Obudził mnie chłód który wdzierał się do mojego pokoju przez nie zamknięty balkon. Okryłam się dokładniej kołdrą, ale to nie pomogło. Zostałam zmuszona do wypełznięcia z łóżka. Moje ciepłe stopy zderzyły się z lodowatymi panelami, a po całym ciele z zimna przeszły mnie ciarki.
Obraz nie był jeszcze do końca wyraźny. Zamknęłam balkon, i spowrotem odwróciłam się w stronę łóżka. Godzina była 5:12. Dzięki bogu mam jeszcze trochę czasu na spanie.
Wpełzam do łóżka, i otuliłam się kołdrą. Przekręcając się na drugi bok zorientowałam się że czegoś mi brakowało. Stew. Właśnie. Przez chwile nie byłam pewna, czy czasem to wszystko mi się nie śniło, ale moja poduszka zbyt mocno pachniała jego perfumami, żeby to był tylko sen.
Budzik dał o sobie znać równo o siódmej. Niech to szlag. Brooke, nie zabij nikogo dziś, ani jutro, i weekend. Dasz radę. Starałam się pocieszyć. Leżałam kolejne dziesięć minut zastanawiając się czy nie mogę po prostu powiedzieć że się źle czuje, i zostać w domu, ale znalazłam gdzieś głęboko, głęboko w środku kawałeczki siły i wstałam. Z niechęcią opuszczałam moje kochające łóżko. Ja i łóżko tworzyli byśmy naprawdę dobrą parę. Mogę mu się zwierzyć, wypłakać, a ono nigdy nikomu nic nie powie, ani nie odejdzie. Jest z nami trochę tak, jak bym ja była kawałkiem metalu, a łóżko magnezem które przyciąga mnie z całej siły.
Moje myśli dochodziły do setnego poziomu bezsensowności, gdy stałam i wybierałam ciuchy, i gdy się szykowałam.
Gdy byłam już gotowa i wyszłam z domu ujrzałam Stewa siedzącego w swoim aucie. Zaczęłam iść w jego stronę, a gdy mnie ujrzał, uśmiechnął się szeroko. Weszłam do auta, i przywitałam go buziakiem w policzek. Ruszyliśmy, a Stew mi się zaczął przyglądać. Podgłośniłam trochę radio, gdzie leciała piosenka 'On My Mind- Ellie Goulding'. Jak to ja, nie mogło się obejść bez mojego pięknego śpiewania. W końcu jestem expertką w śpiewaniu pod prysznicem.
Wchodząc do klasy wiedziałam że coś mnie czeka, gdy Emily nas zobaczy razem. Więc można by powiedzieć że bylam na to przygotowana, i oczywiście się nie myliłam. Gdy tylko weszliśmy złapała go za nadgarstek i pociągnęłam tak żeby usiadł obok niej. Stew natychmiast spojrzał się na mnie, jak by oczekując na moją reakcje, ale ja z tak szerokim uśmiechem jak wcześniej doszłam do końca klasy i usiadłam obok Adriana.
- Madison nadal chora?
Zapytałam a Adrian pokręcił potakująco głową.Oczywiście że to, że Emily kleiła się do Stewa budziło we mnie seryjnego mordercę, psychopatę, i takie tam. Ale to nie było tak wielkim problemem jak zazdrość którą to we mnie pobudzało. Tłumaczyłam sobie w głowie że jestem od tego silniejsza.
Na lekcji nauczyciel kazał nam zrobić projekt w parach, z osobami z którymi siedzieliśmy, na temat tektonicznych deformacji. Adrian podniósł rękę w górę. Po chwili nauczyciel dał mu dojść do głosu
- Jutro wyjeżdżam z rodzicami do rodziny, więc praca ze mną to nie najlepszy pomysł.
Nauczyciel rozejrzał się po klasie po czym zwrócił się do mnie.
- Nie ma problemu, Brooke, zrobisz projekt z Danielem. On także nie ma partnera.
Zamarłam. Ja to naprawdę mam szczęście. Stew odrazu spojrzał się na mnie, po czym zmierzył Daniela wzrokiem, w którym widziałam ogromną zazdrość. Czy ja już mówiłam że zemsta jest słodka?Po chwili nauczyciel kontynuował. Otworzyliśmy książki w raz z jego poleceniem na stronie czterdziestej dziewiątej, po czym zaczęliśmy robić zadania. W środku lekcji dostałam głupawki razem z Adrianem, co oznacza że śmieliśmy się jak głupi, przez co nauczyciel wyrzucił nas z klasy. Poszliśmy do biblioteki gdy się uspokoiliśmy, i tam dokończyliśmy zadania. Opowiedziałam mu o wczorajszym wieczorze, i o dusznościach, a on opowiedział mi o tym jak bardzo nie może się doczekać wyjazdu do rodziny, gdzie będzie widział się z dziewczyną z sąsiedztwa, w której się podkochuje od kąt pamiętam.
CZYTASZ
Sorry, I'm different. Can you still love me? ©
Teen Fiction"Chciała bym mieć taką moc unicestwiania osób których nie lubię. Nie Brooke, wyeliminowała byś większość społeczeństwa. No tak, to jednak nie najlepszy pomysł."