11 #Kylie

1.1K 103 12
                                    


-Wstawaj, Kyls. Nie poddawaj się- woła ze śmiechem Cameron, po raz sto dwudziesty rzucając mnie na materac.

- Kyls? - sapię, podnosząc się - To bardziej, jak dla psa.

Jestem cholernie spocona i boli mnie już chyba każdy mięsień.

-Teraz jesteś tak jakby psem, którego uczę. - wyszczerza się.

-No nie... próbujesz mnie wkurzyć, żebym nagle zdobyła ducha walki? - patrzę na niego z przymrużonymi oczami.

-Przejrzałaś mnie - przewraca oczami.

- Ale muszę przyznać, że ci się udaję. Tak bardzo mam ochotę skopać ci tyłek - mruczę.

- Tak bardzo mam ochotę ci na to pozwolić - śmieje się Cameron.

Zaciskam pięści i gdy chcę już na niego ruszyć, zza drzwi rozlega się wołanie.

-Cam!

-To Dean - wyjaśnia Cameron. -Tutaj - krzyczy.

Drzwi do sali treningowej otwierają się i staje w nich Dean z kompletnie przerażająco niepokojącym wyrazem twarzy.

-Szukam...- urywa gdy mnie dostrzega. - Kylie

- Coś się stało? - pytam.

-Co ty masz na sobie ?- lustruje mnie wzrokiem.

No tak, moje rozkoszne ciuszki. Muszę nie zapomnieć podziękować Olivii.

-Co się stało? - zbywam go i próbuje się dowiedzieć, czemu tu wparadował, jakby się paliło.

- Twój przyjaciel wrzeszczy i nie możemy go uspokoić. - marszczy brwi. - Ledwie powstrzymałem Frederika od podania mu następnej dawki środku usypiającego.

- Dziękuję - jestem mu ogromnie wdzięczna, że po mnie przyszedł. - Idziemy do niego.

Cameron rzuca mi zaniepokojone spojrzenie.

-Wszystko ok. Dylan jest dość impulsywny.

Nie wiem po co to powiedziałam. Przecież znam Dylana tylko kilka dni. Co ja mogę o nim wiedzieć? Tyle samo dni znam tą rodzinę, u której nocowałam. W takich chwilach słowa „Nie ufaj obcym" mają bezwartościowe znaczenie.

Dean prowadzi mnie do pokoju, który przypomina mi trochę szpital. Może nawet bardziej wygląda jak weterynaria. Na plastikowym łóżku leży Dylan, przywiązany jakimiś pasami. Wokół niego stoją Olivia, Lacey i Frederik. Mój przyjaciel zwyczajnie się drze. Rzuca się, jak opętany i wrzeszczy niezrozumiałego słowa. Skupiam się na jego stanie. Wygląda lepiej niż go ostatnio widziałam, nie jest zakrwawiony, ale widać okropne siniaki. Jak wytłumaczy to rodzicom? Jak my mu to wytłumaczymy?

-Powiedz mu, żeby przestał krzyczeć - mówi do mnie Olivia.

Podchodzę do niego i delikatnie dotykam jego ramiona.

-Dylan? - wołam go, a on nagle przestaje wrzeszczeć.

- Kylie? To ty?

-Tak. - kiwam głową. Co mam jeszcze powiedzieć? - Co się stało?

Te pytanie to mój błąd. Dylan znowu krzyczy i łapie mnie za rękę. Robi mi się ciemno przed oczami i nagle nie jestem już w tym pokoju, przypominającym weterynarię. Jakiś człowiek się nade mną pochyla.

-Z kim rozmawiałeś przez telefon? - wrzeszczy.

-Z... - wydobywa się z mojego gardła, ale to nie mój głos. Należy do Dylana.

-Mam nadzieję, że z twoją przyjaciółeczką! Nasz szef byłby zadowolony, gdybyśmy tak szybko zrealizowali zadanie. - uśmiecha się mężczyzna, pokazując cienkie zęby, przypominające kły. Pamiętam ten uśmiech.

-Zostawcie Kylie! - krzyczy Dylan. Teraz pojmuje, jestem w ciele Dylana.

- Ojej! Jaki odważny. W sumie na nic nam się już nie przyda. Zabijcie go.

-Nie! - krzyczę i tym razem jest to mój głos.

Śmierć. Jestem tak blisko śmierci. Czuję ból, kiedy raz po raz moje- Dylana ciało drapią pazury. Jeszcze chwila i śmierć nadejdzie. Jest tak blisko. Czuję ją.

- Uciszcie ją! - słyszę płaczący głos.

-Kylie! - jakiś głos przebija się przez krzyk. Mój krzyk. To ja krzyczę - Proszę. - to miły głos. Przynosi ulgę. Sprawia, że łapię wdech i przestaję krzyczeć. Otwieram oczy.

Olivia leży na podłodze i kurczowo łapie się za uszy. Frederik podtrzymuje Lacey. Oni także trzymają się za uszy. Ktoś mnie trzyma. To Dean. Ma łzy w oczach. Z jego uszu leci krew i spływa po policzku.

Do pokoju wpada Derek i Cameron.

- Co się...? - zaczyna Derek, ale Dean mu przerywa:

- Kylie, czy ty coś przewidziałaś? - pyta z niepokojem.

- Widziałam śmierć.- mówię łamiącym głosem. - Dylana.

-Jak? - pyta Derek. - Przecież on żyje.

- Prawie go zabili. - wyjaśniam. - Ona była tak blisko.

- Kto?- marszczy brwi Derek.

- Śmierć- szepcze. Dean obejmuje mnie, chcąc dodać mi otuchy. Dotykam jego zeschniętej już krwi przy uchu - Przepraszam. - mówię cicho.

- Dziewczyno, niezły głos - z podłogi wstaje Olivia.- Prawie nas ogłuszyłaś.

-Przepraszam - powtarzam. -Nikomu nic nie jest?

- Chyba nie - mówi Lacey i patrzy na mnie z troska - Lepiej, czy tobie nic nie jest?

- N-nie - jąkam się. Nagle przypominam sobie o Dylanie.

-Dylan! - podchodzę do niego. Ma zamknięte oczy i przez chwile myślę, że stracił przytomność, kiedy odzywa się głosem mrożącym krew:

- On po ciebie idzie.

___________________________________________________________

Trochę krótszy rozdział, niż zwykle, ale nie mam weny :/ Chciałam podziękować za 100 gwiazdek!!! Jeju, to na prawdę wiele dla mnie znaczy ♥ W następny weekend raczej nie będzie rozdziału :( Ale obiecuje, że za dwa tygodnie będzie tu dłuuuugi rozdział! Jeszcze raz dzięki za gwiazdki ♥



Gdy usłyszysz krzyk|| Selena Gomez Cameron DallasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz