//17//

15.4K 1.1K 110
                                    

Z niecierpliwością czekałam na odpowiedź.
- Hej.. Ym, co u ciebie?
Słucham? On sobie dzwoni na przyjacielską pogawędkę czy co? Gdybym mogła przywaliła bym mu teraz.
- Po co dzwonisz?
Warknęłam.
- No miałem nadzieje że się może spotkamy, czy coś..
- Słucham? Jaja sobie robisz?
Warknelam. Nie byłam pewna o co chodzi.

Daniel zamarł. Minęła chwila, zanim ponownie się odezwał.
- No pomyślałem że mogli byśmy po prostu zacząć wszystko od nowa. Długo o tym myślałem. Moglibyśmy chociaż spróbować jako przyjaciele, spotkać się, pogadać, czy coś...

Nie wiedziałam co myślec. Normalnie powiedziała bym że chyba jest nie dojebany, albo upadł na głowę, ale w tym samym momencie wróciły wspomnienia. Jakaś dziwna potrzeba. Jakieś pragnienie. Brooke, te wszystkie razy odmawiałaś, czemu miała byś teraz się zgodzić? A czemu on do cholery nadal próbuje?

- Sama nie wiem.
Powiedziałam cicho.
- Prosze.
- Nie zawiedź mnie.

Powiedziałam po czym nadzwyczajniej się rozłączyłam. Znów mętlik w głowie. Schowałam telefon i weszłam ponownie do pokoju. Stew siedział na końcu łóżka, i patrzał coś na telefonie. Podniósł wzrok który zatrzymał się na mnie po czym zapytał.
- Kto dzwonił?
Spuściłam z niego wzrok i Wymamrotałam.
- Nikt ważny.
- Powiedz no.
- Zmuś mnie.
Powiedziałam delikatnie się uśmiechając. Spojrzałam się ponownie na niego, a Stew wyglądał jak by podjął wyzwanie.
- Masz gilgotki?

Szczerze? Wszędzie? Ale nie nawidzę kiedy ktoś mnie gilgocze bo w tedy nie mam

najmniejszych szans się bronić.
- Ja? Niiie...
Powiedziałam ale on chyba mi nie uwierzył.
- Pamiętasz kiedy ci powiedziałem że nie potrafisz kłamać?
- Chyba tak
- Nic się nie zmieniło.
Zaśmiał się po czym wstał i zaczął biegnąc w moją stronę, chcąc mnie zagilgotać, a ja zaczęłam uciekać śmiejąc się. Gdy zbiegłam na dół, i dobiegłam do salonu, rzuciłam się na kanapę, i próbowałam uspokoić.
- Ała, ała, boli!
Ledwo wymamrotałam śmiejąc się. Stew klapnął obok mnie, i śmieliśmy się dalej. Gdy wreszcie się uspokoiliśmy, co zajęło trochę czasu, wstałam i poszłam do kuchni się napić. Po głowie kręciły mi się wspomnienia z Danielem. I nasza rozmowa. Do kuchni wszedł Stew po czym ponownie zapytał
- To powiesz mi kto dzwonił?
- A czemu miała bym?
- A czy to taka wielka tajemnica?
Chcę mu powiedzieć ale się trochę boje. Ale nie powinnaś go kłamać. Sama nie lubisz gdy ktoś nie jest wobec ciebie szczery.
- Daniel..
Powiedziałam a Stew spojrzał się na mnie marszcząc brwi. Przez chwilę nad czymś myślał po czym zapytał
- Co chciał?
- Czy to jakieś przesłuchanie czy co?
- Odpowiesz?
- Nie i koniec.
Powiedziałam stanowczo a Stew zaśmiał się sarkastycznie. Spojrzał ponownie na mnie, a ja widziałam złość w jego oczach, co mnie trochę wystraszyło. Chodź był mega sexowny gdy był zły.
- Chyba nie jesteś zazdrosny? W końcu nic więcej nas nie łączy niż pocałunek. Nie jesteśmy razem, więc nie musze ci się ze wszystkiego spowiadać.
To chyba był błąd. Chyba nie powinnam tego powiedzieć. Wyraźnie widziałam jak bardzo się wkurzył. Uśmiechnął się delikatnie po czym powiedział.
- Nic nas nie łączy oprócz pocałunku tak? Zapamiętam sobie to.
Powiedział ruszając w stronę przedpokoju. Ruszyłam za nim.
- No to proszę, powiedz mi co nas takiego łączy?
- Wiesz co, tym razem to nie ja spieprzyłem sprawę, i wiesz, nie przychodź do mnie, gdy Daniel poraz kolejny okaże się dupkiem.
- Słucham?! I czemu go w to w ogóle mieszasz?
- Hah, no wiesz, ja byłem z tobą szczery, w sprawie Emily. Wiesz czemu? Wiesz czemu w ogóle tu jestem?
Zapytał. Nie wiedziałam. Pokiwałam głową na znak że nie, trochę nie pewnie.

Stew lekko westchnął po czym machnął ręką i wyszedł. Naprawdę? O takie gówno? Czułam jak złość we mnie rośnie. Pobiegłam na górę, po czym złapałam za fajki i wyszłam na balkon. Odpaliłam papierosa i odetchnęłam. W tym momencie nie potrafiłam myślec racjonalnie. Wyciągnęłam telefon z kieszeni. Miałam kilka powiadomień z facebooka, hay day, nieodebrane połączeń od Daniela, ale ani śladu po Stewie.

Oddzwoniłam więc do Daniela. Po trzech sygnałach odebrał.
- Cześć Bru, co porabiasz?
- Stoje na balkonie.
- Coś się stało?
Zapytał jak by się martwił?
- A co miało by się stać?
Zapytałam starając się być obojętna.
- Na balkon wychodzisz tylko po to żeby zapalić, a palisz tylko gdy coś jest nie tak, czyż nie?
Zamarłam. Nadal to pamięta. Nie pamiętam kiedy ostatnio gadaliśmy przez telefon, i kiedy ostatnio zapytał co mi jest. Czuje jak by jakaś część mnie za tym tęskniła. Ale gdzieś w środku coś mi mówi że to złe.
- Nie, wszystko jest ok. A u ciebie?
- Też, może miała byś ochotę się ze mną spotkać po szkole?
- Yyyy... No ok, a gdzie?
Odpowiedziałam trochę nie pewnie.
- Co powiesz na spacer koło jeziorka, jak kiedyś?
- Niech będzie. Musze kończyć. Więc do jutra.
- Nie mogę się doczekać, pa.
Powiedział po czym się rozłączyłam. Czy ja w ogóle dobrze robie?

Sorry, I'm different. Can you still love me? ©Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz