Miesiąc minął bardzo szybko. W tym czasie nic się nie działo. Żadne, nowe informacje się nie pojawiły. Muszę przyznać, że to ich śledztwo idzie bardzo wolno. Oczywiście, mi to nie przeszkadza.
Dzisiaj, jak zazwyczaj poszłam do szkoły. Miałam zajęcia do 12.40, więc po zajęciach postanowiłam pójść do parku. Droga trwała ok.15 minut, tak więc miałam trochę czasu na moje myśli. Po pierwsze zastanawiało mnie to, że nie spotkałam żadnego z pozostałych 6 detektywów od miesiąca. Co wiąże się z drugim punktem moich rozmyśleń, czyli gdzie oni szukają, gdzie mieszkają i co robią? Byłam w tylu miejscach, że spotkanie ich było wręcz oczywiste. Więc albo szykują jakiś lepszy plan, albo po prostu nie szukają. Może wrócili do Bradford, chociaż gdyby wrócili, Colin, lub któraś z moich wtyczek na pewno powiadomiliby mnie. Niewiedza trzymała mnie w niepokoju.
Moim oczom ukazał się park, do którego zmierzałam. Pomiędzy drzewami, na uboczu stała mała ławka, która mieści maksymalnie dwie osoby. Usiadłam na niej. Z plecaka wyjęłam podręcznik od historii i zaczęłam uczyć się na sprawdzian zapowiedziany na za tydzień. Próbowałam się skupić na treści książki, ale utrudniał mi to czerwonowłosy chłopak siedzący na ławce po drugiej stronie parku.
Miał na sobie czarne spodnie i luźną, szarą koszulkę. Na założonej nodze na nodze trzymał książkę.
Obserwowałam go. Obserwowałam każdy jego najmniejszy ruch. Obserwowałam ułożenie jego dłoni, kiedy przewracał kolejne kartki książki, jego włosy bujające się na wietrze, jego palce, którymi stukał po okładce. Obserwowałam go. Zachowywał się tak normalnie, nie wyróżniał się niczym od innych ludzi, oprócz jego włosów. Były wręcz przesycone czerwienią. Przy nasadzie głowy, czerwień miała bardzo ciemny, bordowy odcień, a na końcówkach była lekko przygaszona, ale nadal raziła w oczy. Raczej nie należał do grupy chłopaków spędzających godziny na ułożeniu "idealnej fryzury".Skupiłam się na jego włosach, więc nie zauważyłam, kiedy zamknął książkę i skupił na mnie swój wzrok. Zorientował się, że obserwuję go od dłuższego czasu. Miałam wrażenie, że on chciał zrobić mi na złość. Z jednej strony wkurzało mnie to, ale z drugiej rozbawiało. Kiedy znowu spojrzał mi w oczy, podniósł pytająco brew, na co odpowiedziałam tym samym. Chłopak zaśmiał się pod nosem, kręcąc lekko głową, po czym wstał, zabrał swoje rzeczy i odzszedł.
Położyłam głowę na oparciu ławki i dzięki temu mogłam spojrzeć w górę na korony drzew, ich liście powoli zmieniały kolor i opadały na ziemię. Schowane w koronach drzew ptaki śpiewały, a ich ćwierkanie wypełniało cały park. Zaczęłam obserwować budowanie gniazda przez ptaka z żółtym brzuszkiem, kiedy widok zasłoniła mi chłopięca twarz. Zielone oczy skanowały każdy centymetr mojej twarzy. Podniosłam głowę, a przede mną stanął chłopak z czerwonymi włosami. Z bliska wydawały się jeszcze bardziej czerwone i jeszcze bardziej krwiste, niż jakikolwiek czerwony odcień. Stał tak przede mną i patrzył. Po prostu patrzył na mnie. I nic więcej nie robił. Tylko patrzył. Uznałabym to za dziwne, gdybym nie robiła tego samego kilka minut wcześniej, tyle że z większej odległości.
- Harper Lee?- postanowiłam przerwać panującą między nami ciszę.
- Spostrzegawcza.- skwitował krótko.
Miał lekko zachrypnięty głos, wyróżniający się. Ciekawił mnie.
- Mogę się przysiąść?- nie czekając na odpowiedź z mojej strony, usiadł na ławce.
Trochę się denerwowałam, w końcu obok mnie siedzi chłopak, który mnie poszukuje, aby potem wsadzić mnie do kicia. Chyba.
- Wydajesz się zestresowana. Spokojnie, nie napadam na banki nocami, czasem zdarza mi się w kogoś strzelić, ale co tam, każdemu się zdarza, nie?- zaczął się śmiać, a ja jeszcze bardziej się denerwowałam.
CZYTASZ
Plan
Teen Fiction-Jeśli nie odejdziesz, przysięgam, że Cię załatwię. Odejdź! -Naprawdę wrócisz do swojej przeszłości. Naprawdę chcesz do tego wracać? Obiecałaś sobie, że do tego nie powrócisz. -Zamilknij. Rozumiesz? Nie odzywaj się, nic o mnie nie wiesz, całe życie...