Rozdział 9

2K 118 41
                                    


Perspektywa Draco


   Spacerując po Hogsmeade zauważyłem Harry'ego w dość kiepskim stanie, gdy mnie zauważył znacznie przyspieszył. Spokojnym krokiem ruszyłem za nim, pozostawiał za sobą ślady krwi. Nie zastanawiając się dłużej schowałem swoją dumę w kieszeń i pobiegłem szukać przyjaciół Pottera. Znalazłem ich w bibliotece, Greanger była pochłonięta lekturą, a Weasley wpatrywał się w dziewczynę jak w obraz. Podbiegłem do nich i spytałem: 

-Hermiona, Ron wiecie co się stało Harry'emu? Nie wygląda za dobrze. Szczerze mówiąc to trochę niepokojące.

Byli trochę zaskoczeni moją postawą bo Ron spadł z krzesła i leżał plackiem na ziemi. Ze wszystkich sił starałem się opanować śmiech.

-Malfoy od kiedy interesujesz się Harry'm?-spytała Hermiona, która dość szybko oprzytomniała. Wytłumaczyłem wszystko od początku do końca, pomijając niektóre szczegóły.

-Ehh. Niestety nie widzieliśmy dziś Harry'ego, ale dzięki, że nam powiedziałeś.

-Nie to ja dziękuje Hermiono. Na razie Ron, no i wstań z podłogi bo jeszcze się przeziębisz.

Będąc już w swoim pokoju nie mogłem zasnąć. Myślami byłem przy Harry'm. Zaraz... Co się ze mną dzieje?! Pomyślmy. No więc: dzisiaj go pocałowałem, zaatakowałem jego przyjaciela bo myślałem, że są razem. Pominąłem coś? Ahh tak śledziłem go po całej wiosce i chciałem śledzić dalej ale straciłem go z oczu. To wszystko zaczyna robić się podejrzane.

Perspektywa Hermiony

   Dobra ja tu czegoś nie rozumiem. Malfoy już drugi raz był dla mnie miły. O co tu chodzi? A co do Harry'ego. Ja i Ron właśnie jesteśmy w jego pokoju. Ruszyliśmy do jego sypialni. Harry leżał na swoim łóżku z bandażami nieudolnie owiniętymi na lewym przedramieniu, brzuchu i klatce piersiowej. Co gorsza bandaż na jego ręce był przesiąknięty krwią.

-Harry co ci się stało?-zapytałam chcąc zdjąć zakrwawione bandaże i założyć świeże.

-Hermiono to nic takiego.-odparł odsuwając się od mnie.-To tylko zwykłe draśnięcie.

-Zwykłe draśnięcie? Stary to naprawdę wygląda poważnie.-jeżeli nawet Ron tak uważa to jest to bardzo poważne.

-Właśnie Harry daj sobie pomóc. Zmienię ci bandaże i po wszystkim.

-Hermiono proszę daj spokój. Naprawdę nic mi nie jest.

-Jakby nic ci nie było to nie miał byś na sobie bandaży. Przepraszam ale muszę to zrobić.-powiedziałam i wyciągnęłam różdżkę.-Dulcis somnium*.-powiedziałam a Harry zasną.

-Hermi co to za zaklęcie?-zapytał niepewnie Ron.

-Zaklęcie słodkiego snu. Znalazłam je ostatnio w jakiejś książce. Przestanie działać za jakieś osiem godzin. Ja zmienię Harry'emu opatrunki a on się spokojnie wyśpi. Podeszłam do Harry'ego i odwinęłam bandaż na przedramieniu. Ta rana była paskudna, a do tego bardzo głęboka. Zrobiłam Harry'emu opatrunek który powinien wytrzymać kilka godzin. Po czym zajęłam się opatrywaniem jego brzucha. Tam miał też pełno ran ciętych z resztą na klatce piersiowej też ale te były znacznie płytsze i nie krwawiły tak bardzo. Kiedy już opatrzyłam Harry'ego razem z Ronem poszliśmy do Pokoju Wspólnego.

Perspektywa Harry'ego

   Obudziło mnie pukanie do drzwi mojego pokoju. Zignorowałem je, po pięciu minutach do środka wszedł Malfoy mówiąc coś pod nosem.

Nowy początek || Drarry~ ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz