Chapter 5: What smells so. ..

391 30 2
                                    

Ryk ustał na chwilę.
Szkoda,  ze tylko na chwilę.  Podeszłam w kierunku drzwi w momencie ciszy. Przyłożyłam ucho do drzwi.  Dosłownie niecałe dwadzieścia sekund później w mosiężny blat coś mocno runęło wtórnie rycząc. Siła uderzenia i głośność dźwięku spowodowało moje natychmiastowe cofnięcie się.  Moje serce prawie wyskoczyła mi z klatki piersiowej a do oczu napłynęły łzy. Oddech mi przyspieszył. Usiadłam na podłodze, podkuliłam nogi opierając głowę na kolanach. Ręce oplotły nogi i automatycznie zaczęłam się kiwac w przód i tył. A przez moją głowę zaczęły przelatywać zajawki obrazów i scen.
Słysząc dzwonek do drzwi zaczęłam skakać i śpiewać. W końcu ktoś się ze mną pobawi.
Po drodze weszłam do kuchni ciągnąć za sobą stołek. Podstawilam krzesełko pod wejście,  wspięłam się na siedzenie i spojrzałam przez zabawne szkiełko.  Jakiś pan stał pod drzwiami z dużym plecakiem. -Dzień dobry- powiedziałam uradowana.
-Czy są rodzice w domu?- spytał rozglądając się.
-Nie ma. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-Jesteś sama?- zapytał poprawiając bagaż.
-Tak.- powiedziałam i schodząc z krzesła przekrecilam kluczyk.- Bardzo się nudzę pobawisz się ze mną? - zapytałam.
- Jesteś ranna?- usłyszałam czyjś głos wciąż mrużąc oczy i klikając się jak osoba chora psychicznie. - Skaleczylas się!?- słowa dobiegaly do mnie przez mgłę obrazów wciąż ciągnących swoją historię.
-Pójdę tylko po moje ulubione lalki i będziemy się bawić-  zaśpiewałam.  Obcy pan przytaknął zaglądając do plecaka. Weszłam do różowego pokoiku i podeszłam do wielkiej półki z lalkami.-  Chodź Brygido Hortensjo będziemy się świetnie bawić.-  Odwróciłam się i zaczęłam iść w stronę drzwi. Krzyknęłam gdy zobaczyłam tego Pana w drzwiach trzymajacego coś w dłoni.  Pobieglam do kąta zasłaniając się lalami. Zaczęłam płakać.
-C...o masz tam?- zapytałam.
- Coś na ciebie i twoją rodzinę pijawko.  - uśmiechnął się w taki zły sposób, a ia zaczęłam jeszcze bardziej płakać

-Panienko!  musimy iść szybko. - krzyk kobiety wyciągnął mnie z amoku.  - Nadal siedziałam w tej "komnacie", a przy mnie klękała niewiele ode mnie starsza dziewczyna w stroju pokojówki.
Spojrzałam na drzwi, w które ktoś wciąż zawzięcie atakował. Dziewczyna chwyciła mnie za dłoń i szybkim truchtem bez wydawania z siebie i podłogi nieporzebnych dźwięków do  szafy. Co?
-Tędy-  powiedziała i weszła w sterte ubrań. Stanęłam jak wryta.- Szybko nie mamy czasu.- powiedziała i od razu rozległ się dźwięk łamanego drewna.  Bez namysłu wskoczyłam w ubrania. Mój oddech przyspieszył. Znalazłyśmy  się w ciemnym tunelu. Co pare metrów drogę przyświecała nam jakaś pochodnia. Gdzie ja jestem?
Schodziłyśmy i wchodziłyśmy po kolejnych stopniach. Po pewnym czasie zatrzymałyśmy się a pokojówka wyjęła pęk kluczy i otworzyła ciężkie drzwi.
-Tu będziemy bezpieczne.- oznajmiła wchodząc do środka i zamykając po mnie drzwi.
- Śmierdzi tu.  -Powiedziałam marszcząc nos.  Rozejrzałam się wkoło szukając przyczyny okropnego zapachu. Spojrzałam z powrotem na postać dziewczyny trzymającej wciąż komplet kluczy. Moje powieki stały się ciężkie. Chciałam coś powiedzieć,  ale z moich ust nie wydobył się żaden dźwięk. Otumaniona ponownie rozejrzałam się po pokoju, który zaczął kwirować. Przed oczami pojawiły mi się mroczki, a krótka chwilę później moje powieki opadły i opanowała mnie ciemność i chłód.
§§§§§§§§§§§§§§§§§§§§§§§§§§§§Tak wiem kochacie mnie za tak krótki rozdział,ale chcę was uprzedzić, iż( mam gdzieś fakt ze używanie tego archaizmu jest nie poprawne) będzie to z kolejnym krótkim rozdziałem (najprawdopodobniej krótkim) jakby taka wstawka w opowiadaniu. Jeżeli wam się podobało i jeżeli ktoś to wgl czyta to komentujcie albo dajcie gwiazdkę.
P.s
Domyślacie się dlaczego coś się z nią stało? ??

Wnuczka DraculiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz