rozdział 4

33 5 0
                                    

-Żeby było jasne. Istnieją tak poprostu wilkołaki, czarownice, elfy, wróżki i co tam jeszcze bajki wymyśliły. Żyją między ludźmi lub w ukrytych bardzo dobrze osadach. Ludzie nic o tym nie wiedzą bo to że wiedzieli wywołało katastrofę dla nadnaturalnych w średniowieczu. Ty Alex a dokładniej Aleksandra Rozalia Diana z rodu Well jesteś czarownicą urodzoną w arystokrackiej rodzinie która od pokoleń jest dużą szychą w biznesie. Ty Amando jesteś Wilkołaczycą mieszkając w osadzie na wyspie Wolin ,a twoja rasa walczy z wampirami od pokoleń. Skoro wszyscy tutaj są nadnaturalni i przyjechali tutaj by się przygotować do życia jako dorośli nadnaturalni to co ja ZWYKŁY człowiek tutaj do cholery robię?!
Wypowiedziałam to wszystko zaraz po tym jak wytłumaczono mi o co w tym wszystkim tutaj chodzi i czemu nie domyśliłam się tego na spotkaniu. Bo się spuźniłam!.
-Nieźle to zniosła
Powiedziała Alex do Amandy.
-Muszę się z tym przespać.
Oznajmiłam i poszłam wziąć szybki prysznic. Gdy już leżałam w łóżku coś lub ktoś (zważając na zaistniałą sytuację) zawyło w lesie. Wzdrygnęłam się i sprubowałam zasnąć. Długie wiercenie się i wybudzanie przy każdym dźwięku przerodziło się w niespokojny sen.

Biegnę przez mroczny las. Z oddali dobiega do mnie warczenie. Nagle potykam się o coś miękkiego. Upadam. Przekręcam się na plecy i widzę nad swoją twarzą parę czerwonych oczu i otwartą paszczę pełną zębów.
Obudziłam się zlana potem. Zauwarzyłam że w moim pokoju siedzi Alex.
-Wreszcie się obudziłaś.-powiedziała
-Co robisz w moim pokoju?!.- zdziwiona spytałam dość nerwowo.
-Krzyczałaś przez sen aż obudziłaś elfa z sąsiedniego domku ,a one wolą spać w nocy bo wtedy są słabsze.
-Aż tak! To tylko koszmar... był bardzo realistyczny.- zadrżałam na myśl o nim.
Nagle zauważyłam że mam siniaka po prawej stronie na ramieniu i udzie.
-Usłyszałyśmy że spadłaś więc przyszłyśmy, położyłyśmy cię spowrotem na łużku, dobrze że za wiele nie ważysz.-zaśmiała się Alex .Spojrzałam na zegarek. 5,40!
-Co taka zdziwiona? Szalałaś od 1 w nocy.-Spytała Amanda. Nawet nie zauwarzyłam kiedy weszła.
-Teraz już chyba nie zasnę. Idę pobiegać. -stwierdziłam. Szybko ubrałam się w krótkie materiałowe spodenki i bluzkę boxerkę. Włożyłam sportowe buty , bluzę i wyszłam na dwór.
Na zewnątrz opadała właśnie mgła, pierwsze promienie słoneczne przebijały przez dębowo-brzozowo-sosnowy las. Trawa była mokra od rosy. Zaczęłam biec drogą prowadzącą dalej w las, gdy przebiegałam obok ostatniego domku usłyszałam kłutnię.

-Ty idioto! Wiesz chociarz czym ona jest! Nie możesz zmarnować tej jednej jedynej szansy dla dziewczyny na którą wpadłeś i nawet nie wiesz nic o jej przodkach.
-Nie wyczułem by była wampirem , a to dobrze. Od nich na kilometr śmierdzi krwią i trupem.-
...usłyszałam głos Luke'a. Wolałam im nie przeszkadzać i pobiegłam dalej.
,,Zaraz! Co ja robię?! Wczoraj dopiero co dowiedziałam się o nadnaturalnych. A teraz tak poprostu poszłam pobiegać!?"
Szybko zawróciłam i biegłam w stronę domku Sary.
Zapukałam i odczekałam chwilę.
-Już otwieram!- usłyszałam głos nienależący do Sary po drugiej stronie drzwi. Gdy się otworzyły stanęła w nich ubrana na sportowo kobieta. Miała długie(sięgające za tyłek) blond włosy , zielone oczy oraz spokojny wyraz twarzy.
- Dzień dobry. Jest Sara?-Spytałam jakbym przyszła po koleżankę.
-Natalie! Wejdź proszę. -usłyszałam znajomy głos opiekunki. Ostrożnie weszłam do środka. Sara siedziała na sofie z włosami owiniętymi w ręcznik.
-usiądź.Co ciebie do mnie sprowadza?-spytała. A blond włosa opiekunka usiadła obok Sary. Postanowiłam usiąść naprzeciwko na fotelu.
-Przepraszam że tak wcześnie ale mam pytanie. Dręczy mnie od wczoraj.-oznajmiłam
-To jest Emili , druga opiekunka. A co do twojego pytania to słucham.
-co się na tym obozie dzieje?! O co chodzi o nadnaturalnych?!- wyparowałam.
- To długa rozmowa która wiedziałam że nas nie ominie.-stwierdziła Sara
-Idę zrobić kawę. Chcecie może?-spytała Emili .
-Chętnie.-oznajmiłam przypominając sobie jak jest wcześnie.

pieśń lasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz