V

29 2 1
                                    

11.11. Godzina 15:28
Wyszłam z jej domu i szybkim krokiem podążałam do skateparku. Jestem na miejscu. Pusto, nikogo nie ma. Czekam krążąc naokoło jednej z ramp. Stałam z nadzieją, że gdy Adam przyjdzie z zaskoczenia od tyłu mnie przytuli- marzenia. Później usiadłam na ławkę, czekałam, aż mi włosy lekko spadną na twarz, po czym bym wyglądała bardziej podniecająco. O czym ja myślę? Mniejsza. Siedzę, siedziałam tak około 10 min. Z daleka zauważyłam biało-czarną postać. To chyba on. Siedzę tak samo, aż zbliżył się dostatecznie blisko, wstałam. Szliśmy na przeciwko siebie. Ja do niego, on do mnie. Wreszcie 5/10 m od siebie, powiedziałam cześć, nie usłyszał. Jesteśmy blisko siebie. Przytuliliśmy się. To było słodkie. Idziemy obok siebie i nagle Adam mówi:
-To gdzie idziemy?-nie patrząc mi w twarz...
-Niewiem mi obojętnie
-To choćmy -przez chwilę nie słyszałam go, nawet cicho mówił-bo ostatnio byłem na siłowni i-znowu nie rozumiem i-no i podniosłem 60 kg.
Wtedy zaczął coś pokazywać. To było nawet interesujące, w porównaniu do tego co później, co było beznadziejnie nudne... No dobra. Idziemy ciągle przed siebie on przede mną, nie patrząc mi w twarz, ZNOWU. Przy nim czułam się niezręcznie, tym bardziej, że tylko dwa razy na mnie spojrzał! Ciągle coś mamrotał pod nosem, przetrwał mi, przyspieszał krok i na mnie nie patrzył... Dotarliśmy. To przedszkole?? Aha, okey... Piepszył o siłowni, a jesteśmy na placu zabaw obok przedszkola. Acha. Na początku, bo tu jest nawet cicho i nikogo nie ma, myślałam, że chce mnie zgwałcić. Chociaż cos by się działo... Ale nie, po prostu pomylił drogi, z tego co zrozumiałam. No nic. Idziemy z powrotem na skatepark. I to w mega szybkim tępie. To było denerwujące, ponieważ nie miałam tchu cokolwiek powiedzieć, a jak już coś o mnie się pytał odpowiadałam z sapaniem. Siedzimy na ławce. Cisza. Nawet na mnie nie patrzy, bo miałam nadzieję na chociaż jednego buziaka. Siedzę, robi się ciemno. Ciągle chodzął mi myśli po głowie: K***a weź spi***alaj... To był dla mnie tylko stracony czas. Na szczęście mój tata nagle zadzwonił, i musiałam iść do domu, poprowadził mnie ok. 100m i przytulił mnie. Chyba tylko to w nim lubie, uścisk...
############NOTATKA###########
Siema, no tak, nie ma to jak pieprzony Adam. Jeśli to czytasz, tak, tak o tobie teraz sądzę!
A ten rozdział cały jest poświęcony spotkaniu. Mam nadzieję, że nawet się spodobał.

Przez Niego Kocham DeszczOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz