*Mikołaj*
Dałem się zanieść Wiktorowi do jego domu. Od razu po wejściu do mieszkania zostałem zaniesiony do jego pokoju i posadzony na łóżku. Przynajmniej tak myślę. brunet zniknął za drzwiami. Rozejrzałem się po pokoju. Był on utrzymany w kolorze beżu i kawy z mlekiem. Nagle poczułem jak coś ociera mi się o moją nogę wygrywając mnie z rozmyśleń. Spojrzałem na owe "coś" i zobaczyłem wielkiego białego wilka.
-jaki piękny. -powiedziałem i zacząłem go głaskać. Białasek żucił się na mnie przygniatając mnie i liżąc po twarzy. Roześmiałem się i wtuliłem w jego mięciutkie futerko.
*Wiktor*Poszedłem po jakieś bandaże i wode utlenioną, a gdy wróciłem zastałem mojego wilczka na Myszce... - Al! Złaź! Co to za zachowanie? - skarciłem go i podszedłem do mysi by założyć mu opatrunki - przepraszam za niego... Za bardzo go rozpieściłem.
*Mikołaj*
Usiadłem aby Wiktorowi było łatwiej zakładać mi opatrunki. Spojrzałem na wilczka i zaczalemgo głaskać.
-nic się nie stało. On jest piekny.-powiedziałem i spojrzałem na bruneta.*Wiktor*
- Bo mój - zaśmiałem sie - właściwie to jest bardziej moim najlepszym przyjacielem niż psem.
*Mikołaj*
-ja mam w domu tylko szczura.
*Wiktor*
- um... Ale chyba w klatce czy cóś... No nie?
*Mikołaj*
-no tak. Choć na ogół Czort jest puszczany po domu i robi co chce. Jest strasznie mądry
*Wiktor*
- ja już do ciebie nie przyjde - zażartowałem.
*Mikołaj*
Spojrzałem na niego. Nagle się wzdygnąłem czując jak przypadkiem dotknął świeżych ran na mojej lewej ręce
*Wiktor*
- co jest? - spytałem widząc jak podskoczył.
*Mikołaj*
-yyy... nic takiego. -odpowiedziałem szybko.
*Wiktor*
- a stresujesz sie tak dla beki - powiedziałem ironicznie i chwyciłem go za ręke mówiąc ciche 'pokaż', a następnie podciągnąłem jego rękawy... - to ja może pójde po więcej bandaży - rzuciłem i jeszcze raz znikłem za drzwiami.
*Mikołaj*
Spojrzałem za brunetem a następnie wtuliłem się w Ala.
*Wiktor*
Szybko znalazłem kolejny bandaż... Ale myśląc o drugiej ręce wziąłem jeszcze jeden, kilka wacików i wode utlenioną. Po chwili wróciłem do pokoju z całym zaopatrzeniem, ale wilk znów mi zagradzał dojście do blondyna - Al jazda na dół do Miry! Da ci coś jeść - powiedziałem, a zwierze wyszło. Zamiast niego ja sie usadowiłem koło Mikołaja i delikatnie zacząłem odkarzać rany - innego sposobu nie ma? - spytałem.
*Mikołaj*
Uhm.-mruknąłem i syknąłem cicho. Patrzyłem się na swoje nogi byleby nie spojrzeć na Wiktora.
*Wiktor*
Cicho wstchnąłem i zabandarzowałem ręke, a następnie zabrałem sie za drugą. Tak jak podejrzewałem z nią nie było lepiej. Znowu chwyciłem wode utlenioną i zacząłem przemywać - nie jest źle - mruknąłem