Rozdział 5

1.6K 149 15
                                    

- Louis... - Niall wszedł do sali, w której leżał Harry, a przy jego łóżku siedział skulony na krześle Louis. - Nie poszedłeś do domu? - ni to stwierdził, ni zapytał, chociaż wiedział, że chłopak nie odejdzie od łóżka Loczka na dłużej niż kilka minut (potrzeby fizjologiczne i inne takie czasami wzywają), a i to było dla niego zbyt długo. - Ty też musisz kiedyś spać, wiesz?

- Przecież śpię – przelotnie na niego spojrzał.

- Lou, spanie na krześle nie jest zbyt wygodne... Siedzisz tu od ponad tygodnia. Od dziewięciu dni. Dziewięciu, rozumiesz? Umarłbyś z głodu gdyby nie ja, Josh i Liam...

- Nie jestem głodny...

- Słuchaj, jeśli umrzesz z głodu albo wycieńczenia zanim Harry się obudzi to nici z waszej przyszłości, dzieci, wspaniałego domku i tak dalej... Wtedy nigdy się tak naprawdę nie poznacie, nigdy go nie pocałujesz, nie będzieci mogli uprawiać seksu w każdym możliwym miejcu w waszym...

- Co mam zrobić żebyś się zamknął? - przerwał mu słabo.

- Idź do domu i się wyśpij – powiedział stanowczo, wiedząc, że Louis go nie posłucha. (W głębi serca podziwiał Louisa za to, że cały czas siedzi przy Harry'm i był pewien, że szatyn na niego zasługuje, bo nikt inny nie byłby w stanie poświęcić tyle czasu Loczkowi.)

- Nigdzie nie idę.

- A praca? - spróbował Niall. - Nie masz jakiejś pracy?

- Mam własną firmę... Jestem architektem i aktualnie nie mam żadnych zleceń... A firmą zajmuje się mój zastępca.

- Ale... - zaczął, jednak nie skończył. Westchnął ciężko i opadł na drugie krzesło stojące przy łóżku. - Jesteś uparty, wiesz? Tak samo jak on – wskazał głową na Harry'ego. - Jak mu na czymś zależy to zrobi wszystko dla tego czegoś. Albo kogoś... Będziecie do siebie wspaniale pasować.

- Chciałbym, żeby tak było – szepnął, sięgając do jego dłoni.

- Harry musiałby być idiotą, żeby cię odrzucić... To znaczy on czasami jest idiotą, ale na pewno cię nie odrzuci.

- Jesteś tego taki pewny...

- Jestem. Słuchaj, jego ostatni związek naprawdę nieciekawie się skończył. Od dwóch lat Harry nikogo nie miał. Nie chciał znowu ładować się w to gówno, ale ty możesz być jego księciem z bajki, który go ratuje, wiesz?

- Musiałby wtedy być księżniczką...

- Cóż, masz rację... Będziesz księżniczką, która go uratuje – poprawił się.

- Księżniczką? - spojrzał na niego zdziwiony, ale jednocześnie lekko rozbawiony, co Niall uznał za swój mały sukces, bo Louisa nie łatwo było rozbawić, gdy Harry leżał neprzytomny.

- Bardziej pasujesz do tej roli niż on.

- Oh, dzięki – udał obrażonego.

- Nie gniewaj się, Lou, ale wiesz, twój głos, wzrost... Jesteś taki drobny i słodki... - Louis zarumienił się na te słowa. - Harry na pewno cię pokocha, ale na jego księcia się nie nadajesz. Ale na księżniczkę jak najbardziej.

- Nie czepiaj się mojego wzrostu, wcale nie jesteś wyższy – prychnął. - I myślałem, że Harry'ego nie interesują kobiety, a co za tym idzie, nie mogę być dla niego księżniczką, bo on nie lubi księżniczek, tylko woli księciów.

- Bardzo logiczne... - przyznał. - Ale nadal jesteś księżniczką, nie zmienisz tego.

- Ugh, jak on z tobą wytrzymuje? - jęknął, a blondyn się zaśmiał.

(Un)happy incidentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz