ROZDZIAŁ 3

12 2 0
                                    


- Przepraszam. Helia przepraszam. - powiedział Neo sam do siebie, spoglądając na białą ścianę w łazience. Wokół niego leżały porozrzucane sterty bandaży i środków dezynfekujących. Co chwilę przez jego ciało przechodziły fale bólu. A najbardziej bolała go myśl, że może stracić Helię. Nie mógł tak po prostu rozstać się z kolejną ważną dla niego osobą. Wciąż czuł pustkę spowodowaną drastyczną śmiercią matki. Nie zdążył jej nawet dobrze poznać. Dawno temu jego najbliższa rodzina została wzięta do niewoli przez Vennerenów - jest to określenie na spore stowarzyszenie osób zamieszkujących zachodnie tereny Kefsy (Ventiudę). Celem tej grupy od dawna było objęcie władzy nad krajem. Jednak Neo odniósł wrażenie, że to socjopaci, którzy pragną jedynie patrzyć na cierpienie innych. Aktualny system władzy na Kefsie jest bardzo zachwiany. Można nawet stwierdzić, że go nie ma. Istnieje jedynie sąd najwyższy, który interweniuje tylko wtedy, kiedy niebezpieczeństwo bezpośrednio zagraża istnieniu planety. Doskonałym przykładem jest wojna z Anflayami. Anflayowie to gatunek, który powoli wymiera z powodu braku chęci do rozmnażania. Każdy, kto do niego przynależał, był doskonałym tropicielem, łowcą, o potężnych skrzydłach zbudowanych z miliona piór. Poglądy większości osób z tej gatunkowości nie podobały się sądowi. Pragnęli oni zniszczyć Kefsę i nauczyć się żyć z ludźmi. Uważali, że dzięki temu Kefsańczycy nie będą na nich patrzyć jak na jakiś dziwaczny problem, tylko jak na słabszego sprzymierzeńca, którego czasem trzeba wesprzeć. Rozpoczęła się krwawa wojna. Stało się to zanim Neo przyszedł na świat. Wszyscy Anflayowie zostali pojmani przez sąd najwyższy, a w ramach kary, obcięto im skrzydła i nakazano robić to każdemu ich pokoleniu jakie przyjdzie na świat. Nie są oni chętni do posiadania potomstwa, bo nie chcą aby zostało one okaleczone. Wracając do rodzinnej historii Nea, nie tylko Vennerowie zamieszkiwali wtedy i nadal zamieszkują najbardziej mroczną część Kefsy. Ventiuda jest miejscem budzącym przerażenie. Mało kto się zapuszcza się w jej tereny. Przepływa przez nie bowiem rzeka Bledf, w której nie płynie woda, lecz krew. Legenda głosi, że jest to krew przodków, którzy stworzyli Kefsę. Większość z Venneranów tak po prostu pije ją z rzeki, czerpiąc przy tym siłę do życia. Lasy w Ventiudzie są ciemne, często otoczone różnymi bagnami oraz rezydencjami, których "fosę" stanowią ogniste rzeki. Ogółem nie jest to miejsce przeznaczone do spacerowania. Można natchnąć się tu na różne dziwne stworzenia, które nie okazują litości. Neo doskonale się o tym przekonał. Była wtedy ogromna wojna. Neo miał zaledwie pięć lat. Pamiętał ogień. Ogień, który ogarnął całą okolicę. Pamiętał ciemne więzienie, przerażające miejsce przeznaczone do różnych tortur. Nie oszczędzili mu cierpienia. Nie oszczędzili mu cierpienia... Neo nie wiedział, ile czasu upłynęło mu wtedy w celi. Wiedział, że dokładnie z chwilą, kiedy wypłakał wszystkie swoje łzy, nadeszła pomoc. Jakaś kobieta wyciągnęła go i jego siostrę z więzienia. Jednak jego mamy nie było wtedy z nimi. Już wcześniej ich rozdzielono... Helia biegła z całych sił, ciągnąc za sobą wychudzoną rękę Nea. A wokół nich znajdowały się szubienice, na których zawisły trupy ludzi, którzy sprzeciwili się rządom Venneranów. Rodzeństwo doskonale zdawało sobie sprawę, że wśród tych trupów znajduje się także ich kochana matka. Nic nie mogli z tym zrobić. Mogli tylko uciekać, uciekać póki mają taką szansę. Venneranowie zostali obaleni. Jednak ich chwilowa klęska nie była w stanie wymazać przykrych wspomnień, które wypełniały Nea. Nie mógł doprowadzić do podobnej sytuacji. Helia. Musi pomóc Helii.
Z jego przemyśleń wyrwał go budzik. Głośny budzik oznajmiający, że musi iść do szkoły. Wojna to była idealna okoliczność by go zignorować. Ale w szkole znajdowało się coś czego bardzo potrzebował, spora biblioteka z kilkoma ogólnodostępnymi komputerami. Neo posiadał zabezpieczony wieloma hasłami dysk internetowy, na którym zapisywał ważne informacje. Jedna z nich mówiła o położeniu portalu. Chłopak bowiem nie potrafił odtworzyć w myślach drogi do niego. Adres oszczędził by mu wiele cierpienia, bo krótko mówiąc nie trzymał się teraz najlepiej. Jego nogi i ręce były usztywnione mnóstwem bandaży pokrytych zaschniętą krwią.
Pogoda była słoneczna. Neo zarzucił na siebie bluzę i zaciskając zęby wyruszył w stronę szkoły. Droga nie była taka tragiczna. Ból kończyn zaczął ustawać.
Neo nie zważał na osoby, które mijał dookoła. Pewnym krokiem wszedł do szkoły i stanął przed wejściem do biblioteki. Położył ręce na klamce i pociągnął ją w dół. Ale drzwi ani drgnęły. Neo rozglądnął się zdziwiony, aż w końcu dojrzał kartkę z napisem - "Dnia 16.09 biblioteka jest nieczynna, przepraszam za kłopot ~ R. Trezer"


STAR_FLYWhere stories live. Discover now