*Oczami Marshalla*
Cake miała rację, Fiona miała bardzo słabą psychikę mimo tego iż była jedną z najodważniejszych osób jakie znam, musieliśmy ją szybko odnaleźć. Zaproponowałem rozpoczęcie poszukiwań od wzgórza na którym ja i moja cudowna dziewczyna zazwyczaj przesiadywaliśmy.
-Nie ma jej tu co masz zamiar teraz zrobić? -spytała zapłakana Cake
-Znasz Fione, może zostawiła gdzieś tu jaką wiadomość.
-Niby gdzie?
-No nie wiem poszukam w korze tego drzewa a ty wśród tych kwiatków?
Po chwili oboje zaczęliśmy szukać igły w stoku siana. Nie wiedzieliśmy nawet czego mamy szukać,ta wiadomość mogła być wszystkim.
-Hej Marshall znalazłam kartkę.
-Przeczytaj.
Droga Cake Drogi Marshallu
Jeśli to czytacie to zapewne wiecie już co zrobił mi balonowy i pewnie mnie szukacie. Jeśli nie jest już za późno to kolejną wskazówkę znajdziecie w lesie za lodowym królestwem
Wasza Fiona-Na co my tu jeszcze czekamy! Wsiadaj na mnie. -powiedziała uradowana.
-Że co?
-Rusz się!
Po jakiś 20 minutach byliśmy już w lesie. Przy wejściu do niego stała Lodowa królowa, bananowa straż i cukrowa karetka.
-Co się... ale jak... przecież -zacząłem płakać myślałem że znaleźli moje małe oczko w głowie moją Fionę.
-Sierżancie. Co się tu stało?- Zapytała Cake bardzo załamanym głosem
Nic nie odpowiedział wskazał tylko na karetkę. Odrazu do niej podbiegłem, otworzyłem je i zobaczyłem Fionę. Żywą, moja idealna,piękna,zabawna Fiona żyła a ja mimo to płakałem byłem szczęśliwy jak nigdy do tąd.
-Marshi czy ty płaczesz?- Zapytała
-Ze szczęścia że nic ci nie jest - powiedziałem i przytuliłem ją -zabije go jak tylko się do ciebie zbliży.
-Jestem za- po raz kolejny usłyszałem jej piękny śmiech . Po chwili odciągneła mnie doktor Królewna. Odesliśmy na skraj lasu aż w końcu powiedziała.
-Jest w ciąży. Płud ma około tygodnia, mniej więcej 5 dni.
-Czy to moje dziecko?
- Tak powinno być twoje zważywszy na to iż książę Gumball nie może ich mieć.
-Czy Fiona wie?
-Tak wie o tym nie powiedziałam jej tylko że umiera . -Osłupałem czy ona właśnie mi powiedziała że moja Fiona umrze?
- Ale jak to?
-Ma raka niestety nie uleczalnego. Umrze najwyżej 5 lat po porodzie.
Rozpłakałem się jak dziecko, przez chwilę miałem złudną nadzieję że będziemy razem żyć długo i szczęśliwie. Postanowiłem jej o tym nie mówić. Uspokojiłem się i wróciłem do karetki.
-To jak damy mu na imię- spytałem
-A co jeśli to dziewczynka? Hmm powinniśmy wybrać jakieś ładne imiona .
Resztę dnia spędziłem na rozmawianiu z nią i Cake było cudownie jedyne co powstrzymywało mnie przed pełnią szczęścia to wiadomość iż Fiona ma góra 6 lat życia.
Mam nadzieje że wam się spodobało bo zbliżamy się do końca :3 Jeśli chcecie to piszcie w komentarzach imiona dla dzieci i nie zapomnijcie o ☆
CZYTASZ
Little people
Fanfic*oczami Marshalla* Minęło już sporo czasu od kiedy ostatni raz ją widziałem. Tęskniłem za nią i żałowałem tego co się stało niepotrzebnie go całowałem to był impuls! Czasem zastanawiam się czy ona też o mnie myśli... Fiono wróć. Cierpię.