Kiedy zaczęło się ściemniać, powoli ruszyłam w stronę domu. Słońce delikatnie oświetlało popołudniowy krajobraz Los Angeles. Wsłuchując się w śpiew ptaków powlokłam się do domu, kiedy na swojej drodze spotkałam pewną dziewczynę.
Jej plecy zdobiła peleryna z długich, ciemnych włosów. Miała na sobie timberlandy, czarne rurki z dziurami i koszulkę z napisem "The queen of fcking everything".
Wydała mi się bardzo fajną osobą, więc chciałam z nią porozmawiać, jednak moja wrodzona nieśmiałość...
KRZYCZAŁA "NIE KURWA NIE"
Więc się posłuchałam i udając, że coś przyciągnęło moją uwagę, minęłam ciemnowłosą.
- Co ty tu robisz? - usłyszałam za plecami. Serce zabiło mi szybciej, tylko przyspieszyłam kroku. Nie znam jej.
Słyszałam, że za mną idzie.
Poczułam, jak kładzie mi dłoń na ramieniu odwracając mnie w swoją stronę.
- My chyba się nie znamy - uśmiechnęłam się z sercem walącym głośniej niż kochankowie w pornosach.
Dlaczego jestem tak bardzo kurwa nieśmiała?
- Ale możemy się poznać - wyszczerzyła się - Masz śliczne brwi. Naturalne?
- Nie, doklejane z włosów łonowych - zaśmiałam się. Niby w chuj nieśmiała, a tu proszę, otwarta jak nikt.
- Muszę tego spróbować. - zaśmiała się nieznajoma. Miała taki śliczny śmiech.
- Kendall - Podała mi dłoń.
- Cara - odparłam z uśmiechem.
- Jesteś nowa? - zapytała przeszywając mnie wzrokiem
- Tak. Jeszcze dzisiaj rano byłam w Londynie.
- Przeprowadziłaś się taki kawał drogi? Po co? - Kendall była bardzo bezpośrednia.
- Było sporo powodów... Może kiedy indziej o tym pogadamy. - zaproponowałam - Muszę lecieć, rodzice się martwią.
- Okej, do jutra - Błysnęła ząbkami. Znam ją kilka minut, a jakoś jej zaufałam. Polubiłam ją tak szybko. Jest niesamowita.
Pomachała mi na pożegnanie, a ja uniosłam dłoń i ruszyłam przed siebie.
Nie spodziewałam się, że ten wyjazd będzie aż tak fajny. Miał być okropny przez rozłąkę z Tylerem, ale jakoś daję sobie radę.
Kiedy wróciłam do domu, od razu złapałam telefon i zadzwoniłam do mojego przyjaciela z Londynu. Opowiedziałam mu o wszystkim, co widziałam i słyszałam. O tym, że mieszkam w piwnicy. Wydawało mi się, że jest smutny.
- Cara, słuchaj... Ech, nie daję bez ciebie rady. Nie minął nawet dzień, a ja chciałem się zabić... Przepraszam. Rozłąka mnie boli...
- Tyler, tak mi przykro... Ale proszę, nie rób sobie krzywdy. Na pewno kiedyś się jeszcze spotkamy...
- Jak? Dzieli nas raptem osiem tysięcy kilometrów. Nie dam rady przepłynąć takiej odległości.
- Na święta przyjedziemy, na sylwestra. Myśl optymistycznie, proszę.
- Muszę kończyć. Kolacja.
- Okej, papa.
- Pa.
Miałam już wstawione łóżko, więc tylko założyłam pościel. Zarzuciłam szlafrok i pobiegłam do domu pożegnać się z mamą. Zamknęłam się w piwnicy, żeby żaden pedofil się nie dostał (obrzeża, trzeba być czujnym) i zasnęłam. Jutro szkoła.
Nie dość, że poniedziałek, to nowa klasa.
Nowi ludzie.
Integracja.
Przeszło mnie kilka dreszczy obrzydzenia, ale cóż.
Bywa.
DONOŚNY I MEGA WKURWIAJĄCY BUDZIK (w skrócie DIMWB) zaczął wyć o piątej nad ranem.
Tak to kurwa jest, jak nie umie się zegara. Postanowiłam jeszcze trochę poleżeć, bo wiedziałam, że już nie zasnę.
6:45
Jednak zasnęłam, kto by pomyślał. Ale wstałam, no jestem genialna.
Szybko narzuciłam na siebie jakieś ubrania i spakowałam się do szkoły. Plan lekcji już miałam, wysłano mi go drogą mailową.
Zamknęłam piwnicę i wrzuciłam klucze do plecaka. Wszystko miałam.
Przechodząc przez dom rzuciłam "Wychodzę" i faktycznie wyszłam.
Szkoła była bardzo blisko. Nie miałam problemu ze znalezieniem jej, miałam problem ze znalezieniem klasy.
W końcu mi się udało.
Od razu rozpoznałam Kendall. Czyli będę z nią w klasie?
Z uśmiechem podeszłam w jej stronę.
- Kendall? - zapytałam, a dziewczyna odwróciła się w moją stronę.
- Cara! Chodź tu do nas. - zaprosiła mnie, a kiedy podeszłam, lekko przytuliła. - To moja nowa sąsiadka. Jest prześliczna, nie uważacie?
Trochę czasu zajęło mi zrozumienie: ona jest fejmem szkolnym. A ci ludzie to inni popluarni. Było kilku chłopaków, wszyscy tak cholernie przystojni. A dziewczyny śliczne. Nigdy nie zadawałam się ze znanymi ludźmi.
Ten wyjazd to strzał w dziesiątkę.
- Śliczna - powiedział jeden
- A właśnie, to jest Josh - powiedziała Kendall wskazując chłopaka z tunelami w uszach i farbowanymi na czerwono włosami. - Ivy - wskazała blondynkę. Jej kolor włosów wahał się między blondem, a bielą, a dziewczyna miała bardzo wyraziste rysy twarzy i mocno podkreślone usta. - Tiffany - brunetka w falowanych włosach i hipnotyzująco niebieskich oczach - Jared - chłopak w niesamowitych oczach, ciemnych włosach postawionych na żelu. Mocne rysy twarzy. Ideał. - No i Tyler - na to imię lekko się skrzywiłam. Chłopak miał kilka tatuaży i lekki zarost. Włosy krótkie, lekko postawione.
Postaram się zapamiętać.
____________________
Jeeeest!
No to cóż, do jutra!
Harmonogram niedługo opublikuję.
Kocham,
/D.