Rozdział 1

108 9 4
                                    

Miałam dopiero 21 lat, a już po raz trzeci otarłam się o śmierć. Obudziłam się s szpitalnej sali. Moja talia i ramię były obandażowane. Pościel jeszcze pachniała świeżością. Leżałam na wznak i widziałam tylko śnieżnobiały sufit. Powoli zaczęłam odtwarzać wydarzenia z tamtego wieczora. Jechaliśmy na motorze do domu z wielką prędkością. Tak, to w jego stylu.. Było ciemno, nagle dziecko pojawiło się na ulicy. Twarz tej może siedmioletniej dziewczynki była pokryta w bliznach. Nie zdążył wyhamować i ostro zjechaliśmy na boczny pas. Uścisnęłam go mocniej. Wjechał w nas samochód. Pisk opon był przerażający. Czułam jego dłoń. Zanim straciłam przytomność usłyszałam krzyk mężczyzny.

Łza potoczyła mi się po policzku. Nagle w drzwiach starsza kobieta, pielęgniarka. Jej twarz wyglądała na wiecznie zmęczoną, a wokół ust były widoczne zmarszczki palacza. Uśmiechnęła się na widok, tego że jestem przytomna.
- Już się obudziła! - Krzyknęła na korytarz. Do sali weszła młoda, wysoka blondynka z pięcioletnim chłopcem , trzymając go za rękę. Antonio był bardzo podobny do ojca. Miał jego głębokie, czekoladowe oczy oraz gęste i ciemne włosy.
- Mama! - Chłopiec wyrwał się kobiecie i podbiegł do mojego łóżka. Miał na sobie jego ulubioną żółtą koszulkę ze smerfem marudą, którą dostał na swoje piąte urodziny i czerwone spodnie. Wychyliłam się w jego stronę i usadowiłam go na kołdrze.
- Cześć skarbie. Stęskniłeś się za mną? - Przytuliłam go mocno, pomimo silnego bólu w piersiach. Bardzo się cieszyłam, że mogę go objąć. Blondynka, która go przyprowadziła to Susane, moja najlepsza przyjaciółka.
-Dziękuję, że się nim zajęłaś. - Spojrzałam na nią z wdzięcznością. Byłyśmy nierozłączne od czasów podstawówki.
- Dla Ciebie wszystko. - Uśmiechnęła się do mnie promiennie ukazując śnieżnobiałe zęby.
- Raf nie jest zły, że Antoś pomieszkuje u was?

-Wujek jest super! - Wykrzyknął spontanicznie chłopczyk, szarpiąc się jednocześnie ze swoją kieszenią. - Spójrz, kupił mi nowy samochodzik. - Wyciągnął swoją małą rączkę, w której ściskał zabawkę.
- Chciał przyjść z nami, ale musiał iść na egzamin. - Susane szczerze się zasmuciła.
- Kochanie idź się pobaw samochodzikiem tam. Popatrz z parapetu możesz zrobić świetny tor wyścigowy. - Uśmiechnęłam się trochę sztucznie. Chłopiec spojrzał na zabawkę, na parapet i radośnie zeskoczył z łóżka. - Su, co z nim? - Spytałam szeptem, pełnym udręki i obawy głosem. Usiadła na pościeli i chwyciła mnie za dłoń.
- Lizbeth -Zawsze, gdy zwracała się do mnie pełnym imieniem było poważnie. - On już jest tylko na obserwacji, niedługo wyjdzie, za to Ty.. z Tobą po wypadku było strasznie. Nie zdajesz nawet sobie sprawy ile nocy nie przespaliśmy wszyscy, martwiąc się o Ciebie. - Zrobiła dramatyczną pauzę i spojrzała na mnie. - Byłaś w śpiączce przez 4 miesiące Matias odchodził od zmysłów. Na szczęście Twój stan jest już stabilny. - Uśmiechnęła się szeroko.
- Chcę go zobaczyć! - Poprosiłam, próbując powstrzymać łzy.

Usłyszałam krzyki na korytarzu. Pielęgniarka weszła do pomieszczenia, a za nią ktoś jeszcze.
- Tatuś! - Antonii rzucił swój samochodzik i podbiegł do mężczyzny. Matias go podniósł i przytulił.
- Hej, maluchu. Wczoraj się widzieliśmy, a Ty już się za mną stęskniłeś? - Uśmiechnął się do syna i spojrzał na mnie pełnym radości wzrokiem. - Pozwolisz, że teraz ucałuję mamę? - Odstawił małego na ziemię i podszedł do mnie. Teraz miałam już łzy w oczach. Mat wyglądał dobrze, najwyraźniej już dawno temu doszedł do siebie, ale po co go trzymali na obserwacji? Najważniejsze jednak, że już wszystko z nim w porządku. Miał na sobie szpitalny, błękitny szlafrok, jego włosy jak zwykle były w uroczym nieładzie. - Nawet nie wiesz jak się o Ciebie bałem. - Pocałował mnie w czoło i położył obok. Pielęgniarka chciała zaprotestować, ale dała za wygraną i wyszła mrucząc pod nosem coś w stylu „tylko nie za długo". Chwyciła moją dłoń. Czułam na karku jego oddech. Czułam się bezpiecznie. Antoś wskoczył Su, która siedziała na fotelu niedaleko łóżka, na kolana i szepnął do ucha:
- Co oni robią?
- Cieszą się sobą. - Kobieta odpowiedziała mu. Chłopiec zszedł z jej kolana, wdrapał się na pościel i wcisnął między nas.
- Mamo, powiesz mi jak poznałaś tatę? - Zwrócił się do mnie maluch. Matias skrzywił się. To był dla mnie trudny okres.
- Nie musisz tego robić, skarbie. - Szepnął Mat i ścisnął moją rękę. - Znów będę czuł się winny.
- Dobrze, opowiem Ci. - I zaczęłam mówić.



Życie z piorunamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz