11 ROZDZIAŁ

8K 434 50
                                    

Rano obudziłam się we własnym łóżku, przez co oczywiście byłam szczęśliwa. Zostały jeszcze dwa dni do sylwester, a ja nie mam żadnej sukienki. Postanowiłam dziś kupić jakąś.
Wyszłam z łóżka i w piżamie pobiegłam do kuchni. Na stole była karteczka od mamy.

Musiałam dziś wcześnie rano iść do pracy. Macie w lodówce obiad.

Kocham Was.
Mama.

Poszłam do pokoju Dawida. Przy łóżku siedziała jego niania. Przywitałam się z nią i poszłam zrobić sobie śniadanie.
Po śniadaniu ubrałam się i wyszłam z bloku do naszej mini "galerii". Chodziłam po sklepach jakieś dwie godziny. Kupiłam sobie prześliczną białą sukienkę.
Po zakupach wróciłam do domu. Rozmawiałam z nianią Dawida, potem jeszcze pobawiłam się z bratem. Filip oczywiście siedział przy komputerze. Pokazałam Klaudii (czyli niani Dawida), nową sukienkę. Była zachwycona.
Jak ona przyglądała się mojej sukience mogłam ją zaobserwować. Miała długie kasztanowate włosy, spięte w "nieidealnego" koczka. Wyglądała na około dwadzieścia pięć lat. Świetnie się z nią dogadywałam, miałam wiele wspólnych z nią tematów. Wiem, że podoba się ona Filipowi. W sumie to nie dziwie się jemu, bo jest naprawdę ładna.
Ogólnie nic ciekawego dzisiaj się nie działo. Mama wróciła tak jak zawsze, późnym wieczorem.

***

Dzisiaj sylwestra! Wczoraj przyjechał tato. Cieszyłam się, że spędzimy ten dzień razem. Tylko ja, Filip, Dawid, tato i mama. To jest najlepsze połączenie!
Tato wymyślił, że wieczorem zrobimy kolację i włączymy jakieś piosenki, a wieczorem wyjdziemy na podwórko pooglądać sztuczne ognie.
Jedliśmy kolację przy czym strasznie dużo się śmialiśmy, rozmwialiśmy o wszystkim, co nam wpadło do głowy. Przed północą poszła do pokoju po telefon. Miałam jedną wiadomość. Ku mojemu zdziwieniu była od Tomka.

Szczęśliwego Nowego Roku. :)

Pomyślałam, że może pomylił numer, albo po prostu wysyłał do wszystkich i nie patrzył do kogo wysyła, ale chyba się myliłam, bo pochwali zadzwonił do mnie. Nie odebrałam. Nie chciałam sobie niszczyć humoru. Wyłączyłam telefon.
Zostało pięć minut do północy. Sąsiedzi poszli z nami na podwórko. Tato miał przy sobie jedną petardę. Kiedy zostało dziesięć sekund do nowego roku, wszyscy zaczęli odliczać.
10... 9... 8... 7... 6... 5... 4... 3... 2... 1... I w tym samym momencie na niebie ukazały się prześliczne sztuczne ognie. Mamy nowy rok! "Mam nadzieję, że ten rok będzie fajniejszy od tamtego i wszystko się ułoży"- pomyślałam. Każdy składał sobie życzenia. Było cudownie. Chciałam, żeby ta chwila trwała wiecznie. Po drugiej w nocy wróciliśmy do domu. Wykąpałam się i poszłam spać.

***

No więc mamy pierwszy stycznia. Jutro do szkoły, całe szczęście. Już mam dość tego wolnego. Nowy rok, nowe życie. Postanowiłam, że zacznę ćwiczyć gimnastykę. Zawsze chciałam ją uprawiać, ale nigdy nie miałam odwagi.
Wieczorem zaczęłam się pakować do szkoły i około jedynastej w nocy poszła spać.

***

-Jak było na świętach i sylwestrach?- zapytała moja koleżanka Marta, na historii.
-Wszystko w porządku... Sylwestra były cudowne, a święta takie sobie. A ty co robiłaś na świętach i sylwestrach?- Popatrzyłam na koleżankę.
-W sumie nic ciekawego. To co zwykle...
Lekcje ciągły się strasznie długo. Dzisiaj miałam siedem lekcji.
Kiedy siedziałam na matematyce zauważyłam przez okno siedzącego na ławce znajomego chłopaka. To był Tomek! Nagle zadzwonił dzwonek. Musiałam wymknąć się ze szkoły tylnym wyjściem. Oczywiście drzwi musiały być zamknięte. Nie chciałam spotkać się z Tomkiem... Wyszłam ze szkoły. Chłopak patrzył się na osoby przechodzące obok niego. Próbowałam się schować przed nim, ale zauważył mnie. Jak zwykle mam pecha. Złapał mnie za rękę.
-Zuzka! Nie uciekaj znów.- przybliżył się do mnie. Nie chciałam na niego patrzeć. Nie mam zamiaru z niczego się tłumaczyć.- przepraszam... Adrian wszystko mi wytłumaczył.
-Tomek... To nie ma sensu...
-Ale co nie ma sensu?
-Wszystko! Po co tu przyjechałeś?- byłam już trochę wściekła.
-Bo mi na tobie zależy.- no i zatkało mnie.
-Chodź do samochodu, bo tu wszyscy się patrzą.- szybko zmieniłam temat.
Chłopak otworzył mi drzwi. Usiadłam na miejscu pasażera.
-Zuzia...- zaczął- mi na tobie naprawdę zależy. Kiedy dowiedziałem się, że byłaś z Adrianem na randce... Serce mi pękło! Potem dowiedziałem się, że to wszystko nieprawda, no i postanowiłem do ciebie przyjechać.
Jemu chyba naprawdę zależy. Mieszka jakieś trzysta kilometrów odemnie, więc po co miał by do mnie przyjeżdżać. Nie odezwałam się.
-Zuza... Powiedz tylko, czy ty mnie kochasz.- odezwał się.
-Ja... Ja nie wiem... Chyba tak...- odpowiedziałam niepewnie po chwili zastanowienia.
Tomek przybliżył swoją twarz do mojej. Dzieliło nas kilka centymetrów, aż w końcu mnie pocałował. Wtedy poczułam, że przez ten cały czas tęskniłam za nim.
Poszliśmy razem na obiad. Potem chłopak odwiózł mnie do domu. Ściągnęłam buty i ruszyłam w stronę pokoju. Przed drzwiami złapał mnie mój starszy brat.
-Co to za chłopak?- zaczął się śmiać.
-Nie twoja spawa. A tak po za tym, to powinieneś być w szkole.- rzekłam po czym próbowałam otworzyć drzwi pokoju. Brat niestety był odemnie silniejszy.
-Pytam serio. Ile on ma lat?
-Nie powiesz mamie?
-No nie powiem.- uwierzyłam mu.
-Nie wściekaj się tylko... Dziewiętnaście...
Filip nie wiedział co powiedzieć.
-On jest w moim wieku dziewczyno! Chyba zwariowałaś...- chłopak zaczął na mnie krzczeć.
Miałam tego dość, ubrałam szybko buty i wybiegłam z domu.
Nie miałam gdzie iść. Rodzice jak zwykle w pracy... Może to i dobrze. Popatrzyłam się na telefon. Miałam kilka nieodebranych połączeń i wiadomość od Filipa. Napisał tak:

Zuza! Wracaj do domu! Proszę Cię.

Chyba naprwdę się o mnie martwi... Usiadłam w parku na ławce. Znów zadzwonił telefon. Tym razem dzwoniła Klaudia.
-Wracaj szybko do domu! Twój brat miał wypadek. Chciał po ciebie pojechać, no i jakiś debil, podobno pijany, wjechał w niego.- szybko się rozłączyłam i pobiegłam w stronę domu.

Chłopak z InternetuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz