2 #Kylie

1.6K 128 7
                                    

Siadam gwałtownie i otwieram oczy. Przede mną stoi starsza pani w białym fartuchu:

-Kylie, prawda? Zresztą tak powiedział ten chłopak, który cię tu przyniósł - zaczyna, a ja potwierdzam krótkim kiwnięciem - Jestem szkolną pielęgniarką. Zemdlałaś i miałaś atak paniki.

Atak paniki? Fakt, to było dziwne, ale atak paniki to raczej nie był.

-Boli cię głowa?- pyta pielęgniarka.

- Nie- mówię zgodnie z prawdą. Czuję się na prawdę dobrze. Jakbym właśnie wstała i poczuła się wyspana.

Jednak starsza pani ma minę mówiącą, że mi nie wierzy.

- Proszę- podaje mi jakąś kartkę - To zwolnienie.

- Mam iść do domu?- nie ukrywam zdziwienia.

- Tak- uśmiecha się lekko- I przede wszystkim odpocząć.

Nie musi mi drugi raz powtarzać . Chętnie wrócę do domu.

Rozglądam się w poszukiwaniu mojej torebki:

- Pod drzwiami siedzi ten chłopak, który cię przyniósł i ma twoje rzeczy. - informuje mnie pielęgniarka.

Na samą myśl, że ten cały Derek Mordercze Spojrzenie siedzi tam i czeka na mnie z moją torebką, robi mi się nie dobrze.

Dziękuję pielęgniarce i wychodzę z gabinetu. Na podłodze siedzi i opiera się o ścianę nie Derek, tylko Dylan. Zaskakuje mnie fakt, że tak chuda osoba dała radę mnie podnieść. Na mój widok, Dylan zrywa się, jak rażony prądem:

- Kylie! Cholera! Jesteś psychiczna, nieopowiedziana, głupia i nie słuchasz, co się do ciebie mówi!- fuka na mnie, a potem uśmiecha się z ulgą - Cieszę się, że żyjesz.

- No tak. Przepraszam. Miałeś rację. Derek Ledment naprawdę zabija wzrokiem. Ale ja jestem niezniszczalna, jak widać.

- Przestań sobie żartować. To w ogóle nie było śmieszne. Lepiej zacznij mi wyjaśniać, o co z tym chodziło. - skarcił mnie.

- Nie bardzo wiem, co to było- marszczę brwi.

- Pozwól ,że ci trochę pomogę: Olałaś mnie i popędziłaś tam, jak jakaś cholerna atomówka. Potem wydarłaś się na Ledmenta, jak stara babcia z bazarku na małego gówniarza, który ukradł jej jabłko ze stoiska. Nawet nie zdążył nic powiedzieć, bo zwaliłaś się jak kłoda. Wrzeszczałaś „Derek!!AA! Derek", jakby... nie mam porównania. Potem on zwalił się, jak kłoda. Kiedy zamknęłaś jadaczkę, wyglądałaś jakbyś właśnie wyzionęła ducha, więc nawet się nie zdziwiłem, że Ledment zwiał. A ja prawie dostałem zawału.

Skrzywiłam się:

- Dużo osób to widziało?- pytam.

- Hmm.. przerwy w stołówce spędza prawie cała szkoła, wiec widziała to... prawie cała szkoła.

- Dylan!- łapię go za ramiona i lekko potrząsam - Jak ja się teraz pokażę im na oczy! Pewnie uznali mnie za wariatkę!

-Teoretycznie możesz coś wymyślić. Na przykład, że Derek...

- Miał lasery w oczach?- podsuwam wściekle.

- Coś takiego też może być - Dylan się wyszczerza.

-To chyba najgorszy pierwszy dzień szkoły ever. Powinni nakręcić film o moim życiu pod tytułem „Najgorszy pierwszy dzień szkoły"- jęczę żałośnie.

- Jest jeszcze opcja, że złamiemy ci nos, założymy okulary i przefarbujemy na blond - wtrącał Dylan.

Śmieję się. Teraz kiedy wszystko stawało się takie do dupy, ten pomysł wydał mi się śmieszny.

- Byłaby niezła zabawa- stwierdzam z uśmiechem- Ale jeszcze większą zabawę mam z tym- pokazuję mu zwolnienie od pielęgniarki.

- Świetnie. Idź do domu i pomyśl nad tym, by zgłosić Dereka na policję.

-Za próbę zabicia wzrokiem? - wyszczerzam się.

-Za co będziesz uważać - wzdycha Dylan, a ja wybucham śmiechem.

Wcale nie jest mi do śmiechu , kiedy zostaję sama na sam ze swoimi myślami. Jadę autobusem do domu, który jest całkowicie pusty , poza mną i jakimś śpiącym facetem, który wygląda, jakby już dawno przespał swój przystanek.

Siedzę na końcu i wbijam się w fotel. Chętnie bym się w niego zapadła i już nigdy nie wróciła.

Naprawdę nie mam pojęcia, co się wydarzyło w stołówce . Na samą myśl, o tym co wtedy poczułam, dopadają mnie silne deszcze. Nie uniknę rozmowy z Derekiem. Mrocznym, złym i seksownym Derekiem, z przeważającą ilością zła.

Wysiadam na swoim przystanku i idę do domu. Samochodu rodziców nie ma na podjeździe. Pojechali do swojej nowej, oszałamiającej pracy. Która tak po za tym zniszczyła mi życie.

Mimo, że ich nie ma, to i tak nie uniknę rozmowy , jak to jeszcze nie zaczęłam drugiej lekcji, a już są ze mną kłopoty.

„Śmierdzi mi tu przekrętem', słyszę głos ojca w mojej głowie.

No tak specjalnie umówiliśmy się z Derekiem, że odstawimy ta całą szopkę, bo mi się nie podoba ta szkoła.

Nagle nade mną rozlega się grzmot.

Świetnie już burza, przecież nie zdążyłam powiedzieć jeszcze: „Mogło być gorzej".

Zanim dobiegam do domu, spada wielka ulewa i moczy mnie, nie pozostawiając suchej nitki.

Wchodzę do domu całkiem mokra i klnę pod nosem. Jakby to było dopełnieniem beznadziejności tego dnia.

Zdejmuje buty pełne wody i wchodzę na górę, zostawiając za sobą mokre ślady.

W domu zrobiło się strasznie ciemno, prawie jakby był już wieczór. Ciszę, która go ogarnia raz po raz przerywają grzmoty.

Wchodzę do swojego pokoju i zdejmuję przemokniętą bluzkę. Otwieram szafę, ale nic nie widzę.

- Cholerny deszcz, cholerna burza, cholerny dzień- mruczę wściekła, gdy szukam włącznika światła. W końcu na niego natrafiam i pokój wypełnia jasność.

I wtedy widzę, że ktoś siedzi na moim łóżku.

- Jezuuu!! - wrzeszczę przestraszona.

Na moim łóżku siedzi Derek Ledment.

_____________________________________________________________

Jest drugi rozdział! Trochę krótszy i niezbyt mi się podoba. Ale obiecuję, że następny będzie ciekawszy ;)

Gdy usłyszysz krzyk|| Selena Gomez Cameron DallasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz