Rozdział 5

624 49 3
                                    

- HaNa, nawet nie wiesz jak bardzo mi na tobie zależy - zbliżył swoją twarz do mojej. - Przepraszam jeśli posunę się za daleko, ale nie mogę się powstrzymać.

To ten moment, kiedy nasze usta miały stać się jednością. Zamknęłam oczy i czekałam zmiecierpliwiona, aż mój ukochany złoży na moich wargach ciepły pocałunek...

- HaNa! Wstawaj, zaraz spóźnisz się do szkoły - jak zwykle moje najpiękniejsze sny przerywane są w tak cudnych chwilach. - Nie mam zamiaru się powtarzać, a tym bardziej zrzucać cię z łóżka, więc bądź grzeczną córką i posłuchaj tego co do ciebie mówię, dobrze?

- Eomeoni, dlaczego budzisz mnie w takim momencie? - wyszeptałam.

- HaNa o czym ty mówisz?

- O niczym! Już wstaję - posłusznie zeszłam z łóżka i je posłałam. - Mogłabyś zrobić mi śniadanie Mamo?

- Ne - znów w jej głosie słyszałam troskę jaką zawsze mnie obdarzała. - Za 10 minut widzimy się w kuchni - uśmiechnęła się i wyszła z mojego pokoju.

Pośpiesznie się ubrałam, po czym starannie wykonałam lekki makijaż i przeczesałam włosy szczotką, którą dostałam od mojego Ojca. Tak bardzo za nim teskniłam. Chociaż minęło już kilka lat, nadal mam do siebie wielkie wyrzuty sumienia. Gdybym wtedy nie wychodziła sama na ulicę...Wszystko wyglądałoby inaczej. Mama nie byłaby samotna i zapracowa, a ja nie płakałabym po nocach. Nigdy nie przestanę się za to obwiniać. Już zawsze będę "tą przez którą Kang TaeJoon* stracił życie". Kiedy teraz o tym myślę znów mam ochotę płakać, ale nie zrobię tego, bo wiem, że Mama cierpi wtedy bardziej niż ja. Rozwiałam wszystkie myśli na ten temat i szybko zeszłam na dół. Już czułam cudny zapach naleśników przygotowanych przez moją Mamę. Zrobiłam się głodna jak wilk, więc szybko wbiegłam do kuchni i zabrałam się za jedzenie tych pyszności.

- HaNa, nie jedz tak szybko, bo się zadławisz - śmiała się Mama. - Jeszcze masz czas do pierwszej lekcji, co prawda niezbyt dużo, ale zdążysz spokojnie zjeść. - uśmiechnęła się do mnie, a ja odwzajemniłam uśmiech. - JiYong dziś przyjdzie?

- Nie wiem Eomeoni. Możliwe, ale naprawdę nie mam pojęcia - powiedziałam bez jakiś większych emocji. Próbowałam udawać, że jest on mi obojętny, ale Mama mi nie uwierzyła. Znała mnie zbyt dobrze

- Czy coś wczoraj zaszło pomiędzy tobą i JiYongiem? Zachowujesz się dziwnie, gdy słyszysz jego imię. Stało się coś? - ta troska w jej oczach...Nie potrafiłam jej okłamać.

- Eomeoni...Bo ja...Ja myślę, że podoba mi się JiYong Oppa. - na moją twarz wkradł się rumieniec, który nie umknął uwadze mojej Mamy. - Ale to chyba nic poważnego!

- HaNa, to chyba nie twoje pierwsze "zauroczenie", prawda? - ten cudzysłów, który pokazała wypowiadając słowo zauroczenie spowodował, że oblałam się jeszcze większym rumieńcem. Przytaknęłam jej po czym kontynuowała. - Przypomnij sobie co czułaś wtedy, gdy podobali ci się tamci chłopcy. To coś innego, niż to, co czujesz teraz?

- Ne... - wyszeptałam cicho w jej stronę. - Eomeoni, sadzisz, że to miłość?

- Umm...Raczej tak, ale nie mam pewności, co dyktuje ci twoje serce - naszą rozmowę przerwał głośny dzwonek oznajmiający nam, że ktoś nas odwiedził. - Poczekaj HaNa, pójdę otworzyć drzwi. Dokończ jedzenie i zmykaj do szkoły - uśmiechnęła się i już nie było jej w kuchni.

- Annyeonghaseyo Ahjumma! - wszędzie rozpoznam ten głos, to JiYong. - HaNa jest jeszcze w domu, prawda?

- Ne - odpowiedziała tak spokojnym i uprzejmym tonem, co w ogóle mnie nie zdziwiło, przecież zawsze była miła dla moich przyjaciół. - Zaraz ją zawołam.

- Nie trzeba Eomeoni! Już wychodzę! - wpakowałam w i tak już przepełnioną naleśnikami buzię ostatni kawałek mojego śniadania. Wybiegłam z kuchni jak szalona, po drodze chwytając leżący w salonie plecak. - Annyeong Oppa! - przywitałam się wesoło z przyjacielem. - Możemy już iść! - spojrzałam na mamę i szybko się z nią pożegnałam. - Do zobaczenia później mamo!

Szybko wyszłam z domu, głośno trzaskając przy tym drzwiami. Sytuacja, która miała miejsce wczoraj wieczorem dziś wydawała mi się śmieszna, więc postanowiłam nie wspominać o tym zajściu, bo po co? Przez krótką chwilę panowała niezręczna cisza, którą postanowiłam przerwać, ale JiYong mnie wyprzedził.

- Masz plany na wieczór, HaNa? - zapytał się mnie uśmiechając się przy tym uroczo.

- Chyba dziś jestem wolna, ale chciałam wyjść dziś z Ahjin na miasto - odpowiedziałam.

- Kto to Ahjin? - naprawdę nie pamięta tej dziewczyny? Spędziliśmy w piątkę (JiYong, Ja, HyoRi, Ahjin i Seungri) praktycznie całe dzieciństwo. - To jakaś twoja nowa przyjaciółka, czy raczej jedna z licznych kuzynek, których nie miałem okazji poznać?

- Oppa! Udajesz, prawda?! Przecież Ahjin, to siostra bliźniaczka HyoRi! Spędziliśmy ze sobą całe dzieciństwo, a ty jej nie pamiętasz?!

- Oh, Joesonghabnida! Przypominam ją sobie! To ta drobniejsza wersja HyoRi!

- No w końcu! Dlaczego zapomniałeś o niej Oppa? - uśmiechnęłam się przyjacielsko

- Sam nie wiem. Może po prostu nie była warta zapamiętania. - na początku myślałam, że żartuje, ale gdy spojrzałam na jego wyraz twarzy, byłam pewna, że tym razem się pomyliłam. Nic mu już na to nie odpowiedziałam.

Dalszą drogę przebyliśmy w ciszy. Gdy przed wejściem do szkoły zobaczyłam Ahjin, która całowała się z jakimś chłopakiem, zamurowało mnie. w sumie to było w jej stylu, ale nigdy nie potrafiłam wyobrazić jej sobie w takiej sytuacji, ale już teraz ona ułatwiła mi "męczarni". Podeszłam bliżej przyjaciółki, która już zdążyła mnie zauważyć i gwałtownie odsunęła się od chłopaka.

- Oh, Annyeong HaNa! - uśmiechnęła się czarująco, ale ja nie zwracałam na to uwagi, przeglądałam się jej "koledze", już wiem kim on jest.

- Witaj Ahjin! - odwzajemniłam uśmiech. - Witaj YeongBae! - do niego również się uśmiechnęłam. - Jesteście parą? - zapytałam.

-Ne - odpowiedziała zawstydzona Ahjin, wtulając się przy tym do klatki piersiowej swojego chłopaka - HaNa, ty i JiYong umawiacie się?

Już miałam zamiar dać krótką i precyzyjną odpowiedz "Adwae!", ale "ktoś" znów mnie wyprzedził.

- Tak, my również jesteśmy parą! - wypowiedział to bez cienia wątpliwości, czy zawstydzenia, obejmując mnie swoją ręką.

- Oh, gratuluję! - słyszałam entuzjazm w jej (Ahjin) głosie. - No to my będziemy szli. Miłego dnia! - i już zniknęli z moich oczu.

Ja i JiYong zostaliśmy sami, po słowach, które powiedział do moich przyjaciół było mi dziwnie w jego towarzystwie.

- JiYong, a od kiedy to my jesteśmy parą?

- Hmm...Od dziś - uśmiechnął się.

-Z tego co wiem, to muszą wiedzę o tym dwie osoby, a nie jedna

-Z tego co wiem, to w tym przypadku chcą tego dwie osoby, prawda?

-Słucham? - Aish! Znowu rumieńce! - O ty mówisz?

- Następnym razem nie mów swoich sekretów HyoRi, dobrze? - zaśmiał się.- HaNa, chodź już na lekcję.

- Ehm, ale co będzie z naszymi relacjami?

Nic nie odpowiedział, po prostu podszedł i zrobił to do czego miało dojść w moim dzisiejszym śnie, pocałował mnie.

- To możemy już iść? - zapytał łapiąc moją rękę.

- Ne. - uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek
_______________________________________
Przepraszam, ale to ostatni rozdział. Nie mam weny na tego ff. Będę pisać następne, ale już na nowym koncie. Dziś jeszcze dostaniecie nazwę mojego nowego konta. Miłego czytania~

FriendOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz