Szybko spojrzałam do torebki. Nie maiałam w ogóle pieniędzy. Nie wiedziałam co zrobić. Zadzwoniłam do Cody'iego, ale on nie odbierał. Usiadłam na krawężniku, schowałam głowę w kolana i zaczęłam myśleć co zrobić.
-A ty niby co tu robisz?- usłyszałam męski głos.
-Co cię to obchodzi?- odpowiedziałam- a ty co tu robisz, Niall? Śledzisz mnie?
-Nie schlebiaj sobie, wychodziłem ze szkoły.
Wpadłam na pomysł, może i głupi, ale mam to w dupie, mój tata jest w szpitalu.
-Pożyczysz mi trochę drobnych na metro lub autobus?
-Nie chce ci się iść pieszo?- zapytał
-Nie.
-W takim razie ci nie dam- odwrócił się i zaczął iść w stronę swojego czarnego samochodu. Podbiegłam do niego.
-Poczekaj! Mój tata jest w szpitalu...
-Gdzie?
-*adres szpitala*.
-Autobusem dojedziesz tam za 40 minut...
-Mam na to wyjebane, chce tam być, rozumiesz? Proszę, Niall!- krzyczałam.
-Nie mam pieniędzy przy sobie.
-W takim razie bez sensu zabierasz mój czas.
Tym razem ja się odwróciłam i zaczęłam iść tam pieszo.
-Mogę Cię zawieść!- krzyczy.
I znowu odwróciłam się w jego stronę. Szybko podbiegłam.
-Dobrze, więc jedźmy.
Nie mogło przecież być tak źle. Chłopak otworzył mi drzwi od strony pasażera, a sam zajął miejsce kierowcy. Mimo jego opinii "niegrzecznego chłopca" jest nawet nie taki zły oprócz jego ciętego języka. Włączył radio, a w nim puścił Eminem'a. W sumie nie jest taki zły, więc mogłam tego słuchać. Nie wiem jak mu się odwzięcze. Zostało nam jakieś 20 minut drogi. Korzystając z tego, zapytałam:
-Jedziesz na obóz w wakacje?
-Tak, a co?
-A nic, tak się pytam.
-W twojej głowie nie pasuje do takiego otoczenia, racja?
-Może i trochę- przyznałam.
Usłyszałam jego śmiech więc tylko odwróciłam głowę w stronę okna. Po chwili dojechaliśmy na miejsce. Wysiadłam z samochodu bardzo ładnie mu za to dziękując i szybko poszłam do drzwi wejściowych. Ku mojemu zdziwieniu Niall pojawił się przy moim boku. Nie mówiłam nic, to w sumie nawet miłe. Albo idzie się ponabijać. Nieważne, gdzie jest mój tata?! Razem ruszyliśmy w stronę recepcji.
-Dzień dobry, nazywam się Alex Coleman, a tutaj podobno leży mój tata, gdzie on jest?
-Leży tam- wskazała palcem drzwi, które prowadziły na kolejny, tym razem mniejszy korytarzyk- drugie drzwi po lewej- oznajmiła z uśmiechem.
-Dziękuję- odpowiedziałam i pogalopowałam do drzwi. Zapukałam i weszłam. Mój towarzysz został na korytarzu.
-Tato!
Zostałam zatrzymana przez lekarza.
-Musi pani poczekać na zewnątrz do końca badania.
-Nie wyjdę stąd dopóki się nie dowiem co z nim jest.
-Wszystko dobrze, robimy sprawdzające badania, twój tata zasłabł, ale już mu lepiej, więc proszę poczekaj tam, dobrze?
-Dobrze.
Wyszłam. Zobaczyłam mojego brata i Niall'a, którzy o czymś rozmawiali. Mój brat był popularny w szkole, trochę mniej niż Horan, ale mimo wszystko znali się, więc mnie to nie dziwi.
-Idę do łazienki, za chwilę przyjdę i ci wszystko wytłumaczę.
Poszedł sobie.
-Dziękuję ci tak bardzo za wszystko i przepraszam za deskę, okulary i oplucie- lekko się uśmiechnęłam.
-Chcesz coś do jedzenia? Tam jest automat- wskazał na maszynę z jedzeniem.
-Nie, dziękuję- oznajmniłam, a on wstał i zaczął iść w stronę swojego celu. Chwila... Ja też wstałam.
-Ale Niall, mówiłeś, że nie masz pieniędzy, więc?- zapytałam.
----------
Pisałam na telefonie, więc jeżeli są błędy to przepraszam x.
Mam nadzieję, że się Wam podobał rozdział :).