12 ROZDZIAŁ

7.9K 455 37
                                    

Wbiegłam do domu jak poparzona. Klaudia siedziała smutna na kanapie, a Dawid bawił się autkami.
-Twoi rodzice są już w szpitalu... Powiedzieli, żebym tu lepiej została z twoim bratem. Zuzia, jedź tam! Jak tylko będziesz wiedziała co z nim jest, to do mnie zadzwoń!- Powiedziała gdy tylko zobaczyła mnie.
Po tych słowach niezastanawiając się nawet wyszłam z domu. Poszłam na przystanek sprawdzić kiedy jest najszybciej autobus. Za około dwie godziny. Super. Zaczęłam biec w stronę szpitala. Po chwili się zmęczyłam. Usiadłam na murku i zadzwoniłam po Tomka. Odebrał.
-No cześć.
-Tomek! Przyjedź po mnie! Fi... Filip jest w szpitalu!- krzyknęłam.
-Gdzie jesteś?!- słychać było po głosie Tomka, że się przeraził.
-Obok galerii.- chłopak wyłączył się.
Siedziałam na ławce. Co chwile patrzyłam się na telefon. Z tego wszystkiego zaczęłam płakać. Ludzie przechodzili obok mnie i dziwnie się na mnie patrzyli. Tomek był jakieś piętnaście minut później. Szybko wsiadłam do samochodu.
Opowiedziałam mu wszystko. Coraz bardziej płakałam.
-Ja... Ja wybiegłam z domu... I potem Klaudia zadzwoniła...- dość, że płakałam, to zaczęłam się jąkać.
-Już nie myśl o tym. Wysiadaj.
Zobaczyłam, że dojechaliśmy do szpitala. Wyszłam z samochodu po czym odrazu pobiegłam tam.
Tomek poszedł ze mną. Kiedy zobaczyłam sale numer "193" otworzyłam drzwi i zobaczyłam mojego brata leżącego na łóżku. Tomek został na korytarzu. Mama siedziała na krześle obok Filipa, a tato nerwowo chodził po całej sali.
-O... Jesteś córciu...- zobaczyłam na mojej mamy twarzy łzy. Przytuliłam ją.
Wszyscy patrzyliśmy się na Filipa. W tym momencie chciałam cofnąć czas. Czemu musiałam uciec z tego domu?! On przezemnie tu leży. To ja powinnam tu być, potrącona przez samochód.
Nagle usłyszałam, że ktoś wchodzi do sali. Był to lekarz. Zawołał moich rodziców do jego gabinetu. Usiadłam na krześle, na którym siedziała moja mama.
-Filip... Obudź się... Proszę...- powiedziałam i wytarłam łzy z twarzy.
Brat nawet się nie ruszył. Nie wiedziałam nawet czy żyje. Mam tego serdecznie dość.
Chwilę czekałam na rodziców. Zobaczyłam, że ktoś otwiera drzwi. Weszła mama ze smutną miną. Nie wiedziałam czemu.
-Co powiedział lekarz?!- zapytałam, a raczej wykrzyknęłam.
-Filip jest w śpiączce...trzeba czekać aż się obudzi...- teraz mama zaczęła jeszcze bardziej płakać.
Nie mogłam patrzeć na to jak jest smutna. Chciałam się w tym momencie zabić, ale uważam, że to jeszcze by pogorszyło sytuacje. Najgorsze jest to, że musimy bezczynnie czekać aż mój brat się obudzi. To strasznie boli. Bałam się najbardziej o to, że on w ogóle się nie obu... Co ja gadam?! Obudzi się i tyle! Wszystko to moja wina...
Do sali wszedł tato i lekarz.
-Bardzo mi przykro, ale musicie wyjść...- powiedział lekarz.
Wyszłam pierwsza. Zobaczyłam na korytarzu Tomka i odrazu się do niego przytuliłam.
-I jak tam twój brat?- zapytał troskliwie.
-Jest w śpiączce... Trzeba czekać aż się obudzi...- znów się rozkleiłam.
Chłopak przytulał mnie dalej. Całą tą sytuacje widzieli rodzice, ale nawet nie mieli głowy do tego żeby się ze mną kłócić. Wiedziałam, że jak wrócę do domu, będzie wielka awantura, ale nawet nie przejmowałam się tym. Teraz mam większy problem- mój brat jest przeze mnie w szpitalu.
Tato do mnie podszedł.
-Nie przedstawisz mi twojego kolegi?- zapytał. Super. Zaczyna się.
-No więc tato to jest Tomek, Tomek to jest mój tato.- powiedziałam z niechęcią.
-Miło mi.- Tomek się uśmiechnął.
Dzwiłam się tylko tym, że tato nie przejmował się, że jego własny syn jest właśnie w śpiączce.
Tato wrócił na krzesło obok mamy. Ja wciąż siedziałam obok Tomka. Ciągle mnie pocieszał, ale to nic nie dawało.

***

Minął już tydzień, a mój brat dalej jest w szpitalu. Nie byłam ani razu w szkole przez ten czas. Ciągle siedziałam w szpitalu. Tomek zawsze zabierał mnie na obiady. Rodzice byli zdenerwowani, że zadaje się z chłopakiem o pięć lat starszym. To było wkurzające. Klaudia codziennie rano odwiedzała Filipa, a potem chodziła do naszego domu, pilnować Dawida. Mama przez ten tydzień w ogóle nie spała. Przez pierwsze pięć dni spała w szpitalu, ale potem tato zabrał ją do domu.
Dzisiaj jest poniedziałek. Szósta rano, a ja już nie śpię. Mama kazała mi iść dziś do szkoły, tłumaczyłam jej, że nie mam zadania, ale ona nalegała. Tato wrócił dziś do pracy, bo szef już do niego dzwonił.
Tomek zawiózł mnie do szkoły. Już na pierwszej lekcji miałam dość. Nauczycielki wiedziały o mojej sytuacji i jak były jakieś kartkówki, nie pisałam ich. Lekcje ciągły się nieubłaganie. Na przerwie siedziałam samotnie na ławce. Nie miałam ochoty nawet na jedzenie. Na czwartej lekcji, czyli na biologii, zadzwonił mój telefon. Dzwoniła Klaudia.
-Przepraszam, mogę odebrać? To ważny telefon.- rzekłam.
Nauczycielka z biologii, też wiedziała o wypadku mojego brata, więc pozwoliła mi wyjść z klasy i odebrać telefon. Gdy tylko odebrałam, Klaudia nawet nie dała mi powiedzieć "halo".
-Filip się obudził!- Klaudia krzyknęła szczęśliwie.
-O jeju! To ja już dzwonię do Tomka żeby przyjechał po mnie. Pojedziemy jeszcze po ciebie i Dawida.
-Okej, czekam.
Weszłam do klasy, powiedziałam pani o tym, że mój brat się obudził. Po biologii poszła jeszcze powiedzieć mojej wychowawczyni, że muszę jechać do szpitala. Zadzwoniła do mojej mamy. Gdy wszystkiego się dowiedziała powiedziała, że mogę jechać do szpitala.
Tomek czekał w samochodzie przed szkołą. Pojechaliśmy po Klaudię i młodszego brata, a potem do szpitala. Gdy tylko zobaczyłam na korytarzy mamę uśmiechnęłam się i przytuliłam ją.
-Filip teraz odpoczywa. Nie możemy teraz wejść.- powiedziała.
-Ważne, że się obudził.-powiedziałam z radością.
Ze szczęścia przytuliłam też Klaudię i Tomka. Dzisiaj mama nawet cieszyła się z jego obecności. W sumie nie wiem dlaczego. Tato ciągle był w pracy, ale wieczorem przyszedł odwiedzić syna w szpitalu.
Kiedy wszyscy byli na kolacji w bufecie szpitalnym, zostałam, tylko ja i Tomek przed salą. On został na korytarzu, a ja weszłam do sali.
-Cześć Filip.- powiedziałam z uśmiechem.
-Hej...- odpowiedział trochę zaspany.
-Jak się czujesz?
-Wykluczając to, że mnie wszystko boli, to świetnie.- jak zawsze musiał żartować.
-A czemu tak świetnie się czujesz?
-Bo wiem, że Tomek naprawdę cię kocha.- teraz mnie zaskoczył.
O co mu chodzi teraz?! Czy ja czegoś nie wiem? Postanowiłam się tym nieprzejmować. Chwilę jeszcze rozmawiałam z nim, potem lekarz przyszedł i kazał nam wracać do domu, bo Filip był już zmęczony.
Cieszę się, że wszystko jest już w porządku.

___________________________

Jak myślicie? O co chodziło Filipowi? :)

Chłopak z InternetuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz