3♥

96 10 4
                                    


-Dzień dobry... kim jesteś? -zapytałam.

-Ochhh, jednak zadzwoniłaś. - w słuchawce rozległ się męski głos. - Wiesz, nie powiem ci kim jestem. To będzie moja tajemnica. Dziś nawet rozmawialiśmy ze sobą. Może już coś ci świta?

-Prędzej czy później dowiem się kim jesteś.

-A powiedz mi - gdzie się teraz znajdujesz?

-Co ty chcesz zrobić?

-Pomóc ci...

-A skąd mam pewność, że mnie nie porwiesz ani nie zgwałcisz i że nie jesteś starym pedofilem?

-Nie jestem, a po drugie nie zrobiłbym ci tego. Przecież ja nie jestem taki. Mimo tego, że mnie nie znasz - zaufaj mi. A czy mój głos wskazuje na to, że jestem stary?

-Nie, ale...- zaczęłam się nad tym zastanawiać. Tylko on mi może teraz pomóc. I tak nie mam co ze sobą teraz zrobić. - ...dobrze. - rozejrzałam się wokoło - Stoję teraz na chodniku przy bibliotece na przeciwko starego sklepu. Kojarzysz gdzie to jest? -zapomniałam jak nazywa się ta ulica. 

-Tak, pewnie. Zaraz będę. -usłyszałam po czym ta tajemnicza osoba się rozłączyła.

No nie powiem, to było dziwne... Czy ja dobrze zrobiłam? Hmmm...To się okaże. Mam nadzieje, że dobrze zrobiłam ufając temu człowiekowi. Zupełnie nie przypominał nic jego głos. Tym bardziej nie umiałam skojarzyć, kto to mógł być. A jeśli zostałam oszukana?

Po jakichś 10 minutach na ulicy zatrzymał się czarny samochód. Wystraszam się. Coś w mojej głowie mówiło mi, że to jednak nie był dobry pomysł. Zastanawiałam się nad ucieczką. To była ostatnia szansa.

Ale jednak jej nie wykorzystałam. Nie mogłam ruszyć się z chodnika. Po chwili szyba w drzwiach kierowcy w samochodzie zaczęła się uchylać.

- Niespodzianka - szepnął do mnie... James... ochroniarz ze sklepu. Zamurowało mnie. Spodziewałam się każdego, ale nie jego. Jednak odetchnęłam z ulgą. Z jednej strony zdziwiłam się, ale z drugiej cieszyłam się, że to on.

- Wow... d-dlaczego to ty chciałeś mi pomóc? - ledwo wydusiłam z siebie to zdanie.

- Oj wyjaśnię ci w domu.

- Jak to w domu? - cała ta sytuacja dziwiła mnie coraz bardziej z minuty na minutę.

- Domyśliłem się, że nie masz gdzie teraz mieszkać?

-Tak ale ja nie mogę zamieszkać u ciebie ani...

- Nic ci nie zrobię. Uwierz. Wsiadasz?

Nie odpowiedziałam tylko podeszłam do samochodu i usiadłam z przodu na miejscu pasażera. Po raz kolejny mu zaufałam...

-A mógłbym wiedzieć jak masz na imię?- zapytał James włączając silnik.

-Stella.

-Ślicznie.

Dziękuję. - szepnęłam ale on chyba tego nie usłyszał bo wyglądało to jak zaledwie lekki ruch ust.

Całą drogę panowała cisza. Na ulicach był bardzo mały ruch. Nikt się nie odzywał. Do czasu.

-Jesteśmy. - powiedział James zatrzymując się przed wysokim nowoczesnym blokiem.

Wysiedliśmy z auta i podążyliśmy w stronę drzwi bloku. Windą wyjechaliśmy na 9 piętro. Po chwili weszliśmy do jednych z drzwi na korytarzu.
Gdy się otworzyły zobaczyłam od razu pięknie urządzony salon. W mieszkaniu panowały odcienie szarości i czerwień. Było urządzone bardzo symetrycznie i nowocześnie. Na ścianach wisiały różne piękne obrazy malowane sprayem.

- Wiem, że jesteś zmęczona więc zaprowadzę cię do mojego pokoju gościnnego. Mam nadzieje, że ci się spodoba.

- Tak, dziękuję.

Wchodząc do mojego tymczasowego pokoju od razu położyłam torbę na podłodze i usiadłam na wygodnym fotelu przy telewizorze na ścianie.

Potem wzięłam szybki prysznic i postanowiłam się położyć na łóżku i spróbować zasnąć. Jednak nie udawało mi się to. Myślałam o nim. O Jamesie. Ale dlaczego mi pomógł? Przecież byliśmy po prostu znajomymi, którzy wymienili parę zdań w sklepie. Moje myśli przerwało ciche pukanie do drzwi.

-Wejdź. - powiedziałam.

- Nie śpisz? - drzwi się uchyliły i do pokoju wszedł James. - Usiądę na chwilę.

Rozmawialiśmy całą noc. Bardzo mnie pocieszył i opowiedział parę historii. Zdecydowanie polepszył mi humor. Już go polubiłam. Może znamy się dopiero chwilę i ja naprawdę mam wątpliwości czy mu zaufać on jednak zachowuje się jak przyjaciel. Chyba na razie wolę nie mówić mu dużo o sobie bo, no cóż, nie chcę aby podobna sytuacja do tej z Cornelią się kiedyś powtórzyła.

☆-☆

Ten niecały tydzień minął mi bardzo szybko. Tak, dokładnie... dzisiaj jest koncert. Tak bardzo już chce tam być i zobaczyć Luke'a i ogółem całe 5 Seconds of Summer!

A co do Jamesa. Można powiedzieć, że chyba się zaprzyjaźniliśmy. On wydawał się być zupełnie inny. Dopiero gdy poznałam go zobaczyłam jaki jest naprawdę. A jest zupełnie inny niż był w sklepie czy gdziekolwiek indziej. Lubi zwierzęta. Interesuje się muzyką i gra na gitarze basowej. Raz nawet miałam przyjemność to usłyszeć i mogę powiedzieć, że słuchałabym jego gry godzinami. Dowiedziałam się, że jako ochroniarz pracuje tylko czasami, żeby sobie dorobić. Na co dzień pracuje w restauracji jako szef kuchni. I naprawdę jego potrawy są boskie. Ale mimo to, miał też wiele problemów między innymi przez swoją byłą dziewczynę, która wyjechała do Stanów. Dlatego teraz jest taki nieśmiały, troskliwy i... po prostu czuły. Ale jak już komuś zaufa to może z nim rozmawiać godzinami i to o dosłownie wszystkim. To mi się w nim podobało.

Razem postanowiliśmy, że James zawiezie mnie na miejsce koncertu, a z powrotem przyjadę sama autobusem. Najpierw nie chciał się na to zgodzić, ale przekonałam go tym, że szkoda by było zmarnować bilet na autobus, który - nie oszukujmy się - dla mnie nie był zbyt tani.

Po południu zaczęłam się szykować i ubrałam mój koronkowy kombinezon a na to dżinsową kurtkę. Chwilę później wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy na koncert. Byłam tak bardzo podekscytowana i szczęśliwa.

Gdy już dotarliśmy na miejsce przytuliłam go nadal siedząc w aucie.

- Wiesz, dziękuję ci za wszystko.

- Przestań, bo to nie jest rozstanie na zawsze... udanego koncertu. -powiedział James mocniej mnie przytulając i lekko się uśmiechnął.

Wzięłam torebkę i mówiąc krótkie "pa" wyszłam z auta. Na miejscu zobaczyłam bardzo dużo 5SOSFAM. Odwróciłam się jeszcze na chwilę w stronę samochodu i pomachałam Jamesowi.



Koncert już trwa. Jest cudownie. Na żywo słucha się ich jeszcze lepiej. Stoję zaraz przy scenie. Tak, właśnie spełniasię moje marzenie.

Luke odłożył na chwilę gitarę. Podszedł bliżej końca sceny. Schylił się i zaczął przebijać fanom piątki lub po prostu podawać im ręce. Nagle wyciągnął swoją rękę także do mnie i złapał nią moją na dłużej. Zaczęło mi się robić słabo. Zamknęłam oczy. Naraz powietrze zrobiło się takie gęste. Nie radziłam sobie z oddychaniem. Wszystko co widziałam to była ciemność. Choćbym chciała nie umiem otworzyć oczu. Moje nogi straciły całą swoją siłę, zresztą tak samo jak całe moje ciało. Poczułam na sobie czyjeś zaciskające się ręce i usłyszałam jakiś hałas. Dla mnie ta chwila trwała wiecznie.



_____________________________________________

No hej!
Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału ale... tak jakby był z nim mały problem.

Prosze skomentujcie rozdział i napiszcie mi wszystko co myślicie :)

Do następnego!! ;*

//Zuziiiii

I want to find you...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz