Jeśli będzie 40 ★ to dodam 3 rozdział, więc trochę się postarajcie! Rozdział nie jest za bardzo sprawdzany, więc za jakiekolwiek błędy ortograficzne, interpunkcyjne etc bardzo przepraszam!
Nie dość, że ona karze mi wstawać w wakacje o ósmej rano, to do tego muszę jeszcze przed wyjściem posprzątać całą kuchnie po wczorajszej imprezie. Po prostu wspaniale - pomyślałam i wyszłam zdenerwowana ze swojego pokoju, kierując się w stronę salonu. Pół godziny wcześniej zadzwoniła do mnie Lucy, budząc mnie moim głośnym dzwonkiem w telefonie, z "podobno" jakąś bardzo ważną sprawą. Nie powiedziała nawet o co chodzi, tylko od razu kazała mi się szybko ubrać i wyjść z domu w kierunku miejsca, gdzie miałyśmy się spotkać. Dopiero po paru sprzeciwach dałam się namówić na wyjście, nie pomijając oczywiście szantażu, który postawiła mi moja kochana przyjaciółka. Powiedziała, że jeżeli w tej chwili nie wyjdę z łóżka, zabierze mi któregoś dnia telefon, z zamiarem napisania jakiejś głupiej wiadomości do mojego internetowego przyjaciela, więc aby uniknąć tej nieprzyjemnej sytuacji, wolałam już się na to zgodzić, nie wkurzając przy tym Lucy. Z wielką frustracją i lekkim grymasem na twarzy - tak jak ona prosiła - po godzinnym sprzątaniu, wyszłam z domu. Uwielbiałam ją całym moim sercem, ale szczerze powiedziawszy jedyną rzeczą jaką w niej jednak nienawidzialam, było to, że zawsze bez żadnych wyjaśnień musiała zaciągać mnie w jakieś dziwne miejsca, które wyglądały na takie co przynoszą duże problemy. Właśnie przez to często wpadałyśmy w niezłe kłopoty, z których ledwo co wychodziłyśmy, a ja jako ta bardziej odpowiedzialna - zawsze później musiałam ją pouczać i dawać długie kazania, tak, jakby miała dziesięć a nie osiemnaście lat. Prychnęłam rozbawiona, na samą myśl o niej i po chwili zatrzymałam się przed pasami, rozglądając się w prawo i lewo. Gdy uznałam, że nic nie stoi na przeszkodzie, abym mogła przejść przez ulice ruszyłam, wyciągając przy okazji telefon, gdzie miałam zapisany adres kawiarni, wysłany przez Lucy. Już dawno przyzwyczaiłam się do jej dziwnych pomysłów, ale przyznam szczerze, że gdy usłyszałam gdzie mamy się spotkać to trochę mnie to zdziwiło, patrząc na miejsce naszego spotkania. Już z kilometra czułam unoszący się zapach świeżo parzonej kawy, co spowodowało, że moje kroki nagle przyspieszyły, a mój organizm automatycznie domagał się, wypicia choć jednego łyka. Gdy po paru minutach doszłam do celu, stanęłam na sekundę trochę zmęczona jak i zafascynowana wyglądem kawiarni. Nie była ona zbyt duża, jej okna przypominały okna z domku Baby Jagi, szyld z nazwą, świecił w tamtej chwili na różne kolory, co dodawało dosyć pozytywnego uroku, a zwykłe, czerwone parasole komponowały się kolorystyczne z resztą częścią budynku. No, no, no Collins. Widzę, że się postarałaś w tym zaskakującym wyborze - zaśmiałam się cicho sama do siebie, a następnie pociągnęłam za klamkę, otwierając skrzypiące drzwi. Poczułam nagłe uderzenie zimnego powietrza o moją rozgrzaną od słońca twarz, co oznaczało, że właściciele tej inwestycji nie gardzili klimatyzacją. Zazgrzytałam cicho zębami i przeleciałam wzrokiem po pomieszczeniu, który był zapełniony wesołym gwarem klientów. Za pierwszym razem nie dostrzegłam żadnej czarnej czupryny wystającej zza kanapy lub krzesła i dopiero za drugim, zauważyłam ją siedzącą na końcu sali, o dziwo z jakimś chłopakiem, co od razu mnie zaniepokoiło. Jeśli kolejny raz zorganizowała mi jakąś "randkę w ciemno" to zabije ją na miejscu - pomyślałam i lekko zdenerwowana ruszyłam wolnym krokiem w ich stronę, cały czas analizując kim może być ten chłopak.
- Lottie! - pierwsza odezwała się Lucy, która zauważyła mnie już gdy dochodziłam do ich stolika. Tajemniczy chłopak nadal siedział tyłem do mnie, dlatego nie widziałam jego twarzy, co jeszcze bardziej mnie denerwowało.
- Umm... cześć - odpowiedziałam cicho i gdy już doszłam do stolika, stanęłam za plecami towarzysza mojej przyjaciółki, nie wydobywając później już z siebie ani jednego głosu.
- No to co? Tak jak mówiłam mam dla ciebie małą niespodziankę, mała - puściła mi nonszalancko oczko i ciągnęła dalej - Wiem, że dopiero jutro mieliście się spotkać, ale postanowiłam, że ukrócę wam te napięte wyczekiwanie i sprowadziłam tu dla ciebie kogoś wyjątkowego, Evans. No, dawaj chłopie, przywitaj się z nią ładnie - tym razem zwróciła się do chłopaka, a ja całkowicie zamarłam. Dopiero po jakiejś sekundzie, która ciągnęła się dla mnie w nieskończoność, wstał i powoli obrócił się w moją stronę, stając twarzą w twarz, na której towarzyszył mu szeroki uśmiech. O boże - pomyślałam, a moje serce zaczęło o wiele, wiele szybciej bić. To co wtedy poczułam, było chyba najbardziej niesamowitym uczuciem, którego jeszcze nigdy w swoim życiu nie doświadczyłam. Radość i takie lekkie podniecenie - pamiętam tylko te dwa, które mi towarzyszyły i zostały w pamięci. Właściwie to nikt nie powinien się dziwić, że tak zareagowałam, ale może powiem w końcu dlaczego? Przede mną stała osoba, z którą miałam zaszczyt pisać aż ponad jeden rok na Twitterze, jedynie przez internet, bez żadnych, zwykłych spotkań i rozmów na Skype. Tak, dobrze mnie zrozumieliście. Przede mną stał nie kto inny jak Kevin Black, blondyn o hipnotyzujących niebieskich oczach i bujnej fryzurze, która w tamtej chwili przypominała artystyczny nieład.
- A o to proszę państwa, mój najukochańszy frajer na całym, calutkim świecie - powiedziałam żartobliwie niczym komentator piłki nożnej, a następnie wtuliłam się mocno w Kevina, szczęśliwa, że w końcu po takim długim czasie, mam go na wyciągnięcie ręki.
⚫⚫⚫
Ho, ho ho prawie wesołych świąt! Trochę was zaskoczyłam pewnie tą końcówką rozdziału, co nie? Gdy przeglądałam komentarze wszyscy obstawiali, że to Luke będzie tym internetowym przyjacielem Lottie, a tu proszę jaka niespodzianka! Ok, zdradzę wam, że już od początku, przed opublikowaniem tego ff miałam w planach aby to właśnie Kevin był tym bliskim przyjacielem dla naszej głównej bohaterki, ale cii. Umm... właśnie przed chwilą uświadomiłam sobie, że ten rozdział ma tylko 700 słów, co mnie trochę martwi, no ale coż. Nie będę się tu tak bardzo rozpisywać, więc już w tej chwili się z wami żegnam i widzimy się w kolejnym rozdziale! Już tradycyjnie zachęcam was do ★ i komentowania, co mnie mocno motywuje do dalszego pisania. Przyszłość tego ff jest w waszych rękach!
Luke pojawi się jednak w trzecim, albo czwartym rozdziale :)
Lots of love,
lovemyangelsxx
Twitter: @luvmydraco
CZYTASZ
love tour [lh] zawieszone
Fanfic- Przepraszam, ale czy mogę cię o coś zapytać? - usłyszałam męski głos za moimi plecami. Powoli odwróciłam się, a przed moimi oczami ukazała się osoba, która spowodowała, że całkowicie znieruchomiałam i otworzyłam szeroko oczy. - Słucham? - Dlaczego...