Chapter 6: problem

408 28 7
                                    

Rozejrzała się po pokoju i upadła na ziemię. Zapach?Jeśli Hrabia się dowie nie będzie dobrze. Chodziłam po pomieszczeniu. Przecież ona miała nie być skażona genetycznie. Wytrącając mnie z prób zrozumienia sytuacji otwierając drzwi stanął w nich Charles. Spojrzał na dziewczynę leżącą na podłodze a potem swój wzrok przeniósł na mnie.
-Co jej zrobiłaś? - zapytał z surowością w oczach.
- J....ja nic, przysięgam nic jej nie zrobiłam! Ona sama...-zaczęłam się bronić.
- Jak to sama?- spojrzał na mnie z niezrozumieniem.
-No sama. Weszła tu rozejrzała się i straciła przytomność. - zaczęłam się jąkać, a po moich policzkach poleciały łzy.
- Opanuj się Marie- powiedział stanowczo. W odpowiedzi jedynie przetarłam oczy i kiwnelam głowa.
-Musimy ją zanieść do łóżka.- podszedł do dziewczyny.
- Ale tam była jedna z nich- powiedziałam drżąc.
- Zadbałem o ty by jej już nie było Marie, a teraz pomóż mi ja podnieść.
***
Wróciliśmy do komnaty panienki. Cały pokój wyglądał jak pobojowisko. Na podłodze leżały odłamki szkła, drewniane elementy przypominające niegdyś drzwi. Gdzie niegdzie były plamy, a raczej kałuże jasnoczerwonej cieczy. Charles położył panienke na ocalałym o dziwo łóżku.
- Sprzatnij tak szybko jak się da i uważaj żeby się nie obudziła przed końcem twojej pracy. - powiedział.- nie może nabrać podejrzeń.
Otulilam dziewczynę kołdrą i podeszłam do okien. Tak jak się spodziewałam były zablokowane. Po raz kolejny wyjęłam pęk kluczy i małym złotym kluczykiem otworzyłam je. Odeszłam biorąc się za sprzątanie co chwilę spoglądając w kierunku nie przytomnej nastolatki. Gdy posprzątałam kawałki szka i drewno, Podniosłam się i jeszcze raz spoglądając na łóżko wyszłam z pokoju celu odnalezienia wiadra, rękawiczek, mopa, szczotki do podłogi i odpowiedniego detergentu żrącego. Wyjęłam potrzebne mi rzeczy do pracy i wróciłam do śpiącej wciąż dziewczyny. Stanęłam w drzwiach i prawie wypuściłam wiadro z moich rąk, gdy moje oczy ujrzały Pana posiadłości stojącego przodem do otworzonych drzwi balkonowych. Dygajac lekko podeszłam i bezszelestnie i w jak najszybciej mogłam zaczęłam sprzątać plamy. Obejrzałam się przez ramię, a hrabia wciąż stał w tym samym miejscu.
-Marie. Po skończeniu swoich obowiązków przyjdz do mojego gabinetu.- powiedział po czym rozpłynął się w powietrzu.
Przełknęłam wielka gulę żółci. Coś mi się wydaje, że nie będzie miło.
Po starannym oczyszczeniu podłogi sprzatnęłam również detergenty i już miałam wychodzić gdy usłyszałam czyjeś jęki.
-P....panienko?
§§§§§§§§§§§§§§§§§§§§§§§§§§§§ Czy ja was trzymam w niepewności jeżeli chodzi o to opowiadanie??? Przepraszam jeśli tak. Jakoś samo tak idzie. No ale, jak myślicie co zrobi hrabia? Tak wgl macie jakieś specjalne wyobrażenia a propos jego wygl? Komentujcie jeżeli macie(: jest to chyba ostatni "dodatek" przynajmniej zamierzony, podoba się?


Wnuczka DraculiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz