Rozdział bonusowy

1.6K 157 17
                                    



31 października 2015


W oddali rozległ się dźwięk grzmotu.

L spojrzał na zegarek. Wskazywał teraz 15 minut po północy.

Był już 31 października.

Dlaczego w takie dni to wszystko go nachodzi? Dlaczego teraz wszystko sobie przypomina?

Bo dzisiaj jest rocznica. Dwadzieścia dziewięć lat temu wszystko się zaczęło.

Tamtego dnia też nie mógł spać. Nie męczyły go koszmary ani nie goniły myśli. Po prostu nie mógł zasnąć. Wokół panowała straszna burza. Grzmoty było słychać wszędzie, ale on się nie bał.

Kolejna błyskawica rozświetliła niebo. L pamiętał, że spojrzał wtedy na zegarek. Było piętnaście minut po północy. Od kwadransu miał osiem lat.

Tym razem w teraźniejszym świecie walnęła błyskawica. Dlaczego dzisiejsza noc przypomina tamtą?

Nagle rozległ się niewyobrażalny huk. Piorun musiał walnąć naprawdę blisko.

Lawliet zaczął się zastanawiać, jak będą wyglądały jego urodziny. Nie miał kolegów, których mógł zaprosić. Wolał trzymać się na uboczu. Może mama zabierze go do cukierni?

Nagle usłyszał kroki. Chwilę później do pokoju wszedł tata. Miał szarą twarz.

Tata wziął go na ręce. Oboje wyszli z pokoju.

Dopiero teraz L zobaczył, co się stało. Pożar. Ogień był wszędzie. Płomienie trawiły wszystko w rekordowym tempie.

We dwoje przemierzyli korytarz i wyszli a dwór. Tata postawił Lawlieta na ziemi.

- Biegnij do najbliższego telefonu i powiedz, że u nas w domu wybuchł pożar. Ja idę po mamę. Pamiętasz numer do straży?

L kiwnął głową i po chwili już go nie było. Wbrew pozorom, jako dziecko umiał szybko biegać.

L wstał i podszedł do okna. Kolejne błyskawice spadały z nieba. Gdyby tamtego dnia biegł choć trochę szybciej. Gdyby był o dwa centymetry wyższy.

Lawliet próbował dosięgnąć słuchawki w budce telefonicznej. Rodzice L'a mieszkali w pewnym oddaleniu od sąsiadów i bliżej było do automatu, niż to któregokolwiek z nich.

Po kilku minutach doszedł, że to nic nie da. Już miał pobiec do pana Blaise i stamtąd zadzwonić, gdy zauważył spory kamień stojący koło drogi. Zaczął przesuwać go w stronę budki. Chciał na nim stanąć i w ten sposób dosięgnąć słuchawkę.

Kiedy tak taszczył kamień, na jego drodze stanął mężczyzna koło sześćdziesiątki.

- Co tu robisz o tak późnej porze? – zapytał.

Lawliet spojrzał na niego. Zdawało mu się, że był on parę razy w domu jego rodziców.

- Muszę zadzwonić.

- To może ci pomogę?

Staruszek chwycił L'a za rękę i podprowadził go do budki telefonicznej, po czym podsadził do telefonu. Lawliet szybko wykręcił numer.

- Straż pożarna, słucham.

- Tatuś kazał powiedzieć, że w naszym domu się pali.

L do tej pory pamiętał minę Watariego, kiedy to usłyszał. Straż pożarna przybyła szybko, jednak jego rodzice zginęli. On nic nie mógł zrobić.

Uderzył dłonią w szybę. Mógł nie siłować się tak długo z telefonem, tylko pobiec do sąsiadów. Nieważne, jak było daleko.

On mógł temu wszystkiemu zapobiec, gdyby tylko odpowiednio postąpił.

- Nie obwiniaj się tak. – powiedział pewnego dnia Wammy – Byłeś wtedy dzieckiem.

- To nic nie tłumaczy. – odpowiedział L – Gdybym tylko...

- Byłeś dzieckiem. – powtórzył Wammy z naciskiem, którego L się po nim nie spodziewał – Poza tym zapatrywanie się w przeszłość nic nie daje. Powoduje tylko, że tracimy kontakt z rzeczywistością.

Zapatrywanie się w przeszłość nic nie daje. A co on robi teraz? Co robił na kilka dni przed śmiercią?

Właśnie to, co Watari mu kiedyś odradził. Owszem, to wszystko nie jest łatwe. On zdawał się to rozumieć. Trzeba umieć z tym żyć.

- Więc co byś mi teraz powiedział, Watari? Ani ty, ani moi rodzice nigdy nie znikniecie z mojego życia. Nie mogę od tak, po prostu o was zapomnieć. Nie umiem żyć, nie pamiętając was. W sumie to ja cię w to wszystko wplątałem. W tą całą sprawę z Kirą. Gdybym tylko rozegrał to inaczej, ty byś żył.

- Nikt nie może zapobiec temu, co nieuniknione. –usłyszał w głowie szept.

- Może to i jakaś racja? W sumie każdy z nas kiedyś umrze. Mordercy tylko przybliżają ten czas. Tak, myślę teraz o Kirze. To właśnie jedna z różnic pomiędzy nami. Ludzie powinni mieć szanse się poprawić. Dzięki jednemu zdarzeniu wszystko może się zmienić.

____________

Wybaczcie małą przerwę, ale komputer odmówił współpracy i po pięciu minutach sam się wyłączał. Dopiero dzisiaj wrócił do normy (już przyzwyczaiłam się do jego humorów). Niedługo pojawi się kolejny rozdział.

A teraz się przyznawać, kto zapomniał, że L obchodzi dzisiaj urodziny?

PS. Chyba pierwszy raz obrazek całkowicie nie mój.


Death Note Vol.14 PowrótOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz