rozdział 2

51 6 0
                                    

Za oknem stała przemoczona dziewczyna z kapturem zasłaniającym jej oczy. Pobiegłam do drzwi i otworzyłam je. Widząc dlaczego nie mogła oworzyć drzwi parskłam śmieche. Z jednej reki wypadały jej bagarze a w drugiej trzymała coś jak mini terrarium.
Zawołałam Amandę i pomogłyśmy wnieść ,,nowej" rzeczy.
- twoja sypialnia to ta po lewej.
Poinformowałam a Amanda otworzyła nam drzwi do sypialni. Gdy już jakoś rozmieściłyśmy bagarz pomogłyśmy dziewczynie przy rozpakowaniu się.
- dziękuję. Jestem Alex .
Powiedziała ochoczo.
- cześć jestem Natalie, a to jest Amanda.
- a którz to siedzi sam w pudełku?.
Rozczuliła się Amanda . Lecz zamiast puchowego stworzonka znalazła tam kameleona.
- to jest keks.
- super!
Obie się zgodziłyśmy że keks jest bardzo oryginalny tak samo jak jego właścicielka. Miała czarne włosy z niebieskimi i fioletowymi pasemkami. Piwne oczy , szeroki uśmiech i cichy głos. Nagle przypomniało coś mi się.
- dziewczyny a kolacja nie miała być o 7.
Żeczywiście. Była 7. I biegiem ruszyłyśmy do drzwi wejściowych. Nadal padało a zapomniałyśmy kurtek . Gdy tak biegłam za dziewczynami wpadłam na coś, a raczej na kogoś.
- hej uwarzaj!
Krzyknęłam. Gdy jednak zobaczyłam twarz chłopaka zaczęłam żałować swoich słów.
Miał ciemne brązowe włosy , zielone hipnotyzujące oczy, łobuzerski uśmiech i lekko umięśnione ciało( podkreślała to jego koszulka) .
- nic ci nie jest?
Spytał nadal uśmiechając się.
- nie. A wogóle czemu się tak uśmiechasz?
- uwierz gdybyś ty siebie widziała to byś pękała ze śmiechu.
-ha!ha! Baaardzo śmieszne. Popatrz na siebie .
Po tych słowach oboje wybuchliśmy śmiechem.
Nagle chłopak spojrzał na zegarek.
-cholera. Spuźniliśmy się 10 min.
Wstał i podał mi rękę. Nieśmiało podałam mu swoją i pomógł mi wstać.
- jestem Luke.
-Natalie.
- śliczne imię
- jeśli nadal będziesz chwalił to jak się nazywam to nie dostaniemy jeść.
Luke zachichotał i pobiegliśmy do stołówki. Wyszło wsumie że byliśmy na miejscu o 19.12
- może nikt nie zauważy.
Powiedziałam bardziej do siebie jak do Luke'a .
Weszliśmy jak najciszej. Po kryjomu wzięliśmy po kanapce naszykowanych na jednym ze stołów gdy Sara zaczęła przemowę. Szybko usiedliśmy jak grzaczne dzieci zaraz po nabrojeniu.
- dziękuje za przybycie . Cieszę się że wszyscy w końcu do nas dołączyli( te słowa skierowała do mnie i do Luke'a)
Zaczerwieniłam się ze wstydu. Luke to oczywiście zauważył i zachichotał.
- ...jutrzejsze zajęcia zaczną się o 9:00. Śniadanie o 8:00 . Spis zajęć czeka już w waszych domkach. Proszę o zaznaczenie opcji ktorymi jesteście zainteresowani. Dobranoc.
Po tych słowach wszyscy zaczęli wstawać z miejsc i wychodzić.
W tłumie nagle straciłam z oczu
Luke'a . (Pewnie poszedł do kumpli) ( zresztą po co ja się tym przejmuję, prawie go nie znam).
Gdy tylko weszłam do domku poczułam że coś jest nie tak. Światło było przyciemnione.
Na środku stało samotne krzesło.
Nagle ktoś złapał mnie za ręce. Zgasło światło. Napastnik przywiązał mnie do owego krzesła.

pieśń lasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz