Rozdział 3

12 2 2
                                    

Wciąż stałem i gapiłem się na zaistniałą sytuację. Po chwili dotarło do mnie, co się właściwie dzieje. Akane i Hana walczyły z jakimś potworem. Widziałem, że miały kłopoty, więc postanowiłem im pomóc. Wyciągnąłem katanę i rzuciłem się na monstrum.

- Isao, co ty robisz?! Idioto, przecież nie dasz sobie rady! - krzyknęła Akane. Czy ona naprawdę myślała, że byłem taki sam jak tamtego dnia? Jeśli tak sądziła, to bardzo się myliła. Nie byłem taki sam. Byłem całkowicie inny.

- Isao, spadaj stąd! - wydarła się Hana. - Będziesz tylko zawadzał! - kolejna osoba, która uważała, że wciąż byłem bezużyteczny.

- Zamknijcie się! - krzyknąłem, bo nie miałem zamiaru znów słuchać tego samego, co 10 lat temu.

Rzuciłem się na potwora. Skoczyłem mu na łeb i wbiłem katanę prosto w jego czachę. Krew polała się wszędzie. Piękny widok szkarłatnej czerwieni strasznie mnie zachwycił. Oj, chyba za bardzo się podnieciłem. Zeskoczyłem na ziemię. To była szybka akcja, ale co się dziwić, w końcu to była zwykła płotka. Dziewczyny podbiegły do mnie.

- Jak ty to zrobiłeś?! - Akane zrobiła olbrzymie oczy. - To naprawdę ty?! Nie do wiary!

- Wiesz, przez 10 lat, ludzie naprawdę potrafią się zmienić - odpowiedziałem z lekką nutką cynizmu w głosie, bo przecież to było oczywiste. - Ale wygląda na to, że wy nie zmieniłyście się ani trochę - to nie był komplement, a raczej akt chamstwa. Chciałem im pokazać, że przez tyle lat niczego wartościowego się nie nauczyły.

- Widzę, że charakterek też ci się wyrobił - burknęła Hana.

- Wiesz, gdybym nadal pozwalał pomiatać sobą jak kiedyś, nigdy nie poradziłbym sobie w dzisiejszym świecie - stwierdziłem z przekąsem i zerknąłem na dziewczyny, próbując dać im do zrozumienia, że nadal mam im za złe to, jak traktowały mnie w przeszłości. Może powinienem zapomnieć, ale niestety od zawsze byłem człowiekiem pamiętliwym.

- W każdym bądź razie, co ty tu robisz? - spytała Akane.

- Byłem w drodze do Fukushimy, ale zgłodniałem, więc postanowiłem, że wpadnę do tego baru - w tym momencie wskazałem na mały, drewniany budynek znajdujący się obok nas. - A wy co tu robicie?

- Szedłeś do Fukushimy? To tak samo jak my! Właściwie, to Akane również spotkałam po drodze kilka dni temu.

- Czyli wygląda na to, że wszystkich nas zainteresowała plotka o tym dziwnym, wielkim potworze, o którym wszyscy ostatnio gadają.

- Chyba tak, heh. A jeśli okaże się, że to naprawdę ten sam potwór co tamtego dnia? - tutaj Akane się zawahała. - Myślicie, że damy radę go pokonać?

- Nie dowiemy się, póki nie spróbujemy - odparłem i poszedłem w stronę baru. - Ja idę coś przekąsić, o ile ktoś jeszcze został w barze po tym, co się wydarzyło.

- Jeśli wystraszyli się i uciekli, to ich sprawa. Przynajmniej będzie więcej żarcia dla nas, bo ja też zgłodniałam - oznajmiła Hana.

- W takim razie chodźmy.

Poszliśmy w stronę baru, ale tak jak przewidywałem, nikogo już tam nie było. No... prawie nikogo.

- Yoshi?! Co ty tu robisz?! - wydarła się Akane. Yoshi spojrzał na nas spod łba, kończąc swój posiłek. Nie wyglądał jednak na specjalnie zdziwionego naszą obecnością.

- Czyli jednak jesteście - powiedział z wciąż pełnymi ustami. - Czekałem na was.

- Również idziesz do Fukushimy? - wtrąciłem. - Czyli wszyscy w komplecie, tak?

Never AgainOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz