2.Ostatnie tchnienie wakacji

86 6 0
                                    

Hej, hej! Uwaga! Mała korekta. Opisywana rodzina ma jeszcze jednego członka rodziny- Leona. Czułam pewien niedosyt, z powodu braku "konkurencji" dla głównej bohaterki. Za te niespodziewane zmiany z góry przepraszam.
Luckyyy;-) ;-)
▫▪▫▪▫▪▫▪▫▪▫▪▫▪▫▪▫▪▫▪▫▪▫▪▫▪▫▪▫▪▫▪▫

Stoję pod stacją kolejową, wpatrując się w wjeżdżające i wyjeżdżające auta z parkingu. Czekam już ponad dziesięć minut i nie mogę się doczekać aż w końcu któryś z moich cudownych rodziców ruszy tyłek i przyjedzie. Spojżałam na telefon, no i jest 13:45 a 14:30 dzwoniłam że już dojeżdżam... Tupnęłam z niecierpliwością.

Nagle słyszę mój beznadziejny dzwonek, wyjęłam mojego szajsunga z kieszeni. Ocho! Ciocia:
- Halo!- odezwałam się.
- Patrycja, nikt po ciebie nie przyjedzie, ponieważ jedno auto jest w naprawie a drugim jadę ja bo mam sprawę do załatwienia, która mi wypadła nagle. Wróć jakimś autobusem- no nie! Wk* mnie, żebym ja jeszcze znała się na rozkładach jazdy....

Spojżałam na moją zieloną torbę, wypchaną po brzegi( w końcu miałam tam ubrania spakowane aż na na miesiąc). Westchnęłam. Założyłam ją na ramię i skierowałam się na przystanek autobusowy Nord expres, który znajdował się jakieś 10 metrów dalej.

Spojżałam na rozkład jazdy...próbując go rozszyfrować. Po długim analizowaniu, w końcu załapałam o co chodzi. Do Miasienic jedzie autobus 101 o 13:40..... Super, ale sobie pojechałam... No genialna jestem! Następny 104 jedzie 20 po czternastej. No też ekstra! Pozostało mi tylko szybko przemieścić się na ul. Wojska Polskiego, żeby sprawdzić autobus miejski nr 2 który od niedawna jeździ do Miasienic.

Na rozkładzie jest napisane 14: 08
-Tak!- krzyknęłam sama do siebie, co wywołało w moją stronę falę dziwnych spojżeń od strony ludzi stojących nas przystanku. Zmieszałam się trochę... Ale grunt, że nie muszę czekać tyle czasu, a żeby jeszcze mniej stać stwierdziłam że przemieszczę się na przystanek koło Kauflanda, akurat podjeżdżała dwójka...

Dwadzieścia po byłam już w Miasienicach na drugim przystanku koło sklepu abc. Skręciłam w prawo w uliczkę prowadzącą na nowe osiedle, potem w lewo koło nowego placu zabaw w parczku brzozowym i zaraz za placykiem był mój dom, do którego wkroczyłam.

-Cześć!- krzyknęłam.
-O cześć Patrycja... Jak tam u siostry? Jak ci minęły wakacje?- o, oooo coś nowego od kiedy mój przybrany "tata" się mną interesuje...zdziwiłam się.
- A okej, noo wszystko dobrze. Widziałam się z tatą, z ciociami, wujkami i kuzynów em i z znajomymi z dzieciństwa. Byłam na cmentarzu u babci i w ogóle...
- A to dobrze, a załatwiłaś tą sprawę z dokumentami?
- Tak, nawet mam parę kopi w razie "w" tylko muszę zanieść do Centrum. Dobra, idę się rozpakować.
- A może posiedzisz sobie jeszcze tutaj, pogadamy...???- nie ukrywam, że w tej wypowiedzi coś mi mocno zaśmierdziało! Zerwałam się z łużka i pobiegłam czym prędzej z salonu, po schodach do mojego pokoju.

To co tam zobaczyłam...lepiej nie mówić. Łóżko rozłożone, a na nim rozwalona pościel, wszędzie leżą porozwalane moje miśki i zabawki z dzieciństwa, nawet te "nietykalne" od mojej mamy i mój smok Tabaluga oraz moja ulubiona lalka Maysen "Królowa Egiptu". Nie chcę wspominać jeszcze o tym,że na biórku leżały moje książki i zeszyty z 1 i 2 gimnazjum do powtórki...POMAZANE! TAK POMAZANE!!!- na szczęście ołówkiem. Wiem że to sprawka jakiegoś bachora. Niech ja go dorwę to mu nogi z dupy powyrywam!

Zbiegłam na dół zabierając z sobą mojego Tabalugę, spojżałam na wujka pytającym wzrokiem(już przynajmniej wiem czemu był taki milutki) i oczekiwałam odpowiedzi, ale w zamian za to usłyszałam:
- Uspokuj się... Idź się rozpakuj, zrób pożądek i pogadamy, dobrze?
- Porządek zrobi ten ktoś kto narozrabiał- powiedziałam powstrzymując, kąśliwe uwagi pchające mi się na język- A po drugie, chciałabym się dowiedzieć teraz.
- Przyjęliśmy do rodziny ale zastępczej dwójkę dzieci. Sześcioletnią Sandrę i ośmioletnią Dominikę.
- No dobrze, pomagać trzeba, ale czemu mój pokój?! Są jeszcze dwa wolne oprócz waszej sypialni i salonu...
- Nie podnoś głosu. A dlatego bo w tamtych pokojach nie ma zabawek i łużek, i przyjechały do nas dopiero wczoraj bo Centrum zależało żeby szybko dostały dom i wypadło na nas, z resztą chcieliśmy. Ciocia nie przyjechała po ciebie bo pojechała zakupić łóżka w Black Red White, albo w Jysku.
- Czemu pozwoliliście zrobić im taki syf w pokoju, a co z moimi książkami, notatkami? Mało jest zabawek w kufrze na poddaszu? Akurat musieliście dać im te? - zapytałam pokazując naderwane ucho mojego Tabalugi.
-Już dostały opiernicz. A książki mogłaś trzymać w szafce a nie na wierzchu... Poza tym ile ty masz lat żeby trzymać te zabawki!- zirytował mnie
- Piętnaście i będę je trzymała tyle czasu ile mi się to będzie podobało, bo to są moje pamiątki z dzieciństwa.
- A idź ty! Takimi szmatami będziesz się przejmować- podsumował.

Vervulling/SpełnienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz