- Nie ma mowy! - powiedział stanowczo Harry, siedząc na łóżku. Założył ręce na piersi, jednak pożałował tego, bo żebra nadal trochę go bolały.
Od wypadku minął miesiąc, a ten dzień był dniem, w którym miał w końcu wyjść ze szpitala i ujrzeć resztę świata.
- Ale Hazz... - spróbował Niall, ale Loczek tylko pokręcił głową na "nie".
- Nie, Niall, nie zamierzam z wami mieszkać. Wolałbym raczej spać w nocy, zamiast słuchać "Oh tak, Josh, właśnie tam... Ooh... Mocniej!" Po moim trupie.
- Ale nie możesz mieszkać sam – blondyn lekko się zarumienił.
- Wolę sam niż z wami. Normalni ludzie w nocy śpią, a nie pieprzą się jak króliki.
- Jesteś zazdrosny.
- Wcale nie!
- A właśnie, że tak!
- To nie zmienia faktu, że nie będę mieszkał z wami.
- Ale nie możesz...
- Dobrze wiesz, że nie potraficie być cicho – przerwał mu. - I że nie powstrzymacie się od seksu, nawet gdy będę umierał... Jesteście tak cholernie głośni w łóżku, że...
- A ja? - przerwał mu Louis, który siedział z boku na krześle i przysłuchiwał się ich wymianie zdań.
- Pytasz mnie czy jesteś głośny w łóżku? - uniósł brew w rozbawieniu.
- Co? N-nie – zarumienił się. - Nie o to mi chodziło... Pytałem czy... czy miałbyś coś przeciwko, żeby mieszkać ze mną? Bo skoro Niall i Josh są tacy głośni jak mówisz...
- Hej, wcale nie jest tak źle – zaprotestował stojący przy drzwiach Josh.
- Wiesz, że tak – powiedział Harry, patrząc na niego, po czym przeniósł wzrok na Louisa. - Tylko czekałem, aż to zaproponujesz – uśmiechnął się.
- Czyli tak?
- Czyli tak.
Louis wstał z krzesła i podszedł do Harry'ego. Pocałował go w skroń i już miał się odsunąć, ale zmienił zdanie i złożył delikatny pocałunek w kąciku ust drugiego. Na policzki Loczka wstąpiły rumieńce.
- Słodko się rumienisz – szepnął mu do ucha, po czym pomógł wstać.
- Chodźmy już, Ni, chyba zaczynamy być zbędni – odezwał się Josh i podszedł do swojego chłopaka, łapiąc jego dłoń.
- Jesteś tego pewien, Lou? - spytał Niall, ale było widać, że jest bardzo zadowolony z tej decycji.
- No idźcie już, bo jeszcze zmienię zdanie – zaśmiał się.
- Ej! - Harry uderzył go lekko w ramię.
- W takim razie trzymajcie się – uśmiechnął się, po czym przytulił Harry'ego i Lou. Josh zrobił to samo i skierowali się do drzwi. - Ale jesteś pewny?
- Tak, Ni, poradzimy sobie. Idźcie już, bo naprawdę wam go zostawię...
- Już nas nie ma – zaśmiałł się, po czym opuścił pomieszczenie wraz z Joshem i ich splecionymi palcami.
Harry oplótł swoje ramiona w pasie błękitnookiego.
- Czyli byłbyś w stanie zostawić mnie na pastwę dwóch niewyżytych seksualnie potworów? - mruknął w jego kark, po czym obrócił go przodem do siebie i pocałował w czoło.
CZYTASZ
(Un)happy incident
FanfictionLouis jest 30-letnim architektem, którego zostawiła narzeczona oraz najlepszy przyjaciel. Harry ma 27 lat, psa (który w sumie nie jest jego), pracuje w kawiarni i ciągle nie może zapomnieć o chłopaku sprzed dwóch lat. Spotykają się w dość nieciekawy...