Wciąż stałem i gapiłem się na zaistniałą sytuację. Po chwili dotarło do mnie, co się właściwie dzieje. Akane i Hana walczyły z jakimś potworem. Widziałem, że miały kłopoty, więc postanowiłem im pomóc. Wyciągnąłem katanę i rzuciłem się na monstrum.
- Isao, co ty robisz?! Idioto, przecież nie dasz sobie rady! - krzyknęła Akane. Czy ona naprawdę myślała, że byłem taki sam jak tamtego dnia? Jeśli tak sądziła, to bardzo się myliła. Nie byłem taki sam. Byłem całkowicie inny.
- Isao, spadaj stąd! - wydarła się Hana. - Będziesz tylko zawadzał! - kolejna osoba, która uważała, że wciąż byłem bezużyteczny.
- Zamknijcie się! - krzyknąłem, bo nie miałem zamiaru znów słuchać tego samego, co 10 lat temu.
Rzuciłem się na potwora. Skoczyłem mu na łeb i wbiłem katanę prosto w jego czachę. Krew polała się wszędzie. Piękny widok szkarłatnej czerwieni strasznie mnie zachwycił. Oj, chyba za bardzo się podnieciłem. Zeskoczyłem na ziemię. To była szybka akcja, ale co się dziwić, w końcu to była zwykła płotka. Dziewczyny podbiegły do mnie.
- Jak ty to zrobiłeś?! - Akane zrobiła olbrzymie oczy. - To naprawdę ty?! Nie do wiary!
- Wiesz, przez 10 lat, ludzie naprawdę potrafią się zmienić - odpowiedziałem z lekką nutką cynizmu w głosie, bo przecież to było oczywiste. - Ale wygląda na to, że wy nie zmieniłyście się ani trochę - to nie był komplement, a raczej akt chamstwa. Chciałem im pokazać, że przez tyle lat niczego wartościowego się nie nauczyły.
- Widzę, że charakterek też ci się wyrobił - burknęła Hana.
- Wiesz, gdybym nadal pozwalał pomiatać sobą jak kiedyś, nigdy nie poradziłbym sobie w dzisiejszym świecie - stwierdziłem z przekąsem i zerknąłem na dziewczyny, próbując dać im do zrozumienia, że nadal mam im za złe to, jak traktowały mnie w przeszłości. Może powinienem zapomnieć, ale niestety od zawsze byłem człowiekiem pamiętliwym.
- W każdym bądź razie, co ty tu robisz? - spytała Akane.
- Byłem w drodze do Fukushimy, ale zgłodniałem, więc postanowiłem, że wpadnę do tego baru - w tym momencie wskazałem na mały, drewniany budynek znajdujący się obok nas. - A wy co tu robicie?
- Szedłeś do Fukushimy? To tak samo jak my! Właściwie, to Akane również spotkałam po drodze kilka dni temu.
- Czyli wygląda na to, że wszystkich nas zainteresowała plotka o tym dziwnym, wielkim potworze, o którym wszyscy ostatnio gadają.
- Chyba tak, heh. A jeśli okaże się, że to naprawdę ten sam potwór co tamtego dnia? - tutaj Akane się zawahała. - Myślicie, że damy radę go pokonać?
- Nie dowiemy się, póki nie spróbujemy - odparłem i poszedłem w stronę baru. - Ja idę coś przekąsić, o ile ktoś jeszcze został w barze po tym, co się wydarzyło.
- Jeśli wystraszyli się i uciekli, to ich sprawa. Przynajmniej będzie więcej żarcia dla nas, bo ja też zgłodniałam - oznajmiła Hana.
- W takim razie chodźmy.
Poszliśmy w stronę baru, ale tak jak przewidywałem, nikogo już tam nie było. No... prawie nikogo.
- Yoshi?! Co ty tu robisz?! - wydarła się Akane. Yoshi spojrzał na nas spod łba, kończąc swój posiłek. Nie wyglądał jednak na specjalnie zdziwionego naszą obecnością.
- Czyli jednak jesteście - powiedział z wciąż pełnymi ustami. - Czekałem na was.
- Również idziesz do Fukushimy? - wtrąciłem. - Czyli wszyscy w komplecie, tak?
CZYTASZ
Never Again
FantasyPięcioosobowa drużyna wojowników. Każdy z nich umie wspaniale walczyć. Niestety, mają jedną wadę. Nie umieją docenić przeciwnika. Są pewni, że mogą pokonać każdego. To doprowadza ich do tragedii, której skutkiem jest rozpadnięcie się drużyny. Po pię...