Sziedziałam przy nim jakieś 4 godziny. Wtedy przyszła Kate która wcześniej wyszła aby nas zostawić samych. Doskonale nas rozumie. Jest taka ciepła i sympatyczna. Tak jak moja mama. Była kiedyś. Gdyby żyła na pewno by mnie pocieszała.
- Mil nie chce się wyrzucać ale jest już 20 i pewnie twój tata będzie się martwił.
Szczerze nie wierzyłam że w ogóle zauważy że mnie nie ma.
- Tak masz racje Kate pójdę już.
- Jutro wrócę Domi - pocałował go i wyszłam.
Wróciłam do domu i tak jak się spodziewałam taty tam jeszcze nie było. Zdjełam wreszcie plecak i totalnie olałam lekcje. Rzuciłam się na łóżko i od razu zasnełam wyczerpana dzisiejszym dniem.
I tak było prze cały miesiąc. Dom, szkoła, szpital i znowu dom. Przez cały ten czas ani razu nie widziałam taty. On naprawdę cały czas był w pracy.
Otworzyłam oczy. Nastał kolejny zwykły dzień. W pidżamie poszłam do kuchni i zjadłam śniadanie. Ubrałam się i wyszłam przed dom. Wciąż nie mogłam przeżyć że on tam na mnie nie czekał. Zrezygnowana popędziłam ku przystankowi. O 7:54 byłam przed szkołą. Czekał tam na mnie jak zawsze Błażej. Przyzwyczaiłam się już do niego i stwierdzam że bardzo mi pomaga.
- Witaj słonko!
- Miałeś mnie tak nie nazywać! - odparłam udając złość. Zachowywaliśmy się jak para dobrych przyjaciół.
- Wybacz madame - ukłonił mi się - Zapraszam do szkoły.
- Uprzejmie dziękuję.
Po szkole tradycyjnie odprowadzał mnie pod sam szpital.
Drogę do sali znałam na pamięć. Weszłam tam i rozejrzałam się. Nie było go tam. Zdenerwowałam się. Wyszłam na korytarz i odszukałam Kate. Była cała zapłakana. Wiedziałam już co się stało. Podeszłam i ją przytuliłam.
- Domi...on nie ni - próbowała coś wykrztusić ale jej przerwałam.
- Wiem domyślam się - tylko tyle dałam radę wycedzić przez łzy.
Dusiłam się w tym szpitalu. Wybiegłam nawet nie wiem gdzie. Po prostu przed siebie. Tyle razy to mi się śniło ale teraz horror się użeczywistnił. Na zawsze go straciłam. Byłam wdzięczna losowi że nie było przy mnie Błażeja, stał się dla mnie bardzo ważny i nie chciałam aby widział moją chwilę słabości. I znów bezmyślnie poszłam do parku. Jednak potrzebowałam bliskości ludzi. A to tutaj pocieszał mnie Błażej. Usiadłam pod słynnym drzewem gdzie po raz pierwszy przytulił mnie Błażej. Zapragnełam jego bliskości.
Boże co ja wygaduję, mój chłopak umarł 4 godziny temu a ja pragnę tulić się do innego. Jestem okropna. Ze złości wziełam plecak i ruszyłam do domu. Było już po 21 ale ja nie miałam problemu z późnym wracaniem do domu bo tata nawet by nie zauważył że mnie nie ma. Wdrapałam się na górę i ku zdziwieniu zobaczyłam że światło pali się w gabinecie. Przypuszczałam że to złodzieje bo dla taty za wcześnie. Jednak on tam był. Zignorowałam go i poszłam do mojego pokoju. Łzy płyneły mi jak oszalałe ale nie miało to żadnego znaczenia. Leżałam na łóżku ale byłam pewna że tej nocy nie zasnę. Wziełam telefon do ręki i napisałam sms-a.
- Śmierć go pochłoneła :(
- Co? Umarł?
- Cieszysz się nie?
- A ty się cieszysz?
- Co to za głupie pytanie? Jasne że nie!!!
- Więc ja też się nie cieszę. Zrozum mogę być szczęśliwy tylko kiedy ty jesteś.
Ehh... Nie potrafiłam mu nic odpusać. Nie chciałam być suką w stosunku do mojej kochanej Domi. Odłożyłam telefon na stolik obok łóżka. Leżałam bezwładnie nie potrafiąc ruszyć się na krok. Byłam wdzięczna że mam tatę którego nie obchodzę. Nie musiałam się tłumaczyć nikomu z własnych decyzji.
Nastał pierwszy dzień od kąd straciłam chłopaka. Łzy zdąrzyły już mi wyschnąć. Spojrzałam na zegarek. Była 10:16. Super moje życie się spierdoliło do reszty. Straciłam kolejną drogą mi osobę i jescze zawalę szkołe.
Dlaczego to mnie nie zabrałeś? On miał żyć! - dobrze że byłam sama domu i mogłam dać upust emocjom. Postanowiłam że od teraz na zawszę zostanę zimną suką. Nie będę nikomu okazywać żadnych emocji. Jestem zbyt uczuciowa i to mnie zabija ale gwarantuję że gdyby mama nie miała mnie za córkę żyła by, Domi by mnie nie poznał i też by żył. Ehh... nie warto rozpamiętywać. Położyłam się z powrotem i usnełam.Mam nadzieję, że podoba wam się mój wattpadowy debiut i przepraszam za błędy ;)
Do następnego kochani :*
CZYTASZ
I Belive I Can Fly!
Teen FictionBardzo smutna historia o śmierci, przemijaniu i wielkiej miłości. O tym jak łatwo moźna zniszczyć człowieka i jak jeden dzień, jedno wydarzenie zmienia człowieka.