- Ja mam czas. Przemyśl to sobie, nie będę naciskał.
- Uhm.
- Czy... Czy mogę odprowadzić cię do domu? - zapytał niepewnie po chwili ciszy.
- Jasne.
Idziemy jakiś czas w ciszy.
-Harry, mogę ciebie o coś zapytać? - zapytałam.
- O co tylko chcesz.
- No więc... Masz znajomych?
- Mam kilku kumpli. Chcą cię poznać - zaśmiał się, a ja się przeraziłam.
Szczerze, nie sądziłam, że ktoś z nim... I jeszcze chcą mnie poznać... Nie, ja nie chcę.
- Nie martw się, nie są gorsi ode mnie.
- Nie jesteś... - zaczęłam, ale szybko mi przerwał, zapewne wiedząc, co chcę powiedzieć.
- Nie znasz mnie Anabell.
Dotarliśmy do domu i zatrzymaliśmy się przed bramą.
- No to... Cześć - powiedziałam i chciałam odejść, gdy mnie zatrzymał. - Tak?
- Twoi rodzice... Nie mów im, że wiesz, okej?
- Dobrze. Mogę zapytać, czemu ci na tym zależy?
- Po prostu na początku, po śmierci ojca, chciałem cię poznać, no wiesz, tak normalnie. Poszedłem do twojego domu, a gdy twoja mama dowiedziała się, czego chcę, myślałem, że weźmie pistolet i mnie zabije.
- Oh, rozumiem - byłam lekko zażenowana zachowaniem moich rodziców, a w szczególności mamy.
- Hej, uśmiechnij się. Twój uśmiech jest śliczny - powiedział to i sam uśmiechnął się do mnie. Zrobiłam, jak prosił. - No widzisz? Od razu lepiej.
Mój uśmiech od razu zrobił się szerszy.
- Ślicznie wyglądasz, uśmiechając się - dotknął palcem mojego policzka. Przeszedł mnie dreszcz, na skutek niespodziewanego dotyku. - Taka niewinna...
- P... Peszysz mnie.
- Ale jeśli to ma sprawić, że się uśmiechniesz, to będę tak musiał robić, skarbie.
- Harry... Ja już pójdę do domu... Na razie - powiedziałam i chciałam go wyminąć, ale nie pozwolił mi na to.
Przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Nie tak, jak wtedy w jego domu, tylko bardziej delikatniej, jakby bał się, że ucieknę. Przez moment miałam taką ochotę. Nie zapominajmy, że nadal się go boję. Gdzieś głęboko w sobie.
- Ja... Już... Muszę... Iść... - próbowałam cokolwiek powiedzieć przez usta uwięzione tuż przy jego.
- Uhm... - mruknął tylko, a nawet objął bardziej ramieniem.
- Harry, proszę, przestań - poprosiłam ostrzej, zaczynało mnie niepokoić jego zachowanie, wręcz natarczywość w tym momencie. Na szczęście, odsunął się ode mnie, po tej prośbie.
- Okej. Jakby co, masz mój numer w swoich kontaktach - usłyszałam, gdy zdołałam odejść kawałek za bramą.
- D... Dobrze - powiedziałam tylko cicho, choć jestem pewna, że i tak usłyszał. Nie wiem, czy chciałam mieć jego numer telefonu.
Chociaż, kiedyś może się przydać...
Dzisiejsze informacje, które dostarczył mi chłopak, całkiem zamieszały w mojej głowie. Nie wiem, co dalej. Jak by w ogóle wyglądała rozmowa z nimi na ten temat, bo na pewno tak tego nie zostawię.
Przecież niedługo wrócą. Jak spojrzę im w twarz? To oni powinni zadawać sobie to pytanie. Jak oni mogli mi przez tyle lat normalnie patrzeć w oczy...
°°°°°°°°
Kolejny rozdział.
Dzięki za każde votes!
Komentarze są również mile widziane!<3
CZYTASZ
Sprzedana Harry Styles✅
Fanfiction'' Nigdy nie jest za późno, żeby zacząć od nowa, żeby pójść inną drogą i jeszcze raz spróbować. Nigdy nie jest za późno, by na stacji złych zdarzeń złapać pociąg ostatni i dojechać do marzeń '' ~ Jan Paweł II