OCZAMI VICTORII BAILEY
Słysząc irytujący dźwięk mojego budzika od razu złapałam komórkę i wyłączyłam go. Przewróciłam się jeszcze parę razy z boku na bok i wyczłapałam się z ciepłej pościeli. Podeszłam do okna, żeby ocenić jaka dziś czeka mnie pogoda. Na moje szczęście na niebie nie było żadnej chmurki a termometr wskazywał 12 stopni, chociaż była dopiero 7 rano. Zeszłam na dół, do kuchni gdzie siedziała mama pijąc herbatę.
- Dzień dobry - powiedziała z uśmiechem.
- No hej - odpowiedziałam i skierowałam się w stronę lodówki. Postawiłam na płatki z mlekiem. Skakałam od szafki do szafki wyjmując potrzebne rzeczy.
- Cóż to za dobry humor? - Zagadnęła mama.
- Wiesz jak kocham taką pogodę, a z resztą nie trzeba mieć powodu żeby być szczęśliwym człowiekiem - rzuciłam puszczając przy okazji oczko. - Skoro już jesteśmy przy pogodzie... Plis, pomóż mi. Co mam założyć? Spodenki i bokserkę czy sukienkę, a może jakąś spódniczkę? - Mówiąc to usiadłam i zaczęłam jeść śniadanie.
- Dziecko, spokojnie, dawno nie wypowiedziałaś tylu słów w takim tempie. Stawiałabym na spodenki.
- Oki, dzięki, ratujesz mi życie! - Przytuliłam moja rodzicielkę po czym wstawiłam miskę do zlewu i pobiegłam na górę.
Pół godziny później byłam już gotowa. Postawiłam na czarne spodenki, białą bluzkę z koronką, koszulę w kolorze khaki, a do tego czarne trampki.
- Maaamo, PROSZĘ CIĘ, mam swój samochód .. Gdybyście oddali mi kluczyki nie musiałabyś mnie wozić! Proooszę .. - Zaczęłam łazić za mamą wszędzie cały czas jęcząc, żeby oddała mi kluczyki.
- Jeśli Ci je oddam przestaniesz mnie męczyć? - Powiedziała zrezygnowanym głosem.
- Oczywiście. Dam Ci spokój, będzie tak jakby mnie nie było.
- Ech, no dobrze, poczekaj przy aucie, zaraz przyniosę te kluczyki.
- Dziękuję! - Rzuciłam się jej na szyję, a chwilę później stałam już przy moim samochodzie.
Wyjeżdżając z garażu, pomachałam mamie po czym założyłam ulubione okulary przeciwsłoneczne i wrzuciłam ulubioną płytę do odtwarzacza.
- O tak, ten dzień będzie na prawdę dobry - powiedziałam z uśmiechem.
~~~~~~~~~~~~~~~~
Wjeżdżając na szkolny parking miałam jeszcze 10 minut do lekcji. Na zewnątrz była większość uczniów naszego liceum. Widząc te wszystkie zazdrosne spojrzenia, mój uśmiech jeszcze się pogłębił. Zajęłam moje miejsce i wysiadłam z auta. Wrzuciłam do szafki niepotrzebne książki i skierowałam się do sali w której miała się odbyć pierwsza lekcja a mianowicie fizyka. Weszłam do sali z zamiarem zajęcia mojego miejsca, ale jak się okazało było ono już zajęte. No pięknie, nie dzisiaj, jeśli ta zołza ma zamiar popsuć mi humor dzisiaj jej się to nie uda. Skierowałam się w drugą stronę i usiadłam na jej miejscu. Zadzwonił dzwonek, a do sali wszedł nauczyciel. Skupiłam się na tym o czym była lekcja i zapomniałam o tej całej Pauline. Gdy zadzwonił dzwonek wrzuciłam wszystko do torby i podeszłam do mojej przyjaciółki Caroline. Ruszyłyśmy do następnej sali. Lekcja ciągnęła się niemiłosiernie. Wychodząc na korytarz usłyszałam jak parę osób mówi coś w stylu ''Uważajcie bo się zarazicie'', ''Biedna Caroline'', ''O nie, mamy z nią teraz wf''.
- O co im chodzi? - spytałam blondynkę gdy stałyśmy przy mojej szafce.
- Nie mam pojęcia, popytam się dziewczyn, może one będą coś wiedziały - powiedziała i poszła pod salę gimnastyczną pogadać z dziewczynami.