- Dziękuję, kochanie.
Niall całuje mój policzek, gdy podaję mu mały, czarny notes. Kiwam głową prostując się w wygodnym fotelu. Czekam aż uzupełni kilka kartek i odchrząkuję.
- Niall?
- Tak, kochanie? - od razu odwraca się w moją stronę, zostawiając wszystko co robi. Jednym z niewielu plusów naszego związku jest to, że zawsze jestem na pierwszym miejscu. Nie często kończy się to dobrze, ale przynajmniej zapewnia mnie, że mogę na niego liczyć.
- Czy mogłabym cię o coś prosić?
- Oczywiście, skarbie. Zrobię wszystko czego zapragniesz.
- Bo widzisz.. - zaczynam cicho ze spuszczonym wzrokiem. Bawię się palcami, co szybko zauważa i obejmuje moje dłonie, niemo mnie pospieszając. - Nie, nie zgodzisz się.
- O co chodzi, Lottie? Czy ktoś zrobił Ci coś złego?
- Nie, nie. Wszystko jest w porządku. Jeden z ochroniarzy powiedział mi, że wie gdzie mieszkają Leo i Noah.
Powieki Nialla opadają, gdy głośno wypuszcza oddech, a jego palce wbijają się w moją skórę. Krzywię się lekko czując wracające do mnie wspomnienia.
- Zapomnij o tym. - mruczy wściekle wracając do pracy papierkowej.
- Ale Niall..
- Nie ma żadnego ale, Charlotte. Nie pozwolę ci się z nimi spotkać. Leo przez cały czas nastawiał cię przeciwko mnie, a Noah chciał pozbawić mnie władzy. Nigdy.
- Noah nigdy nie chciał tego zrobić. - mruczę pod nosem, bawiąc się materiałem zielonej sukienki.
- Charlotte! - podnosi głos, odwracając głowę w moją stronę. Kurczę się pod jego spojrzeniem, chcąc zniknąć. - Czy przez te lata nadal nie nauczyłaś się szacunku do mnie?
- Ale ja..
- Bardzo dobrze wiesz, co dzieje się gdy wytrącasz mnie z równowagi, a w tej chwili robisz właśnie to.
- Przepraszam.
Wzdycha głośno po czym kiwa tylko głową i wraca do ignorowania mnie.
Nazwanie Nialla dwubiegunowym jest zdecydowanie zbyt mocnym a zarazem zbyt słabym określeniem jego charakteru.
On nie chce źle. Jest bardzo dobrym człowiekiem, ale w napadach negatywnych emocji potrafi być naprawdę nieznośny i agresywny.
Jego problemy nie kończą się na złości, ale są przyczyną długiego smutku i wyrzutów sumienia.
Każdej nocy z jego oczu wydostaje się kilkanaście łez, które stara się ukrywać, ale jego potrzeba czułości nie pozwala mu udawać zbyt długo.- Królowo?
Wzdrygam się słysząc głęboki głos Hiltona. Kieruję wzrok na drzwi spotykając tam cudownie zielone tęczówki lokaja. Hilton jest najbardziej uczciwym człowiekiem na świecie. Wszystko wypowiedziane w jego towarzystwie nie zostanie powtórzone przez jego usta bez wyrażenia zgody, a jego żona piecze najlepsze babeczki z czekoladą jakie ktokolwiek mógłby kiedykolwiek zrobić.
- Tak, Hilton?
- Ochrona już na ciebie czeka, moja pani.
- Dziękuję, Hilton. - uśmiecham się i skinięciem głowy pozwalam mu odejść. Kłania się i wycofuje, ciągnąc za sobą ciężkie drzwi. Odkładam na bok książkę do tej pory rozłożoną na moich kolanach i podnoszę się z fotela, poprawiając tiul sukienki.
- Wybierasz się gdzieś? - w ułamku sekundy Niall znajduje się obok mnie, trzymając nasze nosy złączone i oglądając dokładnie moją twarz.
- Na spacer. - mamroczę, próbując się odsunąć, ale trzyma mnie przy sobie za ramiona, zostawiając na nich czerwone odciski swoich palców.
- Jeśli zbliżysz się do mieszkania twojego kuzyna, twoje pośladki nie pozwolą ci siedzieć, a dłonie nawet utrzymać sztućców. Rozumiesz? - szepcze ocierając nosem o mój policzek. Kiwam głową, wywołując sztuczne łzy, co działa na niego jak sole trzeźwiące. - Kochasz mnie?
- Kocham cię, Niall.
- Kocham cię, Lottie.