Rozdział 4

35 1 1
                                    

Wreszcie kolejny rozdział. Wenę miałam już dawno ,ale niestety to opowiadanie piszę na komputerze, który jest meega chujowy i odpala się parę godzin dlatego nie pracuje przy nim często. Obiecuje coś z tym zrobić. Wybaczcie prosty język i zbyt dużo dialogów. Lepiej idzie mi chyba "Zauważony" No cóż...życie boli. <takie chińskie przysłowie> Proosze dajcie gwiazdkę jak sie podoba i napiszcie jakiś komentarz. Możecie mnie nawet zjechać tylko podajcie jakieś inne argumenty niż " jesteś do dupy bo tak uważam ".  czekam na waszą SZCZERĄ opinię. :* miłego czytania pingwinki. 

Rankiem Anabelle obudziły dziwne odgłosy z sąsiedniego wagonu. Przetarła oczy i powoli usiadła na łóżku. Tak jak miała w zwyczaju rozejrzała się po swoim wagonie i upewniła się ,że wszystko jest na swoim miejscu. Gdy hałas narastał Ana założyła kapcie i udała się do miejsca z którego owy hałas pochodził. Przeszła obok wagonu bliźniaków i szła dalej. Teraz wiedziała ,że idzie za dźwiękiem gitary i czyimś głosem. W końcu doszła do ostatniego wagonu. Uśmiechnęła się pod nosem. Lubiła ten stary i zniszczony wagon. Tu poznała Caluma i tutaj przestała się bać. Powoli postawiła nogę na starym drewnianym schodku, który zaskrzypiał pod jej ciężarem. Blondynka przymknęła oczy jakby to miało pomóc w uciszeniu drewna. Gdy gitara nadal grała a cudowny męski głos rozchodził się po pomieszczeniu Ana zdała sobie sprawę ,że ten kto tam gra jest tak pochłonięty muzyką ,że nie słyszy nic i nie zwraca na nikogo uwagi. To dodało jej trochę odwagi by wejść po kolejnym i ostatnim schodku. Widząc kto siedzi w środku uśmiechnęła się szeroko i ostrożnie oparła o framugę drzwi. Na początku tylko patrzyła na bruneta lecz im dłużej tam stała tym baczniej przysłuchiwała się słowom, które śpiewał.

„Kiedy oboje zasypiamy pod tym samym niebem.

Dobicia naszych serc w tym samym czasie

tak blisko, ale tak daleko

Czy mnie słyszysz?

Ona śpi sama. Moje serce chce do domu.

Chciałbym być, chciałbym być przy tobie. „

Ana zamrugała szybko oczami i przygryzła wargę. Nadal wpatrywała się w przyjaciela, ale teraz zaczęła patrzeć na niego inaczej.Przypomniał jej się wczorajszy wieczór. Wiedziała ,że coś się popsuło i nigdy już nie będzie tak samo. Właśnie tego chciała uniknąć. Wiele razy myślała o Calumie w ten „inny" sposób,ale uznała ,że to tylko głupie zauroczenie. Potem szybko rozpraszała te myśli w śmiechu i przekonywaniu się ,że kocha go jak brata. Teraz stojąc przy nim, słuchając jego głosu i czując smak jego ust na swoich ma obawy czy to na prawdę była siostrzana miłość. Jej przemyślenia przerwał głos Caluma.

-Ana co tu robisz?-brzmiał jakby się czegoś bał i jednocześnie był zły. Blondynka automatycznie zrobiła malutki krok w tył.

-Przepraszam obudziłam się słysząc gitarę i poszłam za źródłem dźwięku.-powiedziała czując jak jej policzki robią się czerwone. Nigdy się nie bała przy Calumie. To kolejny dowód na to ,że coś się zmieniło. - Bardzo dobrze grasz a ten tekst..- chciała dokończyć,ale przyjaciel jej przerwał.

-Wyjdź stąd. - powiedział tak stanowczo ,że Ana zrobiła większy krok do tyłu zapominając o schodach. Nie mając się czego złapać zleciała na ziemię. Szybko jednak wstała i sprawdziła czy na pewno wszystko jest w porządku. Potem uniosła wzrok. Jej błękitne oczy spotkały brązowe tęczówki Caluma. Żadne z nich nie patrzyło na siebie tak jak wcześniej. Teraz można było wyczytać z ich spojrzeń strach, żal , smutek i trochę złości. Kiedy Ana otworzyła usta by coś powiedzieć usłyszała głos Dylana.

-Mała telefon do ciebie. To chyba coś ważnego.- krzyknął chłopak wymachując telefonem. Blondynka rzuciła ostatnie spojrzenie na Caluma. Nie wiedziała czy może go jeszcze nazywać swoim przyjacielem. Gdy na niego patrzyła widziała w nim coś obcego.

CyrkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz