Rozdział 4

33 0 0
                                    

Cris



Leżąc na łóżku wpatrywałem się w okno na którym jeszcze niedawno całowałem Laurę. Cholera nie mogłem przestać o tym myśleć. Jak to możliwe że to był jej pierwszy pocałunek, i jak to możliwe że ją pocałowałem? No dobra jest śliczna i w sumie mi tyle zawsze wystarcza ale z nią tak nie było. Ona niebyła żadną dziwką chciała mi pomóc i zrobiła to bardzo skutecznie. Myślałem tylko i wyłącznie o niej. Nie mogłem się doczekać wieczora.


-Poproszę zielone oko i dwa zombie

Dziewczyna której jakimś cudem udało się ustać na przodzie w tym tłumie na szpilkach słodko się do mnie uśmiechała. Była całkiem ładna ale jakoś nie miałem ochoty by wdawać się w flirty.

-Robię sobie przerwę

Krzyknąłem do dziewczyny którą zatrudniliśmy tu wczoraj patrzyła na mnie proszącym wzrokiem.

-Dobra nie robię

Powiedziałem przewracając oczami. Szybko zrobiłem drink i totalnie zignorowałem dziewczynę która próbowała ze mną gadać. Po godzinie kiedy było już mniej tłoczno zostawiłem Darię samą. Przynajmniej tak pisało na jej identyfikatorze. Wszedłem do pomieszczenia dla pracowników i klapnąłem na starą kanapę z dziurami. Do pokoju wszedł Stiv.

-Hej stary. mam problem.

Westchnąłem, Stiv się nigdy nie zmieni

-Jaki?

Zapytałem siadając wygodnie.

-Kojarzysz Darię?

Wyprostowałem się

-Nową barmankę?

Zapytałem nic nie kapując. Stiv raczej miał problem z kasą nie z dziewczynami.

-No. Nienawidzi mnie.



Laura

Zeszłam w podziemia. Na ustach wciąż czułam usta rycerzyka i byłam w pełni świadoma konsekwencji tego co zrobiłam. Gdyby w jakiś sposób rada dowiedziała się że złamałam zasady i nawiązałam bliższy kontakt z podopiecznym... jezu. Podziemie to było miasto gdzie żyło z 300 stróżów. Raz to dużo, raz mało zależy w jakich okolicznościach. Weszłam do twierdzy gdzie akurat zbierała się rada. Filip zerknął na mnie i twarz mu sposępniała. Kristina, specjalistka od prawa uśmiechnęła się do mnie.

-Lauro już baliśmy się że nie przyjdziesz.

Popatrzyłam na dwunastkę głównych stróżów wszyscy wzrok mieli skierowany na mnie tak jakby z obawą a inni z drwiną jakby myśleli że zaraz się tu rozpłaczę.

-Jon ma 18 lat i wszyscy mówią na niego Cris. Złapaliśmy kontakt przewiduję że uda mi się mu pomóc  w okresie - Chciałabym powiedzieć 20 lat - 5  lat

Patrzyli na mnie. Zawsze dawałam czas  z wyprzedzeniem ale teraz po prostu wyglądali jak sparaliżowani. Tylko Kristina wybuchła śmiechem.

-Skoro uda ci się mu pomóc to nawet ci 10 lat dam 

Powiedziała z uśmiechem. Kiwnęłam głową i odwróciłam się kiedy nagle usłyszałam głos Filipa.

-Panno Lauro radzę uważać.

Nawet się nie odwróciłam tylko szybkim krokiem wyszłam z budynku. 


Siedziałam na ławce i patrzyłam przez szybę na rycerzyka robiącego drinki. Nie mogłam wejść i się przywitać z powodu tych głupich zasad, a i tak pewnie bym nie weszła. Widziałam jak patrzył na każdą z tych dziewczyn. Ciekawe którą będzie całował tak jak mnie z rana. W końcu wyszedł na przerwę więc postanowiłam zapoznać się z jego przyjaciółką barmanką.


Przy barze było prawie pusto więc skorzystałam z okazji żeby pogadać z dziewczyną za ladą. Miała niebieskie falowane włosy i kolczyk w brwi. Nosiła czarne ciuchy ale miała sympatyczną buzie.

-Cześć jestem Laura, a ty?

Zapytałam z nadzieją że mnie nie zignoruje bo w końcu nie ma obowiązku ze mną gadać.

-Daria

Powiedziała uśmiechając się przyjaźnie.

-Ehm... Ten drugi barman... Was coś łączy?

Zapytałam z nadzieją że nie brzmi to strasznie głupio

-Wczoraj go poznałam. Jesteś jego dziewczyną?

Zapytała rozbawiona. Może rzeczywiście zachowywałam się jak zazdrosna dziewczyna.

-Nie, skąd. Przyjaźnimy się tylko.

Odpowiedziałam odwracając wzrok. Uśmiechnęła się tylko jakby ani trochę mi nie wierzyła. Z pomieszczenia za nią mignęła mi jego twarz

-Pa

Powiedziałam ledwie słyszalnie wybiegając z baru. Usiadłam na ławce i schowałam twarz w dłonie. Przecież do cholery znam go 2-3 dni, a już wychodzę na zakochaną idiotkę.



Nie pozwól mi odejśćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz