*Rozdział 3*

102 14 3
                                    

Obudziłam się gwałtownie, zalana potem i zimna jak lód. Koc leżał na panelach obok mnie, a ja śpiąc na materacu marzłam. Przez okna wpadał blask księżyca. Sięgnęłam ręką w prawo i na oślep odszukałam włącznik lampki. Całą noc miałam koszmary i przewracałam się z boku na bok próbując odnaleźć dogodną pozycję. Po przebudzeniu nie pamiętałam mojego snu; wiedziałam tylko, że był okropny. Gdy rozbudziłam się na dobre, wykrzywiłam twarz w grymasie; przypomniał mi się wczorajszy wieczór - wieczór, w którym szanownej Angeli Romer-Avarii znów odwaliło. Przetarłam oczy i wstałam.

W pokoju spali także Natt, Clark i Jena. Na paluszkach przeszłam na drugi koniec pomieszczenia. Mój brat miał niemal anielski wyraz twarzy. Śpiąc, lekko się uśmiechał, a w rękach trzymał pluszową papugę w różnych kolorach tęczy. Podciągnęłam mu kołdrę pod kark i ucałowałam w czoło.

Odwróciłam się i zdusiłam w sobie krzyk. Wwiercała się we mnie para ogromnych, piwnych oczu.

- Idziemy na nocny spacerek? - Jena była ubrana w jeansy i wojskową kurtkę z kapturem, który zakrywał jej czoło.

- Cicho. Jeszcze ich obudzisz - wskazałam palcem na chłopców.

- Natt głęboko śpi - machnęła ręką - a Clark jest jak głaz. Jak leży to nic go nie ruszy. Spałby nawet po wybuchu bomby atomowej.

- Ten żart nie jest na miejscu patrząc na nasze położenie. Wiesz: stare bomby z Trzeciej Wojny Światowej czekające tylko na moment, w którym mogłyby wybuchnąć i zmieść nas z powierzchni ziemi- powiedziałam słodkim głosem z nutką udawanej obojętności.

Jene zaczęły nagle interesować jej czarne adidasy i podłoga.

- Nigdzie nie idę. Ty też nie - podkreśliłam ostatnie słowo.

Usiadłam z powrotem na materac i ukryłam twarz w dłoniach. Na najbliższe trzy dni miałam dość Jeny i jej pomysłów. Rudowłosa wyjęła z szafy plecak podróżny.

- Ale wczoraj miałaś odpał. - Szperała w swojej szufladzie i wyciągnęła z nie broń palną.

"Skąd ona ją wzięła?!" - zachodziłam o głowę. - "Dlaczego nic o tym nie wiem!?"

Gdyby można było zabijać wzrokiem, ta dziewczyna byłaby już trupem.

-A ty dokąd, Jen? - postanowiłam jej dogryźć. - Dzieci o tej porze śpią! Marsz do łóżka.

Jej mina była bezcenna.

- Ja - dziecko...!?

- Nie - emerytka - mruknęłam pod nosem.

- ...a ty to niby taka dorosła? Jeszcze ci trochę brakuje; pogadamy za dwa lata.

Wyrwałam z jej rąk plecak i rzuciłam w kąt pokoju. Czułam, że dalsza rozmowa nie ma sensu.

- Gdzie idziemy? - Natt wyczołgał się z łóżka. Był ubrany w trochę za dużą piżamę i z entuzjazmem rozpoczął szperanie w nadal otwartej szafie.

- Na nocne zwiady... - rudowłosa zaczęła udawań ninję i podniosła plecak z podłogi. - Mamy misję do wykonania.

- Nie podpuszczaj go.

- Ale fajnie! Poczekajcie tylko się przebiorę - blondyn pobiegł do łazienki ciągnąc za sobą ubrania na zmianę.

- Natt, zaczekaj! Nigdzie nie idziemy! - moje usta zacisnęły się w wąską linię.

- Ludzie, o tej porze? - Clark podniósł głowę z poduszki i patrzył się na mnie półprzytomnym wzrokiem. - Angela, gdzie cię znowu ciągnie? W taką pogodę? - wyciągnął szyję i spojrzał za okno. Deszcz, mgła i lekki wiatr, który szeleścił liśćmi drzew i porywał z ziemi strzępy starych reklam oraz gazet.

Śpiew Feniksa [discontinued]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz