Rozdział 1

3.6K 164 37
                                    

Perspektywa Harry'ego


   Stałem na King's Cross na peronie 9 i 3/4. Dzisiaj ostatni raz jadę do Hogwartu. Na czas wakacji zerwałem kontakty z przyjaciółmi i mieszkałem w hotelu, w niemagicznej część Londynu. Po chwili ruszyłem w stronę pociągu kiedy nagle na kogoś wpadłem. Już miałem zacząć przepraszać ale jak zobaczyłem kim jest osoba na, którą wpadłem od razu zmieniłem zdanie.

-Potter patrz jak łazisz!-wrzasną na mnie Malfoy podnosząc się z ziemi.

-Po pierwsze to ty na mnie wpadłeś. Po drugie gdybyś widział więcej niż czubek własnego nosa zobaczył byś, że idę.- odparłem spokojnie patrząc mu w oczy.

  Malfoy bez słowa odwrócił się i ruszył w tylko sobie znanym kierunku. Wzruszyłem ramionami i ruszyłem w stronę rodziny Weasleyów, którzy rozmawiali przy pociągu. Ron zauważył mnie mnie niemal od razu i szybkim krokiem do mnie podszedł.

-Stary co się z tobą działo w wakacje?-zapytał nie siląc się na jakiekolwiek powitanie.

-Tak mi też miło cie widzieć, Ron.  Wakacje spędziłem w hotelu. Musiałem wszystko przemyśleć.

-Wiesz, że bliźniaki już szykują zemstę za to, że nie dawałeś znaku życia?

-Tak domyśliłem się tego jakoś pod koniec wakacji. Jest już Hermiona?

-Tak poszła z Ginni znaleźć wolny przedział.

-Aha. To chodzimy ich poszukać.-odparłem a Ron pokiwał głową.

   Weszliśmy do pociągu i zaczęliśmy rozglądać się za Hermioną i Ginni. W pewnym momencie za plecami usłyszeliśmy głos Malfoy'a.

-Patrz jak chodzisz głupia szlamo!-ryknął na Hermione. A ja i Ron podeszliśmy szybkim krokiem do przestraszonych dziewczyn.

-Malfoy odwal się od niej! Nie zrobiła tego specjalnie!-warkną Ron próbując go uderzyć.

-Ty się Weasley nie odzywaj.-powiedział z gracją unikając ciosu.

-Chodzicie idziemy do przedziału.-powiedziałem ignorując go kiedy zauważyłem, że zamierza dodać coś jeszcze.

   Weszliśmy do przedziału i Hermiona mnie przytuliła tak jak zawsze po wakacjach. Następnie uściskała Rona i podziękowała mu za to, że staną w jej obronie. Po chwili podeszła do mnie Ginni i też mnie przytuliła po czym chciał mnie pocałować ale ja się odsunąłem i usiadłem przy oknie.

-Harry gdzie ty byłeś przez całe wakacje?-zapytała nagle Hermion.

-Mieszkałem w londyńskim hotelu. Musiałem sobie wszystko przemyśleć i poukładać.

-Ale to nie powód żeby nie dawać znaku życia przez dwa miesiące.

-Wiem. Przepraszam. Słuchajcie zaraz wrócę muszę się przejść.-powiedziawszy to wstałem i wyszedłem z przedziału.

   Fakt faktem mieszkałem w hotelu i próbowałem sobie wszystko poukładać ale moje plany legły w gruzach. Ponieważ moje myśli wciąż uciekały do jednej osoby i o dziwo nie była nią Ginni. Najdziwniejsze było to, że to w ogóle nie była dziewczyna. Był to chłopak o zimnych stalowo-szarych tęczówkach, platynowych włosach i kpiącym uśmiechu, który dodawał mu tylko uroku. Przerażające było to, że znam tylko jedną osobę o takim wyglądzie i jest nią Draco Malfoy. Jakoś w połowie wakacji zorientowałem się, że naprawdę często o nim myślę. Nawet teraz myślę o jego szarych oczach. Jak uratowałem go w Pokoju Życzeń był nienaturalnie blady i wystraszony. Jego oczy były zaszklone przez łzy. Trzymał się mnie tak kurczowo, że czułem jego żebra wbijające się w moje plecy. Ale nie przeszkadzało mi to, wręcz przeciwnie było to zaskakująco przyjemne. Nagle z rozmyśleń wyrwał mnie znajomy głos. Spojrzałem w lewo i zobaczyłem uśmiechniętego Seamusa.

-Hej, nad czym tak rozmyślasz?-zapytał.

-A nad niczym ważnym. Jak ci minęły wakacje?

-W sumie nic szczególnego.  A tobie?

-Jeśli mam być szczery to były stanowczo za długie.

   Rozmowa toczyła się normalnie. Temat zjechał na quidditcha. Seamus streścił mi w skrócie ostatnie mistrzostwa świata. Po skończonej rozmowie wróciłem do przedziału aby przebrać się w szatę. Po trzydziestu minutach pociąg się zatrzymał i wszyscy wysiedli na peron. Ja, Ron, Hermiona i Ginni poszliśmy do powozu. Jechaliśmy w ciszy kiedy nagle odezwała się Hermiona:

-Harry, wszystko w porządku?

-Tak. Czemu pytasz?

-Jesteś jakiś zamyślony i przez cały czas się nie odzywasz.

-Wszystko jest w porządku tylko jestem zmęczony. Ostatniej nocy nie spałem zbyt długo bo nie mogłem doczekać się wyjazdu do Hogwartu.-powiedziałem z wymuszonym uśmiechem. Hermionie to jednak wystarczyło.

   Reszta drogi minęła w ciszy. Kiedy już dotarliśmy do szkoły i zasiedliśmy w Wielkiej Sali, Hermiona przestała na mnie patrzeć wzrokiem mówiącym "Wiem, że coś ukrywasz" i pogrążyła się w rozmowie z Padmą Patil. Spojrzałem na stół grona pedagogicznego. Po środku jak zawsze siedział Dumbledore i patrzył z ogromnym uśmiechem na uczniów. Nagle do sali weszła McGonagalla za nią pierwszoroczni. Po standardowej wypowiedzi wicedyrektorki i przydziale na mównice wstąpił dyrektor i zaczął mówić:

-Witam wszystkich uczniów tych, którzy są tu po raz pierwszy jak i po raz ostatni. Witam także grono pedagogiczne.-mówił Dumbledore. 

   Nie słuchałem co mówi dyrektor ani moi przyjaciele.  Zapatrzyłem się na stół Ślizgonów, którzy tak samo jak ja zdawali się nie słuchać Dropsa. Nagle zostałem szturchnięty w ramię przez Rona. 

-Sorry stary zamyśliłem się. Mówiłeś coś?

-Tak pytałem czemu nie jesz?

   Rozejrzałem się po stole i zobaczyłem, że faktycznie jedzenie jest już na stole. Więc nałożyłem sobie trochę na talerz i zacząłem jeść. Kiedy wszyscy zjedli kolację i deser i byli już syci ja jako prefekt Gryffindoru musiałem zaprowadzić pierwszorocznych do dormitorium. 

-Pierwszoroczni, proszę za mną. Zapamiętajcie tę drogę jest najkrótsza.-powiedziałem i dalej szedłem przed siebie.

Kiedy już dotarliśmy do wierzy gryfonów Gruba Dama przywitała się z nami i poprosiła o podanie hasła.

-Fraternitatem.-powiedziałem a portret odsłonił przejście do pokoju wspólnego. Kiedy już wszyscy weszli do środka ja znowu zabrałem głos.-Sypialnie chłopców znajdują się na lewo od wejścia, a dziewcząt na prawo. przypominam hasło to "Fraternitatem ". Życzę wam spokojnej nocy i radzę iść już do łóżek. Dobranoc.-powiedziawszy to wyszedłem kierując się do swojego dormitorium.

    Kiedy dotarłem do ściany oddalonej od portretu Grubej Damy o jakieś trzydzieści stóp zastukałem w nią trzy razy różdżką a ona rozsunęła się i wszedłem do środka. Po chwili ruszyłem do swojej sypialni. Na środku stało łóżko. Po prawej stronie od wejścia były drzwi prowadzące do łazienki. Podszedłem do kufra, który znajdował się w nogach mojego łóżka i wziąłem z niego piżamę. Po czym skierowałem się do łazienki. Wszedłem do środka znajdowała się tam wanna i kabina prysznicowa. Duże lustro i umywalka były na lewo od wejścia. Wziąłem szybki prysznic i poszedłem się położyć. Kiedy już leżałem moje myśli znów uciekły do osoby Malfoya. Rany to takie irytujące wiedzieć, że podoba ci się twój wróg. No ale cóż serce nie sługa. Przez całe wakacje próbowałem wybić sobie to z głowy ale im bardziej próbowałem tym było gorzej. Dotarły do mnie tylko dwie rzeczy. A mianowicie, że jestem gejem, i że podoba mi się Malfoy. Czyli mój wróg publiczny numer jeden. Pogrążony w swoich myślach w końcu zasnąłem.



Nowy początek || Drarry~ ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz