Rozdział 1

213 14 1
                                    

Chyba nigdy nie przestanę się zastanawiać co za kretyn wymyślił budzik. Po tym jak już skończyłam przeklinać to wkurzające coś, które przerwało mój najlepszy sen w życiu, raczyłam ruszyć swój tyłek z łóżka. Poszłam w stronę łazienki ,w której wykonałam podstawowe czynności. Czyli umyłam włosy, i zabrałam się za makijaż, który składa się tylko i wyłącznie z podkładu i tuszu. Nie rozumiem dziewczyn, kótre nakładają tonę tapety. Przecież są ładne i bez tego. Sama bym się nie malowała gdybym nie miała tylu blizn. Wzięłam się za suszenie włosów, które potem wyprostowałam. Kiedy skończyłam swoją poranną toaletę stanęłam przed codziennym wyzwaniem.. Czy tylko ja nie mam się w co ubrać? Po 10 minutach wgapiania się w szafę wybrałam czarno-czerowną koszulę w kratę, białą bokserkę i czarne rurki. Wzięłam torbę i zeszłam na dół.

-Cześć wszystkim.-przywitałam się z ''kochającą rodzinką''.

-Cześć Emily. Nie czekaj dzisiaj na nas, bo wyjeżdżamy na tydzień na delegacje także zostajesz sama. Pieniądze masz, w razie jakby się coś działo to dzwoń. A i nie roznieś domu. A teraz się śpieszymy także do zobaczenia za tydzień. Pa.

-Pa.-odpowiedziałam, ale wątpie, że mnie usłyszeli. Zresztą jak zwykle.

A więc tak mama i tata mają własną firmę, nawet nie wiem czego. Nie interesuje mnie to. Wiem jedno.. Więcej ich nie ma w domu niż są. Dlatego też myślą,że pieniądze załatwią wszystko. Nie jedząc śniadania po prostu założyłam buty i ruszyłam w stronę szkoły. Szukałam słuchawek w torbie,aż nagle na kogoś wpadłam..

-Uważaj jak chodzisz kretynko.-powiedział jakiś chłopak.

-Ja mam uważać jak chodzisz? Gdybyś nie był tak wpatrzony w telefon to byś wszystko widział.-no nie ja mu dam kretynkę. Co za ugh!

-Nie jesteś lepsza. Jakbyś czegoś nie szukała to też byś uważała jak chodzisz.

-Daruj sobie i zejdź mi z drogi.-wyminęłam go i ruszyłam dalej.

Do szkoły doszłam o 8:15. Cholera jasna Curter mnie zabije,że znowu spóźniłam się do niego na lekcje. Ruszyłam w stronę szafek wzięłam potrzebne książki i udałam się do klasy.

Zapukałam do drzwi i wyrecytowałam swój codzienny tekst:

-Dzień dobry przepraszam za spóźnienie już nigdy więcej się to nie powtórzy..

-Jasne Smith jakbym Cię nie znał to może bym uwierzył. Siadaj i słuchaj bo myślę,że nie będziesz taka zadowolona jutro na sprawdzianie.-usiadłam w swojej ławce z moją najlepszą przyjaciółką.

-Obawiam się,że żona chyba nie zaspokoiła jego potrzeb bo chodzi nerwowy ostatnio.-powiedziałam do przyjaciółki śmiejąc się.

-Hahahha Emily jak zawsze potrafi rozruszać towarzystwo.

-Ależ oczywiście.

Lekcja minęła dosyć szybko, tak jak pozostałe siedem. Opuściłam budynek najgorszego piękła. I ruszyłam w stronę domu gdy nagle ktoś mnie złapał za nadgarstek.

-Cześć.- ulala nigdy bym nie pomyślała,że będę musiała mieć starcie z największym pacanem tego dnia.

-Czego chcesz? Mało ci? Zrozumiałam to,że mam patrzeć pod nogi. A teraz daj mi spokój.

-Poczekaj.. nie o to mi chodzi. Chciałem przeprosić. Zbyt ostro zareagowałem po prostu mam zły dzień okej? Możemy zacząć od nowa?- i mała nadzieja,że mu odpuszczę.

Przyglądałam mu się przez dłuższą chwilę. Ciemne włosy, ładne szaro-niebieskie oczy, wyraziste kości policzkowe. I wyższy o kilka centymetrów. W dodatku cholera jego usta są.... Dobra dość Emily kochanie zapędziłaś się trochę.

-Jasne. Emily kretynka Smith.- uśmiechnęłam się i podałam mu rękę.

-Dylan idiota Simson miło mi.

-No to jak już mamy to za sobą to może chociaż mi powiesz coś o sobie?

-Hmm.. uczę się w liceum. Z tego co zauważyłem to będziemy chodzić razem do jednej szkoły. Mam 17 lat. Przeprowadziałem się z Los Angeles tutaj. Mieszkam na Brooklynie. Trenuję koszykówkę. Mam młodszą siostrę. Tyle ci wystarczy?

-Łoo kolego zwolnij. Pół życia mi opowiedziałeś haha.

-A ty mi powiesz coś o sobie?

-Oh.. jasne.. Więc uczę się w liceum tak jak ty. Mam 16 lat. Mieszkam w Nowym Yorku od zawsze. Na moje nieszczęście mieszkamy obok siebie. Jestem jedynaczką.- i ten jego uśmiech mm...

-No to będziemy się często widywać.

-Niezmiernie się cieszę..-czujecie ten sarkazm. Tak szliśmy i gadaliśmy o wszystkim i o niczym aż doszliśmy do mojego domu.

-No dobra ja mieszkam tutaj. Dziękuje za miłą rozmowę i do jutra.-powiedziałam i ruszyłam do domu.

-Do zobaczenia Emily.

Weszłam do domu rzuciłam torbę w kąt i poszłam zrobić sobie obiad. W między czasie myślałam o tym co się dzisiaj wydarzyło. I Dylan jest naprawdę miłym i uroczym chłopakiem. W dodatku przystojny i te usta... STOP! Nie mogę mu zaufać. Nie odrazu. Nie po tym co się wydarzyło..

Po zjedzeniu obiadu,umyłam naczynia i poszłam do siebie, do pokoju. Nie musiałam się na nic uczyć i nie miałam nic zadane, więc postanowiłam pogrzebać trochę w internecie. Zalogowałam się na moje portale typu facebook, instagram, tumblr itp. Zajeło mi to ponad 2 godziny, bo gdy spojrzałam na zegarek była już 20:45. Odłożyłam laptopa na szafkę nocną i poszłam się ogarnąć do łazienki. Wykąpana położyłam się spać. I już miałam odpłynąć w karinę Morfeusza gdy nagle odezwał się mój telefon:

''Dobranoc Książniczko xDylan''. Już mi się nie chciało zastanawiać nad tym skąd ma mój numer po prostu mu odpisałam:

''Dobranoc Dylan:) ''. I odpłynęłam w kraine Morfeusza z uśmiechem na twarzy.


_______________________________________________________________________

Cześć wszystkim! Dopiero zaczynam także mam nadzieję,że będzie się wam podobało:))


SecretOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz