Rozdział 3

44 5 1
                                    

- No wyłaź! - Poganiałam Susane, bo już 30 minut siedziała w łazience. Stanęłam przed dużym lustrem o zobaczyłam to co zwykle - wysoka szatynkę z długimi włosami, jasną cerą i dużymi szarymi oczami.Jak zawsze miałam na sobie jeansy i szarą bluzkę. Su w końcu do mnie wyszła. Była moim całkowitym przeciwieństwem - długonoga blondynka, zawsze pełna życia i uśmiechnięta, miała śliczne ciemne oczy, w których znajdowały się wesołe iskierki. Ubrała krótkie shorty i obcisły t-shirt. Stanęła koło mnie i położyła rękę na ramieniu. 
- Powinnaś coś w sobie zmienić. - Poszła do swojego pokoju. Po dłuższej chwili rzuciła mi jakieś ciuchy. - Ubierz się w to. 

Z wielką niechęcią zamknęłam się w łazience. Teraz miałam na sobie popielate rurki i dopasowaną białą bluzeczkę. 
- No to teraz idziemy na mecz. - Su uśmiechnęła się i poszłyśmy na autobus. Im bliżej byłyśmy celu tym bardziej czułam zdenerwowanie. Weszłyśmy na wielka halę. Odszukałyśmy swoje miejsca, które były tuz nad ławka dla zawodników z drużyny chłopaków. W przerwie może udałoby się swobodnie porozmawiać. Pierwszą połowę grali wspaniale, prowadzili dwiema bramkami. Po 45 minutach meczu zadzwonił gwizdek i chłopacy podeszli do nas. Byli cali spoceni, ale szczęśliwi. 

- Podobały wam się bramki naszej drużynowej gwiazdy? - zwrócił się do nas Raf klepiąc po ramieniu Matiasa, który najwyraźniej był z siebie dumny. 
- Tak! Byłeś cudowny. - Wyszeptałam, on się zaśmiał i speszony odwrócił ode mnie wzrok. 

- Pójdziemy się przejść? - Zapytał Rafael. Oczywiście mówił do mojej przyjaciółki. Susane spojrzała na mnie z szeroko otwartymi ustami i uniesionymi brwiami. 
- Jasne! - Przeskoczyła płotek, który nas odgradzał od chłopaków i stanęła na boisku. Odeszła z Rafem, tym samym zostawiając mnie samą z Matem. Su odwróciła się do mnie i puściła oczko. Moją naturalna reakcję było od razu zaczerwienienie się, aż po koniuszki uszu. Chłopak usiadł na płotku, a ja się oparłam o drewnianą konstrukcję.
- Twoja dziewczyna nie jest zazdrosna? - Zapytałam zmieszana. 
- Margi? 
- Tak. - Margi, najładniejsza, najśliczniejsza i najbardziej zadufana w sobie laska w szkole. Wszyscy wiedzieli, że Mat i ona są parą.
- Eh.. - Było widać po nim, że coś jest nie tak. Może to było okrutne, ale w moim sercu zrodził się płomyk nadziei. - Rozstaliśmy się 3 tygodnie temu, byłem przygnębiony, ale to się zmieniło kilka dni temu. 
-Jak to zmieniło? - Miał zdecydowanie zawstydzoną twarz.
- No, wpadłaś na mnie. - Spojrzał w moją stronę lekko się uśmiechając. Jego twarz znalazła się niebezpiecznie blisko mojej. Dokładnie widziałam jego ciemne tęczówki. Gdy już prawie dotknął moich ust swoimi, rozległ się krzyk jego trenera. 
-Matias! Chodź tu! - Chłopak zacisnął pięści. Był zirytowany, natychmiast spuściłam wzrok. Mat spojrzał  na trenera z wyrzutem. Ten tylko wzruszył ramionami. Wyglądał jakby miał zaraz wybuchnąć śmiechem. Chłopak szybko zwrócił się do mnie.
- Muszę iść. - Spotkamy się po meczu? - Jego niepewne spojrzenie wędrowało po mojej twarzy.
- Pewnie. - Uśmiechnęłam się blado. Zeskoczył z płotu i pobiegł w stronę mężczyzny, który był tak okrutny, że przerwał najpiękniejszą chwile w moim życiu. Mat rozmawiał na trenera, który tylko się śmiał. Wkurzony chłopak machnął na niego ręką i pobiegł na boisk, po chwili dołączył do niego Raf. 

- Wszystko widziałam. - Mówiła podekscytowana. - Pocałował Cię? 
- Nie zdążył. - Mój głos przepełniał smutek i rozczarowanie. Su mnie przytuliła.
- Moja mała dziewczynka dorasta.. - Zwróciła się do mnie matczynym głosem, za co dostała łokciem w bok. - Szykuje się coś? - Spojrzała na mnie podejrzliwie. Zaczęłyśmy się obie śmiać i kontynuowałyśmy oglądanie chłopców. 


Życie z piorunamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz