Nie mogła już dłużej tego znieść. Nigdy nie było tak żeby nie rozmawiała z nim aż tydzień. Byli przyjaciółmi do cholery! Nie powinien wyjść w ogóle z jej domu. Powinien znać ją na tyle, żeby wiedzieć że nie chciała aby wychodził. Był takim idiotą.
***
Dlaczego on w ogóle wyszedł, wiedział że ona tego nie chciała. Był okropnym przyjacielem, nie mógł sobie wybaczyć. Chciał podejść i ją przeprosić ale nie miał odwagi, widział jak siedziała sama na stołówce i czytała książkę, ale najnormalniej w świecie nie miał odwagi podejść do jego najlepszej przyjaciółki. Miał tego dość.
***
Było koło północy kiedy usłyszała pierwsze grzmoty.Od razu podniosła się z łóżka. To nie tak że bała się burzy, uwielbiała ją. Jednak nie była przyzwyczajona do tego że nikogo nie ma przy niej. Zawsze siedziała z Jasonem albo rozmawiała z nim przez telefon. Pierwsze łzy popłynęły jej po policzkach kiedy zrozumiała że on nie zadzwoni. Już miała telefon w rękach, kiedy usłyszała pukanie w drzwi balkonowe. Zabrała pierwszą lepszą rzecz, która była pod ręką i podeszła do okna. Odsłoniła zasłonę i zobaczyła twarz swojego przyjaciela. Szloch wyrwał się z jej gardła. Otworzyła szybko drzwi i wpadła w ramiona chłopaka.
-Przepraszam mała. - usłyszała jego głos. - Nigdy więcej nie chcę się z tobą kłócić, to mnie zabija. Ja...- urwał. Poczuła jak głęboko wzdycha.- Przepraszam.
-Nie masz za co mnie przepraszać, martwisz się o mnie, a ja tak bez powodu na ciebie naskoczyłam. - urwała.- Cieszę się że tu jesteś.
-Ja też się cieszę, nawet nie wiesz jak bardzo. Tak z czystej ciekawości, dlaczego zamachnęłaś się na mnie pudełkiem po ciastkach? To miało cię obronić? - zaśmiał się żeby rozluźnić atmosferę.
-Oh zamknij się i mnie przytul.
I tak zrobił.
***
-Jesteś najgorszym synem jakiego mogłam mieć! Jesteś obrzydliwy, nie mogę na ciebie patrzeć. Mogłam cię zabić kiedy się urodziłeś. - każde słowo było dla niego jak nóż wbity w serce.
Nie wiedział co się stało z jego kochającą mamą. Kiedyś mówiła mu że go kocha, teraz mówi że żałuje że żyje.
-Mamo proszę, nie mów tak.- wyszeptał.
-Zamknij się kiedy ja mówię!- wrzasnęła. - Niewdzięczny gówniarz. - powiedziała pod nosem. - Zejdź mi z oczu, bo mi niedobrze jak na ciebie patrzę.
Przełknął łzy i wyszedł z kuchni. Zaledwie kilka godzin wcześniej płakała w jego ramionach, a teraz mówi mu takie rzeczy. Spojrzał na swoje ręce. Ślady od uderzeń były czerwone, a kilka nawet krwawiło. Znowu będzie musiał chodzić w bluzach z długimi rękawami. Westchnął i poszedł do łazienki. Popatrzył w lustro i zobaczył coś co ostatnimi czasy było częstym widokiem: cała czerwona twarz od uderzeń, rozcięta warga i łuk brwiowy. Nie wygląda to dobrze. Usłyszał dźwięk smsa.
HOPE: Chodźmy w nasze miejsce!!!!!
JASON: nie mogę mama źle się czuje znowu a taty nie ma, muszę zająć się Suz, przepraszam
Odpisał i poczuł się źle z tym że ją okłamuje, ale nie mógł powiedzieć jej prawdy. Opłukał twarz zimną wodą i wyszedł z pomieszczenia.
Stanął na środku korytarza i rozejrzał się załamanym wzrokiem, nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Nie wiedział gdzie ma iść. Nie czuł się tu jak w domu. Już nie.
Odetchnął głęboko i zwrócił się w stronę swojego pokoju. Nawet tam nie czuł się bezpiecznie. Założył bluzę, zabrał pudełko papierosów i wyszedł na balkon. Zapalił papierosa i zaciągnął się pierwszy raz. Poczuł jak część napięcia opuszcza jego ciała. Nawet papierosy nie dają takiej ulgi jak wcześniej.
Z pokoju usłyszał dźwięk telefonu ale się nie przejął. Ktokolwiek to był, mógł poczekać. Telefon ledwie skończył dzwonić odezwał się znowu.
-Co jest kurwa?- wymamrotał pod nosem, skończył papierosa i wrócił do środka. - Oby to było ważne.- podniósł urządzenie i nie patrząc kto dzwoni odebrał. - Czego? - warknął do mikrofonu.
-Lepiej żebyś miał dobry powód żeby nie odbierać i na mnie warczeć.- usłyszał rozbawiony głos swojego kumpla.
-Przeszkadzasz mi w paleniu, dupku.- warknął kolejny raz. Nie miał humoru na użeranie się z tym idiotą. - O co chodzi kurwa?
-Nie tak ostro kochanie. Mam coś lepszego niż szlugi kochanie. Może to ci poprawi humor. Przypudruj nosek księżniczko, będę za chwilę po ciebie.
Nie zdążył wyrazić sprzeciwu, bo ten już się rozłączył.
Popatrzył na to jak wygląda i stwierdził że i tak się nie da z tym zrobić, więc przykleił tylko plaster do łuku brwiowego. Zmienił dresy na obcisłe, czarne spodnie, ściągnął szarą bluzę, podkoszulek i zmienił je na czarne. Wychodził się naćpać więc nic więcej nie miał zamiaru zrobić. Wciągnął jeszcze czarne vansy i schował telefon do kieszeni, kiedy usłyszał klakson. Zamknął oczy przeklinając swojego kumpla w myślach. Nie wysłać wiadomości? Policzył od zera do dziesięciu i zszedł na dół.-Gdzie myślisz że się wybierasz?- usłyszał głos matki.
-Wychodzę z kumplami. Nie czekaj. - powiedział cicho i skierował się w stronę wyjścia.
-Jakimi kumplami? Ktokolwiek może na ciebie patrzeć i nie mieć odruchu wymiotnego? Ty nie masz przyjaciół, wszyscy są z tobą z litości. - powiedziała śmiejąc się przy tym.
Jej słowa i śmiech miał w głowie do czasu aż nie wciągnął pierwszej kreski.
Potem nie liczyło się już nic.
***
Obudził ją dźwięk telefonu. Była 2 w nocy. Kto mógł teraz do niej dzwonić, pomyślała zanim wzięła telefon w dłonie. Jason. Czego chciał? Było już późno.
-Co jest tak ważne że nie może poczekać do rana? - zapytała sennym głosem zaraz po odebraniu.
-Hope, to ja Kevin. Mamy problem. Chodzi o Jasona. - nie słuchała dalej, tylko narzuciła bluzę na piżamę i założyła byle jakie buty.
-Gdzie jesteście?- rzuciła jeszcze zabierając kluczyki do samochodu brata z koszyczka na blacie.
-U mnie w domu. Pospiesz się. - połączenie w tym momencie zostało przerwane.
Wsiadła do samochodu i nie myśląc o niczym innym tylko o swoim przyjaciela jechała ulicą. Nie pomyślała nawet o tym że niektórzy też jeżdżą po ulicach. Nie myśląc o tym że inny kierowca też może na chwilę się rozproszyć. Kiedy otrząsnęła się z myśli zobaczyła dwa światła pędzące prosto na nią.
Jednak to nie było ostatnie co zobaczyła przed zderzeniem.
To nie było to o czym myślała kiedy metal wyginał się naokoło niej.
Chrzęst gnącej się karoserii nie był ostatnim co usłyszała.
Ostatnim co zobaczyła był jej przyjaciel, który wydawał się prawdziwy.
Myślała o jego uśmiechu.
Ostatnim co usłyszała był jego głos mówiący jej że musi przeżyć. Dla niego.
Potem wszystko ucichło i nie widziała już nic. Jednak zdołała jeszcze wyszeptać jedno zdanie.
-Nigdy się nie poddam.
_________________________________
Najdłuższy rozdział. Ogólnie to jedyny, który mi się podoba.
Do następnego.
CZYTASZ
I'm here to make you happy
Novela JuvenilKażdy potrzebuje przyjaciela, a najbardziej osoby, które uważają że nie.