Rozdział 6

272 16 9
                                    

*Mikołaj*

Obudziłem się z krzykiem. Zacząłem się przerażony rozglądając po pomieszczeniu ale jak natrafiłem na te znane mi zmartwione oczy od razu spuściłem głowę i odsunąłem się.

*Wiktor*

Obudził mnie krzyk, przerażony podniosłem głowę w stronę Mikiego. Patrzyłem jak się rozgląda zmartwionym wzrokiem. Gdy mnie zauważył spuścił głowę i się odsuną.
-Miki co się stało?- przybliżyłem się do niego.

*Mikołaj*

-N..nic.-wyjakałem cichutko nie patrząc na niego. Widziałem się jeszcze tak że siedziałem prawie na krawędzi łóżka.

*Wiktor*

W jego oczach widziałem smutek.
-Nie kłam, przecież wiesz, że mi możesz wszystko powiedzieć.- powiedziałem głosem pełnym troski.

*Mikołaj*

-T..to tylko koszmar.-powiedziałem i poglaskałem psa po pyszczku.

*Wiktor*

Nie wierzyłem w jego słowa, ale nie chciałem zbytnio naciskać.
-No dobrze, ale jakby co to wiedz, że mi możesz wszystko powiedzieć.- powiedziałem.- Jesteś głodny?- spytałem po krótkiej chwili.

*Mikołaj*

- Nie jestem.-Powiedziałem. Spojrzałem na swój strój i dostrzegłem że jestem we wczorajszych rzeczach. Od razu zakryłem szyję bo zauważyłem że przy poprzednim ruchu ze mnie spadła.

*Wiktor*

Zaniepokoiłem się, od wczoraj wieczorem nic nie jadł i po co zakrywa się tak tymi rękoma.
-Od wzorajszego wieczora nic nie jadłeś musisz coś zjeść. I czemu zakrywasz się tak tą kołdrą?- zapytałem cały czas patrząc na niego.

*Mikołaj*

-Umm...tak poprostu-spojrzałem na niego kontem oka ale jak zauważyłem że mi się przygląda to od razu spóźniłem wzrok.-jak ci powiem to mnie zostawisz.-wyszeptałem cichutko.

*Wiktor*

Zdziwiłem się. Czemu miałbym zostawić mojego małego aniołka?
-Nie zostawię cię aniołku. Czemu tak myślisz - przytuliłem się do niego.-Nigdy cię nie zostawię. Obiecuję.- szepnołem mu do ucha. Odsunołem się od niego tak, żeby widzieć jego twarz, ale nadal go trzymając.-Co się stało?- spytałem ze zmartwionym wzrokiem.

*Mikołaj*

B...bo ja... O..on był za silny... A ja nie chciałem.-Rozpłakałem się i zdjąłem ręce z szyi pokazując znajdujące się na niej sine ślady i ugryzienia.-Przepraszam .-wyszlochałem.

*Wiktor*

Z wielki szokiem analizowałem co powiedział i patrzyłem na ugryzienia i sine ślady. Gdy dotarły do mnie sens tego byłem zły. Nie ja byłem wkurwiony! Pierwsze co suneło mi się na myśl było jedno słowo. Adam.
-Zabiję!-warknąłem. Widząc iż mój aniołek płacz i że ja go jeszcze bardziej przestraszyłem, odbiołem go i zacząłem głaskać jego plecy.
-Nie masz za co przepraszać, to nie twoja wina. Adam zapłaci za to co ci zrobił. Obiecuję. A teraz nie płacz, jestem przy topie i nie pozwolę żeby ktoś cię nie skrzywdzi.- szepnołem mu do ucha dalej głaszcząc jego plecy. Moje ramię było już mokre od jego łez.

*Mikołaj*

Wzdrygnąłem się na jego krzyk i zacisnąłem oczy przerażony. Rozluźniłem się lekko jak mnie objął. Wtuliłem się w jego ramię i dalej łkałem. Po jakiejś chwili zacząłem się troszeczke uspokajać i tylko opierałem się o jego ramię pociągając nosem co jakiś czas.

Zabawka czy kochanek?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz