u. A co jeżeli to był sen? Teraz tak bardzo chcę z nim porozmawiać. Ale już chyba nie mam na co liczyć. On jest sławny. Po co miałby spędzać czas z sierotą której nawet nie zna? Opadłam z powrotem na łóżko tracąc siłę na cokolwiek. Właśnie doszedł do mnie fakt, że zmarnowałam szansę.
Nagle drzwi otworzyły się z wielką siłą. Do pokoju wpadli Luke i Mike. Na ich widok od razu usiadłam i zaczynałam być szczęśliwa, bo to co się zdarzyło wcześniej, to, że on tu był... to prawda, nie sen.
Obaj skoczyli na moje łóżko po obu stronach tak, że prawie się złamała biała rurka, która była przymocowana do boku.
Zaczęliśmy rozmawiać. Ale to nie była zwykła rozmowa. To było coś niezwykłego, czego nie da się opisać.
**
Po dwóch godzinach, które tak szybko upłynęły, zeszliśmy na dół do recepcji po wypis ze szpitala.
Kiedy byliśmy już na parkingu podjechała wielka, czarna limuzyna. Luke otworzył mi drzwi i już o nic nie pytając wsiedliśmy do środka.
- To dokąd teraz jedziemy? - zapytał kierowca.
Podałam adres domu Jamesa, bo robiło się już ciemno, a chciałabym jeszcze móc mu wszystko opowiedzieć. Poza tym byłam już zmęczona. Nie chciałam zostawiać Luke'a ale ja już muszę wracać do domu.
Kiedy byliśmy koło domu Jamesa pożegnałam się z Luke'iem nic nie mówiąc, bo nawet nie chciałam wiedzieć czy się jeszcze spotkamy czy nie. Po prostu go przytuliłam i weszłam do mieszkania.
Zauważyłam, że Jamesa nie było... świetnie. Pech w życiu jednak mnie już chyba nie opuści.
- No cóż, będę musiała na niego poczekać. - powiedziałam sama do siebie.
Wyciągnęłam telefon i zauważyłam że z tyłu jest przyklejona samoprzylepna karteczka ...
__________________________________________________
Rozdziały będą jednak troszkę krótsze, ale ja naprawdę mam nadzieję, że będę dodawać je trochę szybciej... :)
Dziekuję, że to czytasz <33
Do następnego ;)
/Zuziiiii
CZYTASZ
I want to find you...
Fanfiction-Dlaczego to robisz? -Ale co? -Powodujesz, że przy tobie moje serce szybciej bije. Okładkę wykonała ashxdarling :)