Nigdy nie myślałam o tym, że można myśleć tak intensywnie o kimś o kim nie wie się tak naprawdę nic. Tym kimś był mój sąsiad. Najlepsze w tym wszystkim był fakt, że nie znałam nawet jego imienia. Intrygował mnie zwyczajnie swoim wyglądem, nie oszukujmy się był cholernie przystojny. Znając moje życie i szczęście do facetów, był pewnie zajęty. To nie tak, że mam w stosunku do niego jakieś plany, no bo kurczę praktycznie go nie znam, a właściwie to w ogóle go nie znam. Po prostu fajnie byłoby by go lepiej poznać, jedyne co tak naprawdę mnie w nim urzeka to jego wygląd.
Wracając do wczorajszego wieczoru naprawdę dużo wypiłam z Edem. Skończyliśmy pić wino grubo po trzeciej nad ranem, jak zwykle mieliśmy tysiące tematów do rozmowy. Nie obyło się bez łez smutku jak i śmiechu na koniec zasnęliśmy w salonie. Nad ranem Ed musiał jechać do mojego obecnego miejsca pracy w sprawie spotkania. Ja na szczęście miałam jeszcze czas dla siebie, zaczynałam pracę dopiero po godzinie trzynastej. Leżąc w łóżku myślałam o wszystkim, o niezmiernie przystojnym sąsiedzie, o pracy, o przyszłości i o tym aby w końcu ruszyć dalej, co było naprawdę ciężkie. Ciągła praca, zlecania powodowały iż nie miałam tak naprawdę dużo czasu na spotkania czy wyjścia ze znajomymi. Chciałam ogromnie to zmienić i nie popełnić ponownie takiego samego błędu jaki popełniłam w Holmes Chapel. Będąc tam spędzam głównie czas w pracy, a resztę czasu poświęcałam dla Petra jeśli spotykałam się z przyjaciółmi to był też ze mną on. Gdy naprawdę spotykałam się sama z przyjaciółmi jak się okazuję on mnie zdradzał. Nawet nie mogę opisać jak bardzo go nienawidzę, jak bardzo chciałabym wytargać tego jego blond czuprynę.
Przestaję myśleć o starych czasach i zmierzam do łazienki, w której wykonuję poranne czynności. Nie wyglądam tak źle jak myślałam, mimo włosów które stoją w każda stronę świata. Kończąc mycie i układanie włosów zaczynam robić lekki makijaż, ubieram się i schodzę na dół powtarzając wczorajsze czynności. Jako że zostało mi jeszcze sporo czasu do pracy sprzątam wczorajszy bałagan jaki zostawiliśmy z Edwardem. Wciąż zerkam na zegarek, a czas o dziwo wcale nie biegnie tak szybko. Postanawiam sprawdzić skrzynkę stojącą przed domem, na szczęście jest pusta i nie muszę martwić się o nowe rachunki. Naglę słyszę trzask..drzwi. Odwracam niekontrolowanie głowę i widzę mojego jakże przystojnego sąsiada. Jego twarz promienieje.
- Dzień dobry. - Podchodzi do ogrodzenia i podaje mi rękę, a ja stoję jak słup soli robiąc z siebie w tej chwili idiotkę.
- A..e.. hej! - Otrząsam się nagle i uciskam jego dłoń. Nie, jego ogromną dłoń przez co moja dłoń wydaje się być malutka.
- Wiem, że kobiece grono niezmiernie na mnie leci, no ale bez przesady. - Głośno śmieje się pod nosem. Co za kretyn, może przystojny to on jest, ale jak na razie to robi z siebie totalnego idiotę.
- Żebyś się mój drogi nie przeliczył. - Fukam i puszczam mu oczko, odwracam się tyłem i wkurzona wracam do domu.
Moment wyjścia do pracy mija bardzo szybko, może z powodu ciągłego myślenia o nieznośnym sąsiedzie? Ubieram się w biegu (jak zwykle) i schodzę piwnicą do garażu. Samochód który dostałam od rodziców czeka nie ruszony od przeprowadzki. Nie korzystałam z niego w Holmes Chapel ze względu na to, że miałam blisko do pracy no i głównie jeździłam z Petrem. Wsiadam do pojazdu otwierając uprzednio drzwi garażu pilocikiem. Dzisiejszy dzień chyba do końca będzie z niespodziankami, jak na złość samochód nie chcę odpalić. Odpalam, odpalam, odpalam i wciąż nic. Wychodzę wściekła z samochodu zerkając na zegarek. Mam dziesięć minut aby dotrzeć do pracy, o autobusie mogę zapomnieć, zanim tam dotrę będę już spóźniona. Wrzeszczę na cały garaż próbując uwolnić swoją złość, nic to nie daję oprócz śmiechu którego dziś już słyszałam. Zerkam w jego kierunku i widzę mojego kochanego sąsiada.
- Rozrywki szukasz? Jeśli tak, to jej tutaj nie znajdziesz.
- Kurczę, byłem pewny, że zaliczymy mały numerek w garażu.
- Albo stąd wyjdziesz, albo sama cie z tą wyniosę. - Zaraz spóźnię się do pracy, a jakiś palant gada mi o uprawianiu seksu w moim garażu, co mnie jeszcze dziś zaskoczy?
- Sądzę iż z tym drugim miałabyś co najmniej problem, no ale.. jak chcesz spróbować to próbuj.
- A tak serio to przyszedłem tu dlatego iż słyszałem nieudolne odpalanie samochodu, więc przybiegłem z pomocą.- Oh, dziękuję bardzo za twoją troskę. - Uśmiecham się szeroko i robię mu miejsce do drzwi kierowcy. - No proszę, skoro przyleciałeś z pomocą to sprawdzaj.
- Nie ma nic za darmo. - Puszcza do mnie (ponownie!) oczko i uśmiecha się kokieteryjnie. Wsiada na miejsce kierowcy i zaczyna się śmiać.
- Nie mam czasu na żarty! - Sprawdzam godzinę, cholera! - Zostało mi pięć minut do rozpoczęcia pracy! - Wrzeszczę.
- Przepraszam, ale to jest śmieszne jeśli chciałaś odpalić samochód w którym nie ma w ogóle paliwa. - Ten jego śmiech doprowadzi mnie kiedyś do śmierci. Dobra jest wkurzający, bo jego sama osoba mnie wkurza, ale jest też bardzo przyjemny dla ucha jak kol wiek to brzmi. I nagle przypominam sobie jak tata wspominał mi o niezatankowanym samochodzie. Jestem wściekła nie tylko na nowego sąsiada, ale też na samą siebie.
- Teraz to jestem już ostatecznie w czarnej dupie! Nie mam jak dojechać do pracy, znaczy teoretycznie mam, bo mam autobus za jakieś pół godziny! Ale wtedy już totalnie będę spóźniona i myślę, że dobrze to się nie skończy no i na dodatek jeszcze ty! Irytujący mnie po wszystkie granice!
- Proponuję ci abym odwiózł cię do pracy, pod warunkiem iż cofniesz ostatnie zdanie! No i potem odbiorę cię i zajedziemy na stację po paliwo?
![](https://img.wattpad.com/cover/24403783-288-k701489.jpg)
CZYTASZ
Sąsiedzi || h.s
FanfictionDwójka ludzi których dzieli jedynie ogrodzenie. Oboje mieszkają na obrzeżach Londynu. Margaret, po nie udanym związku wyprowadza się z Holmes Chapel do stolicy Wielkiej Brytanii. Chcąc zacząć wszystko od nowa postanawia odnaleźć pracę w jednej z age...