- Tak bardzo przepraszam, Lottie.
Płacz Nialla dociera do moich uszu o wiele głośniejszy niż podejrzewam, że jest, sprawiając ból mojej głowie. Zaciskam lekko zamknięte powieki próbując je podnieść. Udaje mi się to po kilku ciężkich próbach i cichych sapnięciach. Rozglądam się po pomieszczeniu, w którym się znajduję, rozpoznając specjalny pokój zamkowy, ze szpitalną aparaturą. Niall kazał go urządzić, ponieważ strasznie boi się szpitali i nigdy nie pozwoli zostawić tam któregoś z nas na choćby kilka godzin.
Spoglądam w lewo czując uścisk i mokre łzy na mojej dłoni. Niall opiera swoje czoło na moim nadgarstku, wypuszczając z oczu łzy, które lecą bezwładnie w dół moich palców.- Niall?
Gwałtownie unosi głowę słysząc mój szept. Wpatruje się w moje oczy, mrugając kilkukrotnie, po czym uśmiecha się szeroko i dosłownie rzuca, aby objąć mnie ramionami.
- Tak bardzo przepraszam. To moja wina. Nie chciałem tego zrobić. Nie chciałem was zranić.
- O czym ty mówisz?
Niall odsuwa się ode mnie i spuszcza swoją głowę. Jego spojrzenie biega dookoła mojej dłoni, zatrzymując się na obrączce i pierścionku zaręczynowym. Obejmuje złoto palcami i delikatnie kręci nim na moim palcu serdecznym. - Niall?
- Przepraszam, że zrobiłem to wszystko twojej rodzinie. Nie chciałem, aby mi cię odebrali. Nie chcę, abyś mnie zostawiła.
- Niall, powiedz mi co się stało! Dlaczego tu leżę?
- Ja.. Ja zabiłem nasze dziecko.