9 miesięcy później
*Oczami Fiony*
Nie mogłam się już doczekać porodu z resztą Marshall chyba też, bo co chwilę pytał się jak się czuję i jak tam dziecko. Był taki słodki i troskliwy. Właśnie takiego go kocham.
Siedzieliśmy spokojnie w domu Marshalla (teraz już w naszym wspólnym) i oglądaliśmy chyba po raz setny "Sygnaturę cieplną" gdy niespodziewanie usłyszeliśmy pukanie do drzwi.
-Siedź misiu ja otworzę- powiedział mój wampirek i wstał z kanapy.
Po chwili zobaczyłam Balonowego, Księcia Ognia i Cake.
-Co jest?- spytałam lekko zdenerwowana. Nie chciałam widzieć tego różowego gwałciciela na oczy.
-Ja przybyłem cię przeprosić- znów ten głupi teatralny ton.
-Taa Gumball wszystko jest ok - powiedziałam i spojrzałam błagalnie na Marshlla
-Dobra różowiutki idź może do domu co?
-Zgadzam się to dobry pomysł - gdy opuścił nasz dom atmosfera od razu się rozluźniła.
*Oczami Marshlla*
Widziałem że Fiona chce tego co ja. Żeby Gumball opuścił nasz dom, obydwoje go nienawidziliśmy.
-No to co oglądamy dzisiaj?-spytał mnie mój przyjaciel.
-Fiona chciała obejrzeć "Sygnaturę cieplną" jesteśmy w sumie w połowie filmu.
-To dokończymy ten film i obejrzymy to małe cudeńko. -Podał mi pudełko z "Czy To Moje Dziecko?".
-Bardzo śmieszne, ale się uśmiałem.
-No co? Przyda ci się trochę humoru.
-MOŻE BYŚCIE W KOŃCU MI POMOGLI A NIE SOBIE HEHESZKUJECIE- zawołała moja misia wyraźnie przerażona.
-Co się dzieje?!
-Rodze idioto!!
Nie wiedziałem co mam robić stałem jak słup soli. Cake zadzwoniła po słodką karetkę i po chwili byliśmy już w drodze do szpitala. Czekałem z Cake i Księciem Ognia przed salą. Po godzinie otrzymałem wiadomość,że urodził mi się zdrowy synek. Fiona dała mu na imię Finn.
CZYTASZ
Little people
Fiksi Penggemar*oczami Marshalla* Minęło już sporo czasu od kiedy ostatni raz ją widziałem. Tęskniłem za nią i żałowałem tego co się stało niepotrzebnie go całowałem to był impuls! Czasem zastanawiam się czy ona też o mnie myśli... Fiono wróć. Cierpię.