Serena nie przestawała się odzywać podczas kiedy ja próbowałam zebrać porozsypywane po całej głowie myśli.
- I co o tym myślisz? - zapytała entuzjastycznie tym samym przyciągając mnie z powrotem na ziemię. Obróciłam twarz w jej stronę lekko zdziwiona. Zastanawiałam się czy powinnam powiedzieć prawdę, że nie słuchałam czy coś wymyślić, kiedy usłyszałam głos za plecami.
- Oh, Serenko! Nie rób sobie nadziei, koleżanka cię nie słuchała, takie jak ta nigdy nie słuchają. - Mimo gorączki stanęłam na równe nogi z uniesioną brodą naprzeciwko nowej rywalki. Nie wiem co wzbudzało we mnie złość na obce osoby, ale każda prowokacja wydawała się być teraz odpowiednia do kłótni.
- Co masz na myśli mówiąc "takie jak te"? - wycedziłam przez zęby do wysokiej brunetki.
- Takie piękne królewny- odparła ironicznie. Już miałam się odgryźć kiedy Serena złapała mnie za rękaw.
- Octavia siadaj, nie warto! - wyrwałam dłoń nie odwracając wzroku od twarzy przeciwniczki.
- Witaj Octavio- zaśmiała się gorzko brunetka.- Ja jestem Karma.
- Karma to cię dopiero spotka! Nie obchodzi mnie jak masz na imię.
- O proszę, proszę jaka agresywna. Pasowałabyś do Jimm'a.
- wskazała kogoś nad moją głową, odwróciłam się i ujrzałam obleśnego starego mężczyznę, w tej chwili poczułam silny cios i krzyk Sereny. Moja twarz zetknęła się z ziemią. Śmiech Karmy dźwięczał w moich uszach. Nie miałam zamiaru dawać jej za wygraną, wstałam na chwiejących nogach i oddałam silny cios pięścią w twarz dziewczyny, zszokowana poleciała do tyłu. Nie mogłam się powstrzymać, usiadłam na niej okrakiem i bez opanowania zadawałam kolejne uderzenia. Ciągnęła mnie za włosy, a Serena próbowała mnie z niej zdjąć, adrenalina buzująca w moim ciele była jednak silniejsza.
- Octavia, w tej chwili przestań, ktoś z personelu tu idzie. - podniosłam wzrok na zaniepokojoną Serenę i w tej chwili Karma zepchnęła mnie na podłogę, upadłam uderzając się w tył głowy.
Nade mną stało dwóch mężczyzn, jeden z nich był tym czarnoskórym, który podejrzewałam, że ma na imię Niemiec, drugi to niski blondyn.
Złapali mnie za ramiona i podnieśli z podłogi.
- Koleżanka chyba chciałaby spędzić dzień w izolatce, a może coś innego. Jak myślisz Ben? - zagadnął blondyn kiedy prowadzili mnie do dużych drzwi. Serena wyrosła im na drodze.
- Zostawcie ją, jest chora, ma gorączkę, to tamta suka zaczęła, wszyscy widzieli!- Uśmiechnęłam się do niej słabo, wdzięczna, że stara się pomóc.
- Złaź z drogi i popracuj nad słownictwem! - wrzasnął jak mniemam Ben.
Kiedy znalazłam się za drzwiami znów na tym długim, przerażającym korytarzu chciało mi się krzyczeć, nie można umieszczać ludzi jak ja w psychiatrykach.
- Izolatka?- zapytał blondyn
- Faktycznie ma gorączkę. Nie jestem pewien czy by przeżyła. - Odparł Ben. Faktycznie czułam się okropnie, ale nie zamierzałam nic okazywać. Lekko się osunęłam kiedy naprawdę nie byłam w stanie iść już dalej, myślałam, że zwymiotuje. Tylko czym, wodą?
- Rusz się!- usłyszałam ledwo przytomna. Tak, to chyba jednak gorsze niż piekło.
- Nie da rady. - usłyszałam męski głos, nie należał ani do Ben'a ani do blondyna. Nie wiem do kogo.
- Idź stąd. - Na pewno do któregoś z pacjentów zważywszy na ton Ben'a.
- Damy jej leki, potem może spędzić dzień w izolatce.- powiedział niższy mężczyzna rzeczowym tonem.
- Nie sądzisz, że lepiej przedyskutować to z Chiną? - zapytał Ben.
- Masz rację, zanieś ją do jej pokoju. Pójdę po Chinę.- Kiedy Ben przerzucił mnie sobie przez ramię, byłam pewna, że mój żołądek tego nie przeżyje.
Gdy otworzyłam oczy znów leżałam na łóżku w pokoju, który jak dla mnie był gorszy niż izolatka.
Zrozumiałam jedno...
Stąd nie ma wyjścia.
CZYTASZ
Hidden in shadows
HorrorZawsze żyłam prostolinijnie, nigdy nie myślałam, że po siedemnastu latach życia przybierze ono diametralnie inny kierunek oraz kształt. Nigdy bym nie powiedziała, że wszystko co miałam okażę się kłamstwem. Nigdy bym się nie zmieniła, gdyby coś mnie...