Rozdział 5

2.2K 144 46
                                    

  Perspektywa Blaise'a 

   Nie ma to jak o 6:30 rano włamać się do dormitorium Draco i zmuszać go do ruszenia dupy z łóżka. Na szczęście już wstał. Ale zmieniając temat kto by pomyślał że z Harrym może być taka dobra zabawa. Mina Draco była bezcenna. Najciekawsze jest to że się ze sobą nie kłócili. Ale wydaje mi się że Harry dosyć często spoglądał na Dracona. Draco i ja rozmawialiśmy przez prawie cały szlaban a Harry z zainteresowaniem nas słuchał.

 -Blaise o czym ty tak intensywnie myślisz?-zapytał mnie Draco. 

-Analizuje wczorajszy szlaban. W sumie nie było tak źle.-powiedziałem. 

-Masz racje. Było całkiem fajnie. Potter jest jednak w porządku.

 -No nie-złapałem się za głowę.-świat zwariował. 

-Co mamy pierwsze?-zapytał zmieniając temat.

 -Zielarstwo z Puchonami. Potem zaklęcia. I OPCM z Gryfonami. A na koniec dwie godziny eliksirów też z Gryfonami.

 -Na Merlina. Za co? 

-Ty nie marudź tylko się pakuj. Bo na śniadanie się spóźnimy. 

 Po pięciu minutach Draco był gotowy do wyjścia więc udaliśmy się na śniadanie. 

 Perspektywa Harry'ego 

   To jest nieludzkie budzić człowieka o piątej rano. Winowajcą całego zamieszania jest nie kto inny tylko Alex, który od godziny do mnie wydzwania. Nie śpię od piątej a jest szóstą. On ma nerwy ze stali. Ahh jak już muszę to odbiorę.

-Hallo.

~Nareszcie. Ile można spać?

-Człowieku jest szósta rano. A ja lekcje zaczynam o ósmej.

~Oj tam przesadzasz. 

-Po co właściwie dzwonisz?

~Nudno tu bez ciebie. Kiedy wracasz?

-Alex wyjechałem trzy dni temu.

~No ale...

-Bez żadnych ale tylko mi lepiej powiedz jak ten chłopak z twojej klasy ma na imię.

~Jasper.

-Na którą masz do szkoły?

~Na siódmą a co?

-Spójrz na zegarek.

~Jest dopiero 6:25. Ty mi lepiej opowiedz jak ci minął pierwszy dzień w szkole.

-Normalnie. No może z wyjątkiem szlabanu. Miałem go razem z Draco i jego kumplem Blaise'em.

~A tego już mi w wczoraj nie powiedziałeś. No ale opowiadaj jak było.

-Normalnie. Ale mam dziwne przeczucie że nic z tego nie wyjdzie.

~Dlaczego?

-Draco ma dziewczynę.

~Przykro mi. Ale zobaczysz ułoży się.

-Mam nadzieje.

~Zadzwonię wieczorem i pogadamy bo muszę iść do szkoły. 

-Okej. Papa.

~Narazie. 

Po skończeniu rozmowy z Alex'em zacząłem się szykować na lekcje po czym wyszedłem na śniadanie.

 Perspektywa Draco 

    Eliksiry jedna z moich ulubionych lekcji. Ciekawe jakim cudem Weasley na nie chodzi. Ale co robi tu Potter to jest dla mnie zagadka. Ciekawe czy Severus będzie go dzisiaj pytać.

-Panie Potter-nie spodziewałem się tego tak szybko-co to jest Esencja?

-Jest to roztwór o dużym stężeniu otrzymany z wielu substancji.

-Dobrze. To powinno być dla pana proste panie Potter. Jakie składniki są potrzebne do sporządzenia eliksiru wielosokowego?

-Muchy siatkoskrzydłe, ślaz, pijawki, sproszkowany róg dwurożca, rdest ptasi i skórka boomslanga.

-Dobrze Potter. Pięć punktów dla Gryffindoru. Na dzisiejszej lekcji będziecie warzyć...-przestałem słuchać. Nie wierze Potter zaczął się uczyć eliksirów.

-Draco pracujemy w parze?-zapytała mnie Peansy.

-Ok. A jaki eliksir warzymy? 

-Pieprzowy 

 -Idę po składniki.-powiedziawszy to wstałem i ruszyłem po potrzebne produkty. 

 Lekcja minęła w ogólnym rozgardiaszu. O dziwo Potter pracował sam gdyż Rudy pracował z Granger. Ale biorąc pod uwagę że jego kociołek nie eksplodowała a fiolki nie wypaliło wnioskuje że poszło mu całkiem nieźle.

Perspektywa Harry'ego 

   Po zajęciach postanowiłem się troche pouczyć w bibliotece. Wziąłem torbę i na wszelki wypadek gdybym się zasiedział zapakowałem pelerynę niewidkę. Wyszedłem z dormitorium i ruszyłem w stronę biblioteki. Kiedy już tam byłem znalazłem wolny stolik niedaleko Działu Ksiąg Zakazanych i wyciągnąłem z torby podręcznik do eliksirów, czysty pergamin, pióro i kałamarz po czym zabrałem się za wypracowanie z eliksirów. Jakoś pod wieczór powieki zaczęły mi opadać i nawet nie wiem kiedy zasnąłem.

   Śniło mi się, że jestem na boisku do quidditcha i trenuje lub po prostu krążę nad boiskiem bez celu. W pewnym momocie na trybunach pojawia się Draco i Parkinson. Zaczynają się całować a ja czuje się tak jak by ktoś mnie rozrywał na kawałeczki. Jakby wyrwano mi serce z piersi. Chwilę później spadam z miotły i uderzam z całej siły plecami o ziemie. Potem się obudziłem ze łzami w oczach.  Pośpiesznie zapakowałem do torby wszystkie swoje rzeczy i wybiegłem z biblioteki. Prawdopodobnie było już grubo po północy ponieważ korytarze były całkowicie puste. Nie dbałem o to nie chciałem zakładać peleryny. Po prostu biegłem dalej przed siebie. Aż nagle na kogoś wpadłem. Tym kimś był nie kto inny tylko Draco Malfoy. Kiedy ślizgon zobaczył łzy w moich oczach i na moich policzkach jego mina z poważnej zrobiła się zmartwiona (?).

-Potter czy ty płaczesz? Coś się stało?-zapytał.

-Przestań mnie w końcu ranić.-powiedziawszy to pobiegłem do swojego dormitorium zostawiając skonfundowanego Draco na środku korytarza.

Kiedy dotarłem do swojego dormitorium i zamknąłem za sobą drzwi podszedłem do okna i usiadłem na parapecie. Podciągnąłem kolana pod brodę i schowałem twarz w dłoniach po czym zacząłem już otwarcie płakać i cichutko łkać. Musze z kimś porozmawiać. Ciekawe czy Alex odbierze telefon. Wyciągnąłem z pod poduszki telefon i wystukałem numer do przyjaciela. Nie odbiera możliwe że już śpi. Po odłożeniu telefonu poszedłem wziąć prysznic po czym położyłem się spać. 

____________________________________________________________________________________

   Przepraszam za tak długą nieobecność. Ale miałam problem z telefonem. Zresetował mi się i cały rozdział musiałam pisać od początku. Kiedy miałam już połowę rozdziału zabrakło mi weny i udało mi się go dokończyć dopiero wczoraj wieczorem. Jeszcze raz bardzo przepraszam za zwlokę. I proszę o komentowanie. :)



Nowy początek || Drarry~ ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz