Chapter 12

1.4K 118 8
                                    

'Powoli doszedłem do garażu, gdy nagle usłyszałem cichy chichot za nim. Podszedłem bliżej i zobaczyłem coś, w co nie za bardzo mogłem uwierzyć.'

*Michał*
-Martyna?! Szumi?! Co tu się dzieje?!- krzyknąłem gdy zobaczyłem całujących się przyjaciół.
-O boże, Michał, to nie tak.. My ni..-
-To co to niby ma znaczyć?! Zdradziłaś Remka, a Szumi swojego przyjaciela! 'To nie tak'?! Idę mu o tym powiedzieć.- wydarłem się i odwróciłem.
-Nie możesz.- westchnęła.
-Albo Ty mu powiesz albo ja zrobię to za Ciebie Martyna.- odparłem zirytowany i przez chwilę czekałem na jej reakcję.
-A nie możemy tego jakoś inaczej załatwić? Na przykład coś za coś: Ty nie powiesz nic Remkowi, a ja będę Cię kryła gdybyś kiedyś zdradził Majkę. Co Ty na to?- uśmiechnęła się dziewczyna i złapała mnie za ramię.
-Czy Ty w ogóle siebie słyszysz?! Szumi, a Ty? Nie żal Ci tej przyjaźni?- spojrzałem na chłopaka, a on tylko spuścił głowę.- Zajebiście, jesteście siebie warci, wiecie? Pierdolcie się.- westchnąłem, po czym szybkim krokiem wróciłem do domu.
-Remek, nie uwierzysz w to co powiem.. Martyna zdradza Cię z Szumim..- rzekłem, a moje usta zacisnęły się w cienką linię.
-Ty śmieszku, zawsze lubiłem Twoje żarty!- zaśmiał się chłopak.
-Ja nie żartuję.- westchnąłem.
-Haha.. Co? Co Ty wymyślasz?- spojrzał na mnie zdezorientowany.
-Wyszedłem na dwór i spacerowałem po podwórku. Za garażem zobaczyłem ich całujących się.. Chciała mnie przekonać, żebym nic nie mówił, ale ja nie mogłem Cię okłamać. W końcu jesteś moim kumplem, co nie?- odparłem i podrapałem się po ramieniu.
Nagle do pokoju wbiegł Szymon.
-Tak, zdradziliśmy Cię oboje. Wiem, że mi tego nie wybaczysz, ale..-
-Pojebało Cię Szymi?! Po co mu się przyznawałeś?!- krzyknęła Martyna, która przed chwilą weszła do salonu.
-Przez tyle lat był moim przyjacielem, nie mogę go okłamywać...- wziął głęboki oddech.
-Powiedzcie, że to jakiś spierdolony prank...- rzekł Remek i popatrzył na każdego z nas.
Ze smutną miną kiwnąłem głową, pokazując mu tym samym, że to nie prank, a prawda.
-Ty głupia dziwko.. Ja Cię tak kurwa kocham, a Ty zdradzasz mnie z moim przyjacielem... Nie wstyd Ci spojrzeć mi w oczy?! Wypierdalajcie!- krzyknął Remi, po czym uderzył Szumiego w twarz.
Bez słowa opuścili dom, a Rezi usiadł na kanapie, zakrył twarz dłońmi i zaczął płakać.

*Majka*
Nie mogłam w to wszystko uwierzyć. Przecież oni wyglądali ze sobą tak cudownie, nic nie wskazywało na to, że któreś z nich zdradzi.
-Remi...- objęłam go, a on mocno się we mnie wtulił.
Spojrzałam na Michała, widać było u niego zazdrość, ale to olałam. Skoro Remek jest moim przyjacielem to mogę go przytulić i pocieszyć.
-Kurwa mać, ja... Ja ją tak bardzo kocham, a ona co?! Pieprzy się z moim 'przyjacielem'?! Jebę takie coś.- serce mi się łamało kiedy widziałam Remika w takim stanie.
-Remuś, nie płacz, proszę. Ona nie jest tego warta, rozumiesz?- pogłaskałam go po głowie, po czym popatrzyłam na Mulciaka.
Wywrócił oczami, a następnie wyszedł z pokoju. Zazdrośnik się znalazł kuźwa.
-Ale ja ją kocham, cholera jasna.. Czemu ona to zrobiła? Czemu tego nie zauważyłem?- podniosłem lekko jego głowę i popatrzyłam mu w oczy.
-Ja wiem, że jest ciężko, ale musisz wziąć się w garść. Naprawdę nie warto się nią przejmować, w końcu zrozumie co straciła.- uśmiechnęłam się, a on westchnął i słabo odwzajemnił uśmiech.
-Dziękuję, leć już do niego. Ja pogadam sobie z resztą. Jesteś świetną osobą.- odparł, mocno mnie przytulił, a potem puścił z objęć.
Powolnym krokiem weszłam na górę do pokoju gościnnego. Michał stał przy otwartym oknie i palił papierosa.
-Michu...- szepnęłam i przytuliłam go od tyłu.
Cały czas był obojętny na mój dotyk, więc pocałowałam jego policzek.
-Misiał no.- rzekłam i oparłam głowę na ramieniu chłopaka.
-Co?- spytał i znów się zaciągnął.
-Czemu jesteś zazdrosny o Remka?- zaczęłam delikatnie targać jego włosy.
-Dzisiaj gdy zobaczyłem Martynę i Szumiego razem, a potem płaczącego Remika to.. To przestraszyłem się, że też mogę być kiedyś w takiej sytuacji. Po prostu boję się Ciebie stracić, rozumiesz?- powiedział Mulciak i wyrzucił peta za okno.
-Rozumiem, ale naprawdę nie masz o co się martwić.- uśmiechnęłam się, a on odwrócił się w moją stronę.
-Kocham Cię.- szepnął i złapał mnie za ręce.
-Ja Ciebie też, najmocniej.- odpowiedziałam, a Michu przywarł swoimi ustami do moich.

***

Rozdział taki trochę smutny..:(
Zostawcie gwiazdkę i komentarz jeśli przypadł Wam on do gustu!
Do następnego, trzymajcie się, cześć! :)

Wszystko przeminie | m.r. ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz