Rozdział 4

60 9 1
                                    

Anabell

-To on.- wskazała na jakiegoś zakapturzonego chłopaka puszczając mnie i podbiegając do niego. Lecz gdy ona go przyprowadziła i spojrzałam na jego twarz. W mojej głowie chodziło ''Myślałam że już go nie spotkam''.

-Hej, miło mi Cię poznać. -powiedział nie patrząc na mnie. Trochę mnie to zirytowało, że ''widzi mnie pierwszy raz'' a nawet na mnie nie spojrzy.

-Hej, mnie również. -odpowiedziałam ignorując chłopaka. Słysząc mój głos chłopak spojrzał na mnie z uśmiechem.

-WOW! Fantastyczne zapoznanie. -blondynka nie kryła sarkazmu. -Ej no co wy? Może chociaż powiecie sobie jak macie na imię? -powiedziała irytując się.

- Anabell. -powiedziałam odwracając wzrok w przeciwnym kierunku byle by nie spojrzeć na chłopaka. Sama nawet nie wiem dlaczego to zrobiłam. Może by nie spojrzeć mu w oczy?

-Matt. -odpowiedział patrząc się na mnie jak jakiś pedofil. Co mnie trochę poddenerwowało.

-No dobra? To my już może pójdziemy. - powiedziała po czym zbliżyła się do chłopaka i pocałowała go w policzek na pożegnanie. -Pa. Później się spotkamy. -rzuciła. Chwyciła mnie za rękę i poszłyśmy w stronę szkoły po plecaki. Chłopak jeszcze chyba coś mówił, ale byłyśmy zbyt daleko żeby go usłyszeć. Lili prowadząc mnie wyglądała na zdenerwowaną czego nie zauważyłam wcześniej.

-Lili? Coś się stało? -zapytałam martwiąc się o dziewczynę.

-Wasze poznanie mnie zdenerwowało. -zaczęła mówić. -Ty go cały czas ignorowałaś i olewałaś chociaż widziałaś go pierwszy a on najpierw cię olał a potem normalnie rozbierał cię wzrokiem.

-Przepraszam. Sama nie wiem dlaczego go tak potraktowałam. -tłumaczyłam się jak mała dziewczynka, co wyglądało komicznie.

-Dobrze na Ciebie nie jestem zła, ale na niego owszem będę musiała z nim ostro porozmawiać. -mówiła poirytowana.

-Tylko się z nim nie pokłóć. -poradziłam przyjaciółce.

-Wiem jutro wycieczka nie chce się z nim kłócić. -powiedziała już ze smutną miną.

-To dobrze. A teraz opowiedz mi jak go poznałaś. -powiedziałam zainteresowana podnosząc plecak z ziemi i kierując się do wyjścia z sali.

-Serio, chcę się Tobie tego słuchać? ......Więc poznałam go 3 lata temu w szpitalu w którym dzieliliśmy tę samą salę. Leżał tam ponieważ miał wypadek samochodowy w którym zginęli jego rodzice. Skutkiem tego było to iż zapomniał wszystko co wydarzyło się przed wypadkiem. Zapomniał nawet starszego brata. Lecz jest coś czego lekarze nie mogli zrozumieć. -blondynka zamilkła, jakby nie wiedziała czy może opowiedzieć mi tą historię.

-Czego nie mogli zrozumieć? -zapytałam zaciekawiona dalszą historią chłopaka.

-Nie mogli zrozumieć tego, że nie zapomniał rodziców oraz cały czas wspominał o jakieś dziewczynie i festiwalu. -w tym momencie stanęłam jak wryta. Czyli to jednak Mike. Wiedziałam.

-Ana? -wyrwała mnie z zamyśleń.

-A tak już idę. O nie! Lili mój autobus odjeżdża. -podbiegłam do dziewczyny przytuliłam ją na pożegnanie i pobiegłam w stronę pojazdu. Wołając -Przepraszam że tak nagle uciekam. Do jutra!

-Nie ma sprawy! Do jutra! -wsiadając do autobusu jeszcze ją słyszałam, ma mega głos dziewczyna.

Znowu zajęłam miejsce naprzeciwko tej samej grubej kobiety co zawsze i pojechałam do domu.

***

Wysiadłam na przystanku. Znajdował się on niedaleko mojego miejsca zamieszkania. Więc postanowiłam się przebiec do domu. Kiedyś słyszałam, że takie wieczorne bieganie wpływa dobrze na zdrowie więc czemu nie. Po krótkim bardzo męczącym biegu znalazłam się przed drzwiami domu w którym mieszkałam. Po wejściu do domu zdjęłam moje buty marki adidas oraz rzuciłam plecak w kont i powędrowałam do łazienki aby umyć ręce. Po tych czynnościach postanowiłam zrobić sobie coś do jedzenia, lecz zorientowałam się, że jeszcze nie byłam na zakupach. Zrezygnowana wróciłam do łazienki aby przygotować sobie gorącą kąpiel po której pójdę spać.

Następnego dnia. (przed szkołą).

-Hej Lili! -wołałam do dziewczyny idącej w moją stronę.

-Hej Anabell! -zaczęła też krzyczeć chociaż była jakieś 20 metrów ode mnie. Wszyscy się na nas patrzeli jak na jakieś dwie kretynki, ale się tym nie przejmowałyśmy.

-Też masz taką ciężką walizkę?! -krzyknęłam jak jakaś nienormalna.

-Bardzo! -odwzajemniła okrzyk.

-Dobra uspokójmy się ponieważ ludzie na nas patrzą. -powiedziałam już normalnym tonem zważywszy na to że niebieskooka przytulała mnie na powitanie.

-I jak? -zapytałam.

-I jak? Z czym? -dziewczyna nie wiedziała o co chodzi.

-No rozmawiałaś z Matt'em? -zaciekawiona zapytałam ciszej bo widziałam że chłopak jest nie daleko.

-Dobrze. Przeprosił mnie. -odpowiedziała wzdychając.

-O! Hej Matt. -przywitałam się z chłopakiem który stał już za Lili.

-Cześć kochanie. -przywitała się z nim czule.

-To może pójdziemy już do autokaru? -zapytałam trochę zażenowana tym ich przedłużającym się pocałunkiem.

-Ah. Tak jasne. -oderwali się od siebie.

-To ja wezmę wasze walizki a wy już idźcie. -powiedział biorąc już nasze walizki.

-No dobrze. Jak chcesz. To my już idziemy. -powiedziała blondynka po czym kierowałyśmy się już do autokaru. Zajeliśmy wszyscy miejsca i wyruszyliśmy w drogę.


Hej ludziska wiem miał być o 19:30 ale wiecie cmentarze i te inne. Przepraszam z błędy . Kolejny rozdział już za tydzień o normalnej porze. Mam nadzieję że się wam podoba czekam na gwiazdki i komentarze.


Who Are You?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz